W Malfoy's Manore panowała przyjemna atmosfera. Marvolo i Nagini czuli się, jak w domu. Harry i spółka nie zawracali głowy dorosłym, tylko planowali rozwalanie życia nauczycieli i odrabiali lekcje. Potter kontynuował lekcje Czarnej Magii z Draco i Mioną, ale podłączyła się też Ginny, która zauważyła, że brunet coś tam z tej dziedziny umie. Fred i George zachwycali się całą willą, ale uczestniczyli w snuciu planów, jak uprzykrzyć mieszkańcom zamku rok szkolny w Hogwarcie.
- A właśnie, ja w tym roku nie mogę jechać – wyznał w końcu Dark.
- Czemu? – zdziwili się rudzielce. Siedzieli na kanapie w salonie.
- Sprawy rodzinne. Ma, że tak powiem, dołączyć nowy członek – wyjaśnił.
- Dziecko – domyśliła się Gin.
- Taa – odparła cała reszta (czyt. Harruś, Dracuś, Hermionka, Shadowuś i Darkuś ).
- Ja też będę tam rzadko – przyznał feniks. – Chcę zobaczyć tego malucha – odpowiedział na niezadane pytanie.
- To szkoda...
- No nic.
- A tak właściwie, to który dzisiaj? – zapytał Harry, przypominając sobie, że 11 sierpnia jedyna jedenastolatka z ich grona ma urodziny.
- 8 sierpień, a co? – zainteresowała się Hermiona.
- Nic, nic... - urwał. Użył Legilimencji i przekazał wszystkim ( z wyjątkiem rudej ), w czym rzecz. Na ich twarze wpłyną grymas zrozumienia.Wieczorem, gdy na dworze było już ciemno, cała siódemka spotkała się w pokoju Potter'a i Draka.
- A o moich urodzinach, to nie pamiętałeś – powiedział Draco na wstępie.
- Wybacz, nie wiedziałem, kiedy są – usprawiedliwił się, unikając poduszki. – Poza tym w szkole i tak nie można robić imprez – zasłonił się regulaminem.
- Jakoś łamanie zasad do tej pory ci nie przeszkadzało – mruknął
- Dobra, skończ. Było, minęło – warknęła brązowowłosa.
- Ale... - urwał, bo jego dziewczyna w mniej niż sekundę zmieniła się w lwicę i posłała go na podłogę. Cofnęła swoją zwierzęcą formę, wstała z chłopaka i otrzepała ręce.
- Hermiono! – wydarli się bliźniacy tak głośno, że zielonooki musiał szybko rzucić Muffiliato.
- Czy wyście powariowaliście? – syknął.
- Dobra, sorry. Ale co to było?
- Miona jest animagiem. Ja i Draco tak samo, ale o tym potem.
- Spoko, spoko.
- Ok., to przechodzimy do Ginny. Dorośli mają się niczego nie dowiedzieć o imprezie. Specjalnie zamkniemy się w jednym, dużym i ładnie przystrojonym pokoju z wielkim tortem itd. Aha i nasza młoda panna Weasley ma o niczym nie wiedzieć. Przeniesiemy ją z nocy 10 na 11. Co wy na to? – zapytał brunet teraz już stojąc i uśmiechając się w nieco wredny, ale sympatyczny sposób.
- Dobra, ok. – zgodzili się natychmiast.
- Tylko trzeba będzie załatwić jej coś na prezent – mruknęła brunetka.
- Coś, co ma powiązanie z Czarną Magią. Ma na jej punkcie prawie takiego fioła, jak oni – stwierdził Dark, wskazując na Trójkę Slytherinu.
- Nasza mała Gin i Mroczne Sztuki? – zdziwił się Fred.
- Chwila, powtórzysz? – poprosił kruczowłosy. Przez tyle lat nauczył się poprawnie odczytywać nawet tak subtelne wskazówki. – Nazwałeś Czarną Mrocznymi Sztukami? Nie przesłyszałem się?
- Nie, a co? – zainteresował się George, robiąc zdziwioną minę.
- Wiesz, że w ten sposób okazujesz szacunek do tej dziedziny magii?
- Emm... No, my wiemy, że Gryfoni z takimi upodobaniami trochę nie pasuje, ale raz mieliśmy o tym jakąś książkę i jakoś tak nam się spodobało – wyjaśnił Fred. – A Dark coś wspominał, że macie fioła, na jej punkcie.
- Bo to prawda – wtrącił się Shadow. – Mają, a Harry'ego spokojnie można by tytułować drugim Czarnym Panem, albo samym Czarnym Księciem.
- Serio! – oczy im rozbłysły. – Nauczysz nas czegoś? Prosimy!!!
- Harry, Harry, to nasze kółeczko zainteresować zaczyna się strasznie rozrastać – zaśmiał się blondyn, ale od razu został zdzielony pięścią w łeb, przez pewną lwicę.
- Zajęcia z Czarnej Magii? I nic nam nie powiedzieliście!? Jak mogliście! – udali obrażonych.
- Hej no! Kółko powstało jakieś dwa tygodnie temu, a wasza siostra tam jest, bo się domyśliła i mnie wybłagała o te lekcje! – zaperzył się avadowooki.
- Tak, a Harruś nie miał serca jej odmawiać – wtrącił się Malfoy, za co znowu dostał w głowę.
- A ja uważam, że to cudowne, że zabujałeś się w Ginny – powiedziała z wielkim uśmiechem brunetka.
- Ja. Się. Nie. Zabujałem. W. Ginny!!! – wywrzeszczał brunet, ale w głębi serca doskonale wiedział, że dziewczyna ma rację. Widząc uniesioną brew szarookiego i Granger westchnął. – No dobrze, może trochę.
- Naprawdę!? – zdziwił się George. – Hej, to powiedz jej to w urodziny, stary.
- Po co? Żeby się ze mnie śmiała?
- Nie, pacanie – warknął Fred. – Nie wiem, czy to ta nastoletnia miłość cię tak zaślepiła, czy jesteś po prostu głupi, ale w to drugie, to nie wierzę, że tego nie zauważyłeś! Nasza kochana siostra przez pierwszy miesiąc gadała tylko o tobie. Jak już tu jest, to robi maślane oczka, kiedy myśli, że nikt nie patrzy.
- A-ale, ty chyba nie chcesz powiedzieć, że... - urwał, nie mogąc tego ciągnąc. Dziewczyna, o której śnił przez całe pół roku ( choć nie przyznał się nikomu )odwzajemnia jego uczucia. Zdawał sobie sprawę, że jest za młody, na poważny związek, ale chciał chociaż spróbować.
- Tak, Harry – potwierdziła Miona. – Ginny się w tobie zabujała. Nawet ja i Draco to dostrzegliśmy. Ciebie było trudniej rozgryźć, ale też jakoś do tego doszłam.
- Dobra, koniec o moich sprawach sercowych. Zajmijmy się solenizantką.
- Dobry pomysł – zgodzili się.
- A więc. U mnie w domu, pod salonem jest mnóstwo czarnomagicznych artefaktów, które mogą jej się spodobać – zaczął blondyn.
- Czyli coś wybieramy i jej dajemy, czy przyprowadzamy ją, żeby sama się na coś zdecydowała? – spytał któryś bliźniak.
- Chyba to drugie będzie lepsze – stwierdził Dark.
- Ma racje – poparł go ptak.
- Ok. Ja i Draco załatwimy jedzenie, picie i procenty – zaczął czarnowłosy.
- My wybierzemy dla niej jakieś prezenty i potem damy wam listę pozycji, z których coś wybierzecie – przejął pałeczkę George.
- A ja zajmę się dekoracją pokoju – zakończyła brunetka.
- Hej, a my, to co? – zapytał wąż.
- Będziecie nas kryć, żeby żaden mieszkaniec dworu się nie dowiedział – postanowił zielonooki.
- A potem mi pomożecie z ozdobami przy suficie – dopowiedziała Miona z uśmiechem.
- Ok., dobra – zgodzili się.
- A chwila, przypomnijcie nam, dlaczego nikt nie może o tym wiedzieć? – spróbował się dowiedzieć Fred.
- Bo w tedy po pierwsze: starzy nie pozwolą mi wynieść żadnego artefaktu...
- A po drugie, tak będzie zabawniej – dorzuciła brunetka.
- Aha, no i jeszcze, gdyby się o tym dowiedzieli, to moglibyśmy pożegnać się z Ognistą – wyjaśnił Potter.
- No i teraz to rozumiemy...
- Dobra, idę, bo spać mi się chce – zadecydował Shadow. Reszta się zgodziła i rozeszła do swoich pokoi.Przygotowania szły pełną parą. Bliźniaki znikali na parę godzin, a później wracali z trzema nowymi pomysłami. Hermiona dała radę przygotować prawię całą salę, a Harry i Draco znosili i zabezpieczali coraz więcej żarcia i alkoholu. Shadow i Dark spisywali się świetnie. Żaden z dorosłych nic nie podejrzewał. Trochę się martwili znikaniem dzieciaków, ale zawsze któryś z nich zaczynał jakiś fajny temat i natychmiast o tym zapominali. Wąż stracił trochę czasu dla Nagini, ale ta również musiała więcej spać, więc nie robiła problemów. Ukrywanie się przed Gin stawało się coraz trudniejsze. Męczące do tego stopnia, że w końcu Potter, żeby nie zdradzić sekretu użył na niej eliksiru słodkiego snu, który wlał do jej filiżanki z sokiem dyniowym. Wybudziła się po dziesięciu godzinach po przyjemnej drzemce.Nadszedł 10 sierpień. Dzisiaj poczynili ostatnie poprawki i połączyli rezultaty pracy. Zanim panna Weasley, czy ktokolwiek inny się obudził, poszli na Pokątną, aby wybrać prezenty. Mieli już listę bliźniaków, więc nie zajęło im to długo. Wybrali rozszerzony zestaw z dodatkiem dla rozrabiaki, książkę „Tysiąc sposobów na wkręcenie, wkurzenie, zażartowanie i tym podobne z nauczyciela"*, proszek natychmiastowej ciemności, aby szybko się ulotnić i dwie księgi z Mrocznymi Sztukami. Nie zabrakło też wielkiego wora słodyczy i cukierków ich własnej produkcji, typu Krwotoczek Truskawkowych. Zadowoleni wrócili do dworu. Była dwunasta rano. Odnieśli wszystkie prezenty, chowając je pod zaklęciem kameleona. Chłopaki byli w pokoju pierwszy raz, odkąd przemieniła go Hermiona. Dominował kolor biały, czarny, zielony i czerwony, ale gdzieniegdzie można było dostrzec też srebrny i złoty. Na samym środku było dużo miejsca do tańca albo innego wariactwa. W kącie znajdowała się wygodna, czarna kanapa, dwa fotele i stolik. Na suficie wisiała kula disco, którą musiał załatwić Harry lub Draco. Dziewczyna odgrodziła też kawałek, gdzie znajdowało się ze sto różnokolorowych balonów. W jednym końcu sali był podest z olbrzymimi głośnikami i wieżą. Na ścianach za pomocą magii przymocowano serpentyny i bibułę. Odgrodzono też kolejne miejsce ze sprzętem elektronicznym, czyli olbrzymią plazmę, którą to Potter dał radę przenieść z domu, mnóstwo płyt z filmami, trzy laptopy (dwa Harry'ego, a trzeci Draco, który kupił go w tajemnicy przed ojcem), przed tym sprzętem też była kanapa, ale w kształcie półkola. Była też o wiele, wiele większa. Telewizor stał na czarnej szafce. Laptopy leżały na równie wielkim stole w tym samym kolorze. Dookoła roiło się od skrzatów, które dały się namówić na pomaganie i jednocześnie na dyskrecje. Ogólnie, było wspaniale. Harry po chwili namysłu wyciągnął różdżkę i coś tam mruknął. Zaczęły pojawiać się kolumny oplecione wężami, a także wielka figura lwa z kamienia. Owe kolumny pokrył też bluszcz z czarnymi różami. Chłopak po tym, był jednak wyczerpany. Wbrew pozorom było to bardziej męczące, niż spora rzeź, składająca się nawet i z dwudziestu osób. Usiadł na ziemię. Po chwili jednak odwrócił się do oniemiałych przyjaciół z wielkim uśmiechem.
- Co to było! – wykrzyknął rudzielec podziwiając kolumny.
- Jutro jeszcze coś dodam, bo teraz jestem straaasznie zmęczony – powiedział. – Ja idę spać. Wstaliśmy zdecydowanie za wcześnie.
- No, ja też wracam jeszcze do łóżka – westchnęła Hermiona. Draco poparł przyjaciół, a Fred i George stwierdzili, że muszą być wypoczęci na jutrzejszy dzień. Wiedzieli, że w nocy nie usną, ale od czego jest Harry i jego nad przeciętne zdolności w eliksirach? Od robienia zapasu Eliksiru Słodkiego Snu.Obudzili się cztery godziny później. Wszyscy domownicy już byli na nogach i jedli obiad. Zaspana piątka ( nie było zwierzaków. Dark z Nagini, Shadow chciał coś upolować ) weszła do jadalni. Byli ubrani w ciuchy dzienne, ale włosy mieli w koszmarnym stanie. Jedyna, która się uczesała, to Hermiona.
- Dotąd spaliście? – zdziwił się Tom, przyzwyczajony do raczej wczesnego wstawania jego podopiecznego. Przytaknęli. – To co robiliście w nocy?
- Spaliśmy – powiedzieli zgodnie z prawdą konsumując przyniesione przez skrzaty jedzenie.
- Ile minut? – pochwyciła Narcyza, kończąc posiłek.
- A ja wiem – warknął Draco. - Z sześć godzin, ale teraz odespaliśmy.
- Nie wierzę – powiedział od razu Voldemort. Cała piątka ( czyt. Harry, Hermi, Draco, Lucjusz i Narcyza ) spojrzeli na niego ze zdziwieniem. Potter dlatego, że był zadziwiony tym, że Tom pokazuje komuś prawdziwą twarz, a reszta dlatego, bo nie spodziewała się takich słów po Mrocznym Lordzie. – Harry i odsypianie?
- Czasem każdemu się zdarza – powiedział zły chłopak.
- Tyle, że ty nie jesteś każdy.
- Ta, ja jestem tym Chłopcem-Który-Do-Cholery-Jasnej-Przeżył – powiedział odchylając głowę. Każdy, kto znał mały sekret domu Riddle'ów zaczął się głośno śmiać. Oczywiście Marvolo ograniczył się do pobłażliwego, ironicznego grymasu. Potter jednak dobrze wiedział, że ledwo się powstrzymywał. Weasley'owie, którzy nie wiedzieli o co biega, patrzyli na nich, jak na wariatów.
Reszta dnia minęła w przyjemnej atmosferze. Jedyną osobą, która nie była zbyt szczęśliwa, to oczywiście Ginny. Myślała, że nawet jej bracia zapomnieli o urodzinach. Zazwyczaj pytali się, co chciałaby dostać, a w tym roku nic. Cóż, chyba jednak dla Harry'ego nic nie znaczę, skoro nawet nie zapytał się, kiedy mam urodziny – pomyślała, gdy kładła się spać. Tymczasem Ślizgoni tylko na to czekali. Gdy dziewczyna usnęła Harry rzucił na buty i całe ich osoby Muffiliato, a dla Ginny wyczarował nosze, żeby jej czasem nie obudzić. Przetransportowali rudowłosą do pokoju i położyli na najwygodniejszej kanapie, znacznie miększej od łóżka. Potem cichaczem wymknęli się do swoich pokoi i poszli spać.Gdy Ginny się obudziła, nie mogła domyślić się, gdzie się znajduje. Leżała na czarnej, mięciutkiej sofie, w wielkim pokoju z kolumnami i wystrojem typowo Ślizgońskim i Gryfońskim. Podeszła do wielkich drzwi i spróbowała je otworzyć, ale nic z tego. Zamknięte były na cztery spusty. Zaczęła więc oglądać komnatę. Nie była brzydka. Wręcz piękna i idealnie przystosowana do luźnego wieczoru.
- Podoba ci się – rozległ się jakiś męski głos. Należał on do Harry'ego, ale dziewczyna nie mogła o tym wiedzieć.
- Kim jesteś? – rzuciła w przestrzeń.
- Twoim najgorszym koszmarem – powiedział głosem jak z horroru. Ginny naprawdę zaczęła się bać. – Nie, no dobra, żartuję. Dowiesz się już niedługo – rzucił na odchodne, wyłaniając się z cienia. Miał narzucony kaptur, więc nie było widać jego twarzy. Szybko ruszył do drzwi i otworzył je delikatnym dotykiem. Zamknęły się cicho, a nastolatka patrzyła się za nim, jak zahipnotyzowana. Wnet dojrzała ubranie, leżące na jednym z foteli. Nie było jakieś niezwykłe. Zwykła, czarna czata czarownicy z dodatkiem zieleni i niebieskiego, a do tego getry i skarpetki. Po domu Malfoy'ów zawsze chodziło się tylko w skarpetach. Wyjątkiem był Mavolo, który zdecydowanie wolał mieć bose stopy, twierdząc, że tak mu chłodniej, i że to „pobudza krążenie" cokolwiek miało to znaczyć. Weasley znowu podeszła do drzwi, ale tym razem spróbowała tego, co jej niedawny gość. Lekko pchnęła drewno i... nic się nie stało. Nagle usłyszała jakieś kroki, więc się odsunęła. Przybysze za drzwiami mieli przyciszone głosy i wyraźnie się skradali. W końcu uchyliły się drzwi, a ruda zobaczyła swoich przyjaciół z Harry'm na czele.
- WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!!! – wykrzyknęli.
- Nie zapomnieliście! – ucieszyła.
- Gdzież byśmy śmieli – zaśmiał się zielonooki.
- A co ja tutaj robię?
- Przenieśliśmy cię tu w ramach niespodzianki. To nasza sala balowa. Ale teraz są ważniejsze sprawy, a mianowicie prezenty – powiedział Draco uśmiechając się jak głupi. Ginny spojrzała się na niego z dziwnym wyrazem twarzy.
- On zawsze cieszy się z otwierania niespodzianek – wyjaśnił brunet. – Nie ważne, czy jego, czy nie, byleby się dowiedział – dziewczyna tylko pokręciła głową i dała się poprowadzić obiektowi swoich westchnień do fotela. Ginny usiadła w honorowym miejscu, a Potter wetknął jej w ręce pierwszy pakunek owinięty srebrnym papierem. Była tam książka z psikusami. Ruda widząc to omal nie rzuciła mu się na szyję. Potem otworzyła słodycze, do których od razu się dobrali. Proszek natychmiastowej ciemności też okazał się dobrym wyborem, ale najbardziej młoda Weasley cieszyła się z dwóch grubych ksiąg o naprawdę Czarnej i naprawdę zakazanej magii.
- Dzięki! – krzyknęła na cały głos.
- A to nie koniec niespodzianek – oznajmił Draco. – Wiemy już, że uwielbiasz Mroczne Sztuki, jak wszyscy tu zebrani, więc z okazji urodzin postanowiliśmy, że podarujemy ci jakiś magiczny artefakt, przetrzymywany pod podłogą w salonie.
- Serio, macie tu coś takiego? – zdziwiła się.
- Tak, chodźcie! –rzucił blondyn wybiegając z komnaty. Reszta podążyła za nim.W odpowiednim pomieszczeniu znaleźli się trzy minuty potem. Malfoy rozejrzał się, czy nikt nie idzie i wetknął swoją różdżkę w oko jakiejś figurki. Pokazała się zapadnia, przez którą szybko weszli. W olbrzymim pokoju znajdowały się tysiące czarnomagicznych przedmiotów. Większość nie była zgodna z prawem.
- Mam sobie w tym wszystkim wybrać jedną rzecz? – zapytała.
- Tak. Jaką chcesz. Wszystkiego, co tu się znajduje, ojciec chciał się pozbyć, bo było zbyt... wątpliwe, jeśli chodzi o legalność.
- Dzięki, Draco! – krzyknęła i zaczęła oglądać każdy przedmiot z osobna. Wszystko było wspaniałe i nie mogła się zdecydować. Nagle jej wzrok padł na czarny dziennik, leżący na kamiennym podwyższeniu. Podniosła go i zaczęła oglądać. Był pusty i zdawał się taki... zwykły, ale jeżeli ktoś by się wczuł, mógłby poczuć bijącą od niego mroczną moc. To było wspaniałe, więc Ginny wróciła z książeczką do przyjaciół. – Mogę to?
- Jasne. Mówiłem, że to wszystko jest aż przesączone Mrokiem, a ojciec nie chce skończyć w Azkabanie.
- Dziękuję... Za wszystko – mruknęła.
- A to wciąż nie koniec niespodzianek! – wykrzyknęli prawi wszyscy oprócz Harry'ego, który patrzył się zdezorientowany. Była jeszcze impreza, ale o tym już powiedzieli, więc... co?
- No to my was tutaj zamkniemy, aż wyjaśnicie sobie parę spraw – zaśmiał się szarooki i razem z resztą wybiegli z pomieszczenia.
- Co za sprawy? – warknął kruczowłosy. Odwrócił się i dostrzegł, że Ginny jest zdecydowanie za blisko. Jego serce przyspieszyło. A więc o takie sprawy chodziło – przemknęło mu przez myśl.
- O co mu chodziło? – zapytała.
- Draco ma racje – powiedział, wahając się. - Bo widzisz, ja ci muszę coś wyznać.
- Tak? – brązowooka wstrzymała oddech.
- Bo... ja... ja się chyba w tobiezakochałem – zakończył bardzo szybko zaciskając powieki.
- Powtórzysz? Nie wiem, czy się nie przesłyszałam – poprosiła zszokowana.
- Chyba się w tobie... zakochałem – powtórzył już spokojniej. – To wszystko przez twoich braci i moich idiotów. Powiedzieli, że mam ci powiedzieć i bla, bla, bla...
- No to chyba pierwszy raz mieli racje – mruknęła.
- Co?
- Nico – roześmiała się zarumieniona. – Skoro ty też tak mnie postrzegasz, to nie pozostało nam nic innego, jak spróbować – stwierdziła przytulając się do bruneta. Przestało ich obchodzić, że mają jedenaście, czy dwanaście lat. Od teraz powstała nowa szkolna para – Harry Potter i Ginny Weasley.
CZYTASZ
Ciemna Strona Złotego Chłopca. /H.P ~ Kiminari
FanfictionCóż, historia będzie mówić o Harry'm Jamesie Potter'rze, którego wychował sam Lord Voldemort. W każdym razie będzie go wychowywał od siódmego roku życia. Jak to się stanie, przekonajcie się sami! ♥♥♥ Autor: Kiminari .