XXVIII

6.4K 314 55
                                    


Od egzaminów minął cały tydzień. Do wyjazdu z zamku zostało ledwie niecałe piętnaście dni. W tym czasie Quirrel uciekł ze szkoły, gdyż Dumbledore zorientował się, że nie ma już Kamienia, a Snape podejrzewał nauczyciela od OPCM-u. Genialna Trójka, Shadow i Dark leżeli bezczynnie w cieniu drzew obok Wielkiego Jeziora. Slytherin miał Puchar Domów w kieszeni. Wygrywali całymi trzema setkami punktów. Żaden dom nie miał najmniejszych szans ich dogonić. W rozgrywkach Quidditcha też przodowali. Teraz Obroną zajmował się Severus, a Albus szukał nauczyciela na następny rok. Potter prawie każdej nocy gadał z Riddle'em. Ustalili, że wszystko powiedzą Hermionie i Draco, ale dopiero, jak przybędą do dworu. Zajęcia były o wiele łatwiejsze, a prace domowe krótsze.
- Ćwiczymy animagię? – zapytał Malfoy, któremu zaczęło się strasznie nudzić.
- Niech będzie – mruknął Potter. Całą piątką wrócili do zamku i zamknęli się w wolnej sali. Brunet wykonał całkowitą transformację i usiadł na ziemi. Hermiona i Draco też się przemienili. Dziewczyna powoli zmieniała swoją posturę na kocią. Przed wilkiem stanęła lwica o lekko zniekształconym ciele. Natomiast Malfoy... Przemienił się równie szybko, co jego kolega i był... najprawdziwszą... ( no, zgadnijcie, czym mógłby być Malfoy )Najprawdziwszą pumą. ( spodziewaliście się fretki? )
- Czy ja jestem jedynym człowiekiem w tym pomieszczeniu, który jeszcze nie umie animagii? – zirytowała się brunetka wracając do swojej postaci.
- Spoko, niedługo to opanujesz – pocieszyli ją.
- Oby...

PIĘTNAŚCIE DNI PÓŹNIEJ

- Kolejny rok dobiegł końca! – usłyszeli głos Starego Dropsa. – Jesteśmy mądrzejsi i bardziej wykształceni! Niektórzy odejdą od nas na zawsze. Z innymi spotkamy się po wakacjach. Nie będę dalej zanudzał. Muszę tylko oznajmić, że Puchar Domów, jak i Puchar Quidditcha po raz wtóry zdobył Slytherin! – oklaski rozległy się tylko od strony węży. Dumbledore skończył przemowę, a uczniowie wręcz rzucili się na jedzenie. Do Pottera podleciała jakaś brązowa sowa.

Drogi Harry!Jesteś zdziwiony listem ode mnie na sam koniec roku? Mam nadzieję, że nie. Przyjdź do mojego gabinetu, gdy skończy się uczta.A. P. W. B. Dumbledore

Chłopak tylko się skrzywił i schował pergamin. Ptak odleciał. Po posiłku ruszył do pokoju dyrektora.

- Dzień dobry. O co chodzi, sir? – zapytał brunet, wchodząc do pomieszczenia.

- Mój chłopcze – zaczął staruch. – Mamy mały problem. Gdzie spędzisz te wakacje – wyjaśnił. – Twoi krewni nie żyją, więc...
- Ja sobie wspaniale poradzę, dyrektorze – wysyczał przez zaciśnięte zęby. Kto, jak kto, ale ten piernik wyjątkowo go irytował.
- Jednak mimo to...
- Wakacje spędzę u Malfoy'ów – warknął. –Do widzenia! – trzasnął drzwiami. Zabrał kufer i poszedł z przyjaciółmi na peron.Harry, Draco, Granger, Shadow, Dark, Fred i George siedzieli w jednym, powiększonym przedziale grając w Eksplodującego Durnia. Wygrywał któryś z bliźniaków.
- Na drugi miesiąc zapraszamy waszą dwójkę i Ginny do Malfoy's Manore – oznajmił blondyn.
- Serio? Dzięki!
- Spoko – mruknął szarooki. Po jakichś dwóch godzinach Weasley'owie stwierdzili, że muszą znaleźć swojego kumpla i opuścili pokój.Podróż dobiegła końca. Na peronie stali już państwo Malfoy.
- Dzień dobry! – przywitała się paczka.
- Witam. A więc tym razem do pana Potter'a? – spytał Lucjusz.
- Tak! –wykrzyknęli. Długowłosy wezwał Błędnego Rycerza i całą siódemką udali się do Little Sparkle. Postanowili się teleportować. Harry zabrał Darka i Shadow'a, Lucjusz Draco, a Narcyza Hermiona. W parę sekund przeciskali się przez wąską rurkę. Potter przeszedł bez trudu, ale cała reszta miała problemy. Chłopak na parę sekund zdjął bariery. Setną potem stali przed olbrzymią willą. Większą od tej Malfoy'ów. Draco i Hermi opuścili szczęki. Pani Malfoy rozszerzyła oczy. Znała ten dom. Odbywały się tam spotkania Śmierciożerców kilkanaście lat temu. Oczywiście nikt nie wiedział, gdzie owe mieszkanie się znajduje. Avadowooki lekko się uśmiechnął i ruszył przed siebie. Zaraz po nim poszli jego przyjaciele. Dorośli ocknęli się najpóźniej. Chłopak pchnął lekko drzwi wejściowe. Otworzyły się bezdźwięcznie ukazując wspaniały korytarz. U samej góry wysokich schodów znajdował się spory wąż, Nagini.
- No ile można było czekać – syknęła.
- A może zwyczajne cześć? – zaproponował młody czarnoksiężnik. Wężyca zmierzyła go Przerażającym Spojrzeniem.
- To my już pójdziemy – zadecydował Dark odciągając swoją dziewczynę. Zaraz za nimi ruszył Shadow.
- Harry – zaczęła Narcyza. – Co to za miejsce?
- Mój dom, pani Malfoy – uśmiechnął się.
- To miejsce... Jest niemalże takie samo, jak kwatera główna Czarnego Pana... No, może bardziej zadbane.
- Oczywiście, że bardziej zadbane, Narcyzo – dobiegł ich głos od lewej strony. Z cienia wyłonił się Marvolo. Nie założył soczewek, dlatego jego krwistoczerwone oczy rzucały każdemu władcze spojrzenie. – Jedenaście lat temu... Mieszkałem tu sam z Nagini. Teraz jest też Harry. Jego organizm potrzebuje świeżego powietrza, a zmysł estetyczny jest bardziej wymagający od mojego – wyjaśnił.
- Panie? – zapytała niepewnie kobieta.
- Tak, to ja – szepnął lekko zaciskając dłoń. Znak na przedramionach Śmierciożerców mocno zapiekł. Harry poczuł przyjemne łaskotanie.
- Gdzie byłeś przez te wszystkie lata, Panie? – spytała klękając.
- Przez pierwsze siedem lat w Albanii w postaci pół-widma. Potem tutaj... jednak wciąż nie odzyskałem pełni mocy – wyjaśnił. Draco i Hermiona patrzyli z przerażeniem na człowieka znajdującego się przed nimi. Brunetka dlatego, że pochodziła z rodziny mugoli, a blondyn, ponieważ jakieś pół roku temu troszeczkę go obraził.
- A jak to możliwe, że... - urwała patrząc na dwójkę czarnoksiężników.
- To doprawdy ciekawa historia, lecz opowiem ją wam innym razem – uciął. – Draco, Hermiono, wasze pokoje znajdują się na górze. Natomiast Lucjusz i Narcyza dostaną wspólne pomieszczenie na parterze. Chyba wam to nie przeszkadza? – każdy pokręcił głową. – Wspaniale. Lucjusz i Narcyza mniej-więcej znają ten dom, więc, Harry, oprowadź swoich gości.
- Dobra. A ty idź się przespać. Wyglądasz okropnie – stwierdził.
- Czy aby czasem nie przesadzasz? – zapytał.
- A skąd. Idziecie? – zwrócił się do przyjaciół. Ci natychmiast się ocknęli i pobiegli za zielonookim.
- Zaprowadzę was do kwater – oświadczył cicho Czarny Pan odwracając się i idąc w sobie tylko znanym kierunku.Harry także zaprowadził Draco i Hermionę.
- Czemu nam nie powiedziałeś!? – wydarli się.
- Bo Tom mnie o to prosił – wyjaśnił spokojnie.
- Tom?
- Czarny Pan – sprostował.
- Nie wnikamy – westchnęli. – Wiedział ktoś?
- Twój ojciec, Draco – oznajmił.
- A nam to nie mogłeś zaufać? – zdenerwowała się brązowooka.
- To nie była kwestia zaufania. Mój znak może zobaczyć tylko Śmierciożerca.
- Basen... - mruknęła brunetka.
- Dokładnie. Nie miałem wyjścia – powiedział zielonooki patrząc w bok.
- Ale nie będziemy tu przeszkadzać? – zapytał szarooki.
- Nie, spoko. A właśnie. Tutaj możemy spokojnie czarować – oświadczył.
- Extra! – ucieszyli się.
- Harry, a nauczysz nas Czarnej Magii? – poprosił blondas robiąc słodkie oczka.
- Podstaw mogę... - zgodził się z uśmieszkiem. – Chodźcie na dwór.
- Ok.!

Ciemna Strona Złotego Chłopca. /H.P ~ KiminariOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz