O Potrzebach

92 3 1
                                    

Chcąc nie chcąc, Shikamaru wkrótce zdradził urzędującemu w ukryciu Hokage, że Hinata Hyuuga przyszła do klanu Nara szukać na ich terenach azylu. Obaj przyznali, że czarnowłosa piękność wybrała najkorzystniejszą dla niej opcję. Zdawała się jednak zapominać o jednym szczególe, który przyganiał na usta Naruto uśmiech. Lasy klanu Nara były traktowane w Wiosce Ukrytego Liścia za święte. Mieszkańcy oddawali hołd temu miejscu, unikając go całkowicie. Jedynymi, którzy byli w mniejszym bądź większym stopniu uprzywilejowani, by postawić stopę na poświęconej leśnej ściółce byli członkowie klanu Nara, opiekujący się tam wyjątkowym gatunkiem jeleni, których sproszkowane rogi były cudownym specyfikiem o właściwościach leczniczych; oraz Hokage, za powiadomieniem klanu.

Wszyscy, którzy w ostatnim czasie dowiedzieli się o układzie między Hinatą Hyuuga a klanem Nara przytaknęli zgodnie na przyzwolenie młodej kobiecie na wejście i przebywanie w lesie. Tylko głupiec i człowiek dogłębnej ignorancji zapomniałby, kim Hinata była, a była Arcykapłanką, zwierzchniczką wszystkiego co święte. Las klanu Nara pasował do niej idealnie.

Powodem uśmiechu Naruto był właśnie fakt o jej świętym azylu, gdzie nikt prócz niej i jego, jako Hokage, nie miał prawa wejścia. Pokrzepiony perspektywą spotykania nieuchwytnej Saizensei Odori w samotności, otworzył na oścież drzwi wejściowe swojego domu, wychodząc na zalane słońcem podwórko. Stanął nagle jak wryty.

Hanami Musutsukime stała w pełnym słońcu, witając ptaki tego poranka. Jej gęste białe loki zebrane były w gruby warkocz, w których lawirował bluszcz i pojedyncze kwiaty. Nosiła jasnoróżową suknię do ziemi z długim rękawem. Ku jego zdumieniu nie była sama.

Trzecia Sukcesorka z uśmiechem pełnym miłości wyciągnęła utulonego w dłoniach wróbla do towarzyszącej jej Izumi Nagoya. Czterolatka z iście dziecięcą ekscytacją, ale i ostrożnością odebrała od kobiety potulne stworzenie. Już z zacienionego ganku Naruto dostrzegł błysk w szmaragdowych oczach.

- Dzień dobry. – powiedział wreszcie, schodząc po kilku stopniach. Na dźwięk jego głosu obie Księżycowe Córki odwróciły się jak na komendę, witając go uśmiechami.

- Dzień dobry, Naru-kun. – powiedziała Izumi ze śmiechem bliskim ucieczki z jej gardełka. – Zobacz, Hanami-sama dała mi tego ptaszka. Jest śliczny, prawda?

- Też mi się podoba, Zuzu-chan. – odparł, kucając przy niej. – Gdzie Twoja ciocia i Kakashi?

- Zostali w Wiosce, zaprowadzili mnie wczoraj do kapłanów, ale oni zawołali Hanami-sama.

- Rozumiem.

- Ja nie rozumiem. – obruszyła się delikatnie mała brunetka. – Chcę zobaczyć Hinatę-chan.

- Hinata-chan jest zajęta, Izumi-chan. – powiedziała Hanami zatroskanym głosem. – Poza tym jest bardzo smutna, i nie sądzę, by Twoja obecność poprawiłaby jej humor.

- To dlatego, że otacza ją ciemność? – zapytała cicho, a dorośli spojrzeli po sobie.

- Tak, Izumi-chan. – odparł blondyn, na co zdziwił się, widząc pełne determinacji i zaciętości szmaragdowe spojrzenie.

- Pamiętasz, jak przyszliście do mnie i Kaku-sama, by go zmienić?

- Wiem do czego dążysz, Zuzu. – wtrącił blondyn. – Ale to nie takie proste. Nie mogę jej złapać z taką łatwością jak wtedy. Ale pracuję nad tym. Jeszcze troszkę, moja maleńka. – osiemnastoletni Hokage położył dłoń na główce czteroletniej księżniczki klanu Nagoya, która spod przymrużonych oczu walczyła z uśmiechem. – Miłego dnia.

- Nie zostaniesz na śniadaniu, Naruto? – zapytała Hanami, składając przed sobą dłonie. Blondyn uśmiechnął się z wdzięcznością, po czym pokiwał przecząco głową i wyszedł otwartymi na oścież wrotami.

Choćby wody miało przybywać, a dna nie było widać...Tom 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz