XXIII

7.3K 340 71
                                    


Potter szedł tuż za McGonagall do gabinetu dyrektora. Chłopak nie miał pojęcia, o co chodzi. To chyba dobrze, że zdobył dużo punktów. Nie było to normalne, żeby jedenastolatek tyle umiał, ale jednak. Doszli do chimery.

- Czekoladowe żaby – powiedziała McGonagall. Weszli na schody. Prosto do gabinetu głowy szkoły. Profesorka zapukała.

- Proszę!- rozległo się zza drzwi. Minerva pchnęła drzwi i oboje weszli do gabinetu.

- Dzień dobry – przywitał się zielonooki.

- Czemu zawdzięczam tę wizytę? – zdziwił się Dumbledore.

- Pan Potter zdobył dzisiaj sto dziewięćdziesiąt punktów – oznajmiła.

- Sto dziewięćdziesiąt? – upewnił się Albus. – To chyba największy wynik od pięćdziesięciu lat.

- Tak.

- Emm... Przepraszam, ale po co ja tu jestem? – zapytał chłopak.

- Zgodnie z regulaminem, osoba, która będzie rekordzistą w punktach danego półwiecza otrzymuje nagrodę od szkoły. Pięć tysięcy galeonów, a także gwarancję zdobycia Pucharu Domów w tym roku szkolnym – oznajmił czarodziej. – Powinniśmy też wysłać list do opiekuna, ale, jak chyba wiesz, w ferie zostali porwani twoi krewni...

- Jakoś specjalnie mnie to nie boli – mruknął Potter.

- Co proszę? – zapytała McGonagall.

- Nic. Po co tutaj jestem? Aby rozmawiać o moim życiu rodzinnym?

- Nie. Widzi pan, panie Potter... Uzyskał pan największą liczbę punktów od pięćdziesięciu lat. W tamtym roku mieliśmy mały problem, gdyż była dwójka uczniów, którzy zdobyli ich sto dwadzieścia. Nie sądzę, żeby ktokolwiek pobił rekord stu dziewięćdziesięciu.

- Zgadzam się z profesor McGonagall – wtrącił Drops. – Jeżeli nikt nie pobije twojego wyniku do końca roku, dostaniesz nagrodę, a Slytherin Puchar Domów. Masz jeszcze przywilej opuszczenia dziesięciu dni szkoły. Kiedy tylko chcesz. Byle w tym roku.

- Rozumiem. To tyle? – zapytał zielonooki.

- Tak to tyle.

- Do widzenia – rzucił wychodząc z gabinetu.

- Nieźle. Najlepsza punktacja od pięćdziesięciu lat. Ładnie, Harry. Napiszesz Tomowi?

- Jasne, że tak. I wiesz co? Skorzystam z tych wolnych dni. Zdobędę Kamień Filozoficzny.

- Dobry pomysł. Ale może wrócimy na lekcje? – zaproponował Dark.

- Jasne. Co teraz mamy?

- Zaklęcia z Krukonami.

- Pośpieszmy się – syknął Potter biegnąc pod właściwą salę. Okazało się, że lekcja dopiero się zaczęła. Flitfick tłumaczył właśnie podstawy Alohomera.

- Czego chciała od ciebie McGonagall? – zapytał Malfoy.

- Zaprowadziła mnie do Dumbledore'a, żeby powiedzieć, że jeżeli nikt nie pobije mojego rekordu, to Slytherin bez względu na punktację otrzyma puchar. Organizują coś takiego raz na pięćdziesiąt lat.

- Wow... - mruknął Draco. Zakończyli rozmowę i zabrali się za zaklęcie. Dark patrzył się na chłopaków i po prostu się nudził. Potter, jak i jego przyjaciel wykonali czar przy pierwszym podejściu. Historia Magii, którą mieli po zaklęciach zleciała im głównie na spaniu. Oczywiście Harry, Hermiona i profesor Binns wymienili uwagi na temat paru wojen, ale później nawet oni nie wytrzymali.Zmęczeni całym dniem wczołgali się do Pokoju Wspólnego.

Ciemna Strona Złotego Chłopca. /H.P ~ KiminariOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz