XXIV

7.3K 347 149
                                    


Dni ciągnęły się naszym bohaterów wyjątkowo wolno i ślamazarnie. Treningi do Quidditcha były jedyną przyjemnością dla Harry'ego. Po wygranym pierwszym meczu z Puchonami Ślizgoni rozgromili jeszcze Ravenclawe. Razem z Hermioną uczyli się animagii, jednak wychodziło im to (według nich) okropnie. Potter zazwyczaj opanowywał zaklęcie po maximum tygodniu, a z tą animagią męczyli się od prawie że miesiąca i żadnych postępów. McGonagall twierdziła, że idzie im wspaniale. Potter umiał zmienić kolor skóry na całkowicie biały, a także pokryć ją puszystym meszkiem. Na dodatek jego oczy robiły się dzikie. Ich barwa zmieniała się na niebieski, na najczystszy błękit pod słońcem. Kły i pazury wydłużały się. Pojawiał się także ogon i uszy. Brązowookiej szło nieco gorzej. Na jej skórze wciąż nie było śladu futra, lecz ona również posiadała już ogon, uszy i wydłużone kły z pazurami. Oczy podczas przemiany również miała brązowe oczy, lecz były one ciemniejsze i dziksze. Włosy także lekko zmieniały swój kolor. Draco chodził obrażony, że Minerva nie chce go na zajęciach. Cała czwórka nadal błyszczała na eliksirach. Teraz Slytherin wygrywał przewagą dwustu osiemdziesięciu pięciu punktów. Nauczyciele zdawali się wychodzić ze skóry, żeby, choć odrobinkę, polepszyć swoje sytuacje. Niestety, jak na złość, Ślizgoni byli zawsze wspaniale przygotowani do lekcji. W szczególności Potter i przyjaciele. Nadszedł dzień wyczekiwany przez bliźniaków Weasley oraz spółkę. Dzień wkurzania nauczycieli. Miał on się odbyć tydzień po zakończeniu ferii, ale Harry potrzebował więcej czasu na eliksiry. Właśnie mieli transmutację. Potter jak zawsze rozmawiał z profesorką na temat animagii. Nie mogli jej ćwiczyć, gdyż lekcje Ślizgonów były ścisłą tajemnicą. Gdyby ktoś się o nich dowiedział, mogłoby zostać to uznane za faworyzowanie. Właśnie dlatego zielonooki i brunetka uczyli się na transmutacji teorii. No cóż... Jeżeli dobrze wykonają ćwiczenie, to czemu mieliby się nudzić... Chłopak jednak dawał sobie czasem spokój i siadał do Astronomii. Wciąż uważał ten przedmiot za głupi, ale nie chciał widzieć na wynikach końcowych żadnego Z. Na korytarzu rozległ się podejrzany huk. McGonagall wyjrzała za drzwi klasy. Od razu tego pożałowała. W jej stronę poleciały fajerwerki. Tyle wystarczyło Draco, aby połknąć krwotoczkę truskawkową. Z nosa poleciała mu krew.

- Pani profesor! – krzyknął Harry, który siedział z blondynem w ławce. – Draco krwawi!

- Panie Malfoy, proszę zgłosić się do pani Pomfrey – powiedziała wracając do klasy. Dokładnie to samo stało się w klasie trzeciej. Był to jednak dopiero początek. Bliźniaki i Draco wrócili po dwudziestu minutach. Tymczasem Dark już szykował coś większego. Zakleił gumą do żucia każdą dziurkę w zamku, na klamki powiesił rozgrzaną podkowę (skąd ją wziął i jak dał radę powiesić zostaje jego tajemnicą). Następnie wysmarował olejem korytarze (poprzedniego dnia Potter zdobył w kuchni). Zastawił prostą pułapkę. Gdy ktoś otworzy drzwi natychmiast wybuchną zimne ognie. Jednak najlepsze zostawił dla Dumbledore'a. Na cały korytarz pod jego gabinetem rozlał bagno o głębokości dwudziestu centymetrów. Harry'emu również udało się zerwać z zajęć. Chłopak otworzył chimerę wpuszczając węża na schody. Dark wślizną się do gabinetu Albusa i podmienił jego cytrynowe dropsy na dokładnie takie same cukierki nasączone różnymi świństwami. Oprócz trucizny, bo gdyby odkryto, kto to zrobił cała spółka miałaby przerąbane. Słodycze przygotowywali dzień wcześniej. Gad zostawił też kamerki w pokoju, aby mogli zobaczyć sikającego w majtki dyrektora. Cukierki, jakie tam zostawili były między innymi nafaszerowane wywarem, po którym trzeba latać co chwila do ubikacji. Niestety, a może stety, Potter dodał także miksturę, która lekko opóźnia działanie, a osoba, która zażyła takiego dropsa na siku, nie zdaje sobie nawet sprawy z tego, co zrobiła, dopóki nie zacznie robić się jej mokro. To samo było z rzyganiem, krwotokiem z nosa, temperaturą i czyrakami. Bliźniaki po zerwaniu się z zajęć odkręcili wszystkie kurki z wodą, więc całe korytarze były zalane. Zadzwonił dzwonek. Każdy członek domu węża został poinformowani o małym dowcipie. Zaczęli powoli się pakować. Na ich szczęście Weasley powrzucał wszystko do torby na łeb i szyje. Dobiegł do drzwi łapiąc klamkę.

Ciemna Strona Złotego Chłopca. /H.P ~ KiminariOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz