III

10.9K 475 99
                                    



Mowa węży - Pogrubione

Myśli - Pochyła

Listy - Podkreślona


Jechali już pół godziny. W końcu chłopak dostrzegł wysokie budynki lotniska. Wysiedli z samochodu.
- Pamiętaj, Harry, trzymaj się blisko mnie. Nigdzie się nie oddalaj, zrozumiałeś? - spytała.
- Dobrze, proszę pani - odpowiedział Potter.
- Wspaniale, a więc możemy ruszać. Nie mamy za wiele czasu. Jest dziesiąta, a samolot mamy o dwunastej - oświadczyła nauczycielka.
- Dobrze - zgodził się Potter. I weszli do budynku przez ruchome drzwi. Wnętrze było niesamowite. Ściany pomalowane na bladą, jasną zieleń i na biało dodawały pomieszczeniu przestrzeni. Z różnych stron otaczały go ruchome schody i taśmy. Był straszny tłok, więc rzeczywiście wolał nie oddalać się od swojej wychowawczyni. Przejechali się paroma ruchomymi schodami. Nauczycielka pokazała bilety paru osobom. Kobieta położyła swój bagaż na taśmie, ale Harry stwierdził, że woli mieć ją koło siebie.- Harry, ja to rozumiem, ale nic ci tu nie ukradną, a jeżeli chcesz wziąć ten bagaż ze sobą, to będziesz musiał dopłacać jakieś 200 funtów.
- To nieistotne - stwierdził Brunet.
- Jak chcesz, mały - westchnęła. Przeszli przez trzy pary drzwi i oczom chłopaka ukazał się wielki samolot pierwszej klasy, którym miał dziś lecieć.
- Wchodzimy - oznajmiła.
- Dzień dobry - przywitał się pilot.
- Dzień dobry - odpowiedział grzecznie Harry. Nagle jak spod ziemi wyrósł ochroniarz.
- Chcesz zabrać ten bagaż ze sobą? - spytał monotonnym głosem.
- Emm... Tak. Mogę?
- Możesz. Daj mi to - poprosił. Potter spełnił polecenie. Ochroniarz położył jego walizkę i plecak na wagę. Ważyły 10 kilo. - Możesz zabrać ze sobą walizkę i plecak, ale dopłacisz teraz 150 funtów.
- Dobrze - zgodził się chłopak i podał mu wygrzebaną z kurtki kwotę
- Możesz wejść - ochroniarz przepuścił go i oddał mu bagaż. Harry wraz z kobietą weszli do środka. Wnętrze było całkiem nieźle. Białe kanapy ze stolikami, podłoga zrobiona z czarnych płytek, pod sufitami czarne półki z plastiku. Wielkie okna wpuszczały do środka wiele światła. Ściany pomalowane na biało z delikatny fiolet dawały wspaniały efekt. Przy każdej kanapie powieszone były numerki oznaczające gdzie kto siedzi. Harry miał numer 16, a jego nauczycielka 15, więc siedzieli naprzeciwko siebie. Chłopak szybko zajął miejsce i wyciągnął słuchawki, telefon, przenośny internet (mimo, że był on dostępny w samolocie bezprzewodowo, ale dobrze wiedział, że jego będzie działał szybciej), laptop i ładowarki do telefonu i komputera. Włączył urządzenia, podłączył słuchawki i zaczął przeglądać gry. Słuchał różnych piosenek dla dzieci typu Wiosna, Życzenie i tak dalej. Zaczął grać w Achtung Die Kurve*. Gra go wciągnęła. Był jednym z lepszych. I tak mu zleciały pierwsze dwie godziny lotu. Wychowawczyni przez cały ten czas czytała o atrakcjach w ich hotelu.Po tych dwóch godzinach chłopakowi znudziła się gra i zaczął szukać informacji o Albanii. Szukał nie tylko potwierdzonych wiadomości, ale także legend i interesujących historii. W pewnym momencie doszedł do rasy wężów żyjących w tym kraju. Zaczął się ich uczyć na pamięć.Wkrótce zgłodniał.- Proszę panią - zaczął - czy jest tu gdzieś jakiś sklepik, czy cos w tym stylu?
- Jest - odpowiedziała. - Nie wiem gdzie się znajduje, ale tam - wskazała na interaktywny ekran. - masz mapę samolotu.
- Dziękuję - i odszedł. Okazało się, że nie ma tu sklepiku, tylko restauracja. Harry od razu do niej poszedł. Zamówił sobie surówkę z marchwi i jabłka. Wrócił na swoje miejsce w samolocie i wyjął z walizki swój zestaw Happy Mill, który kupił w McDonaldzie. Wrócił do restauracji i zajął stolik. Czekał 2 minuty, gdy przed nim wylądował talerz z surówką. Zjadł posiłek i zamówił sobie herbatę. Na napój czekał 7 minut. Wypił go szybko i poszedł do toalety znajdującej się za drzwiami w prawej ścianie restauracji.Wrócił na miejsce i zaczął się nudzić. Zaczął patrzeć przez okno. Pod samolotem istniał wielki błękit.
- Kiedy będziemy na miejscu, proszę pani? - spytał.
- Za pół godziny - odpowiedziała. Do końca drogi nikt się nie odzywał...
Byli na miejscu. Harry zaczął się rozglądać dookoła. Tu było niesamowicie. Mimo, że byli na lotnisku zewsząd otaczał ich las.
- Teraz pojedziemy pociągiem na wybrzeże - oznajmiła nauczycielka. - Harry, chciałabym cię prosić, abyś nie wchodził do puszczy, gdy już będziemy na miejscu, dobrze?
- Dlaczego nie? - spytał.
- Podobno od siedmiu lat nikt nie odważył się tam zapuszczać. Uważam to za brednie, ale ostrożności nigdy za wiele...
- Ja lubię lasy, proszę pani. Mogę się założyć, że to tylko głupia historia... - zapewnił ją brunet.
- Wiesz, Harry... Jak na swój wiek jesteś wyjątkowo inteligentny - pochwaliła go.
- Dziękuję...

Ciemna Strona Złotego Chłopca. /H.P ~ KiminariOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz