Epilog ♥

6.1K 269 56
                                    


  - Tato! - wykrzyknęła mała, czarnowłosa dziewczyna, mająca na oko osiem lat. Miała śliczne, ciemne oczy i gęste rzęsy po matce, wyraziste policzki po ojcu i była niska, chociaż tutaj nikt nie wiedział, skąd wziął się jej niewielki wzrost. Czasem, gdy była złą, tęczówki robiły się krwistoczerwone.
Na wołanie dziecka głowę odwrócił jeden z czarodziejów, siedzących przy stoliku i popijających herbatę.
- Tak? - zapytał, wstając, przeprosiwszy zebranych.
- Naucz mnie latać - zażądała. Och, tak, kiedy Mroczna Księżniczka ostatnio prosiła... Było to trzy kata temu?
- Latać? - zapytał czarodziej. - Przecież kupiłem ci miotłę. Mogę obserwować i pilnować, abyś z niej nie...
- Przecież wiesz, ze na miotle czuję się jak na ziemi - oburzyło się dziecko, składając rączki na piersi i wydymając wargi. - Ale Tom umie latać bez niej, ja też tak chce! - tupnęła nogą i spojrzała na ojca swoim czerwonym wzrokiem.
Voldemort tylko westchnął i poczochrał jej włosy
- Dobrze - ucałował czoło córeczki - Nauczę cię latać. Skoro Harry uczy swojego syna... Przecież nie możesz być gorsza, prawda? - przytulił dziewczynką, która uśmiechnęła się szatańsko, kiedy nie widział. Miała tatę na każde skinienie małego paluszka. Czarnoksiężnik nie odmówiłby jej nawet złotego mydła, gdyby takiego zapragnęła.
- Kochanie - usłyszeli głos Belli. - Lucjusz pyta, czy pojawimy się na jego balu z okazji Halloween...
- Tak, oczywiście.
- Jesteś dzisiaj bardzo wesoła, prawda, Lerine - zwróciła się do córki, która skinęła głową.
- Tata ma mnie uczyć Czarnej Magii.

Nawet nie zauważyli, kiedy do ogrodu aportowała się jeszcze jedna rodzina.
Harry Potter skoczył jeszcze bardziej do góry, był niewiele niższy od Czarnego Pana. Jego oczy nabrały większego błysku, dojrzałości. Silne ramiona owijały się wokół talii Ginewry, kiedy podszedł do stołu. Obok niego kroczył Tom Harrison Potter z dumnie uniesionym podbródkiem i delikatnym uśmiechem, zaś obok matki dreptała jego młodsza o dwa lata siostra, Lily Ginewra Potter.
Młody Tom był istną kopi,ą swojego ojca, bez żadnych różnic, a Lily matki.
Po chwili pojawiła się Także Hermiona z bliźniakami, która poszła z nimi na badania.
Dzieci poszły razem nad strumyk, a ich rodzice zaczęli wymieniać sie najnowszymi wiadomościami. Okazało się, że Fred spodziewa się córki, zaś George syna, Draco awansował, a i Hermiona została głównym magomedykiem w Mungu.

- Cześć! - przywitał się Tom, a zaraz po nim co młodej panienki Riddle podbiegła Lily. Rodzice czarnowłosej ucałowali ją w oba policzki i odeszli porozmawiać ze znajomymi. - Dzień dobry, wujku, ciociu - podszedł do kobiety, szarmancko całując wierzch jej dłoni, zaś z Voldemortem przywitał się uściskiem dłoni.
Lily podał swoją rękę Czarnemu Panu, który powtórzył gest swojego chrześniaka, a Bella przytuliła małą osóbkę.
Później w podobny sposób przywitali się Malfoy'owie, by następnie zacząć się witać między przyjaciółmi i szybko odejść nad strumyk,płynący w pobliżu.
Tom i Lerine, zawsze najbardziej skorzy do żartów, umknęli razem pomiędzy drzewa i znaleźli sobie dogodne miejsce.

Pech chciał, ze akurat Czarny Pan, razem ze swoim wychowankiem, postanowili porozmawiać na osobności i wybrali się w to samo miejsce.
- Do dziś pamiętam to małe dziecko, które z taką fascynacją używało zaklęcia Cruciatus, pamiętam twój błysk w oku, gdy odkrywałem przed tobą Czarną Magię. Wkrótce ty zaczniesz uczyć mnie.
- Minie jeszcze dużo czasu, nim chociażby ci dorównam - powiedział z pewnością młody mężczyzna. - Wielka szkoda, że Dark już nie żyje. Nagini się trzyma?
- Właśnie troszkę z nią ciężko. Mnie też było smutno, kiedy na moich wręcz oczach sokół porwał i jego, i przecież to jeszcze niedorosłe maleństwo...
Przeszli kilka kroków w milczeniu, zanim nie dobiegł ich radosny śmiech dwójki dzieci, które ścigały się po polanie.

Lerine była niewiele młodsza od Toma i często spędzali wspólnie czas, a zwłaszcza że ich rodzice spotykali się przynajmniej raz w tygodniu na herbatę i ciastka, nie wracając na noc do własnych domów. Młody Potter miał w dworze Riddle'ów własny pokój, jak i jego siostra, zaś Lerine sama urządzała swój w posiadłości Harry'ego i Ginny, którą tworzył niewielki pałacyk, pięknie urządzony.
- Myślisz, że oni liczą, że połączymy nasze rody? - zapytał chłopak, pomagając wstać swojej przyjaciółce.
- Tak mi się zdaje - odparła, rumieniąc się z wysiłku i ciężko oddychając. - W każdym razie na razie jesteś moim jedynym kandydatem na narzeczonego, więc szykuj się.
- Oczywiście, moja pani - skłonił się, ale po chwili musiał łapać dziewczynę, która uwiesiła mu się u szyi. Voldemort i Harry spojrzeli po sobie, po czym wycofali się do tyłu, wymieniając jeszcze uśmieszki i ciche:
- Stawiam sto galeonów - szepnął młodszy.
- Wchodzę - odparł czarnoksiężnik.

Po latach obydwu naraz powitał wnuk, a Tom przegrał swoje sto galeonów

Ciemna Strona Złotego Chłopca. /H.P ~ KiminariOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz