LIV

3.7K 220 4
                                    


  Wylądował na trawie wraz z Pucharem. Zobaczył, że labirynt opada.
- Harry! - krzyknął Dumbledore. - Severus opowiedział mi o wszystkim. Musisz odpocząć. Alastorze! Zaprowadź Harry'ego do Skrzydła Szpitalnego.
Barty podszedł do chłopaka, chwytając go za ramię.
- Chodź, Potter...
Wyszli za teren trybunów.
- I? Udało się? - zapytał.
- Tak, ale lepiej o tym nie rozmawiajmy - mruknął nastolatek.
- Dumbledore sprowadził Blacka - poinformował jeszcze chłopaka, czeka przy Skrzydle.
- Łapię.
Szli w ciszy, aby wyglądało bardziej realistycznie.
- Harry! - wykrzyknął Łapa, widząc chrześniaka. - Tak się cieszę, że cię widzę!
- Ja też, ale trochę mnie wszystko boli - stęknął.
- Jasne, jasne - wziął go pod pachy, pomagając nauczycielowi. Przenieśli go do łóżka.
- Pan Potter! Dziecko drogie, jak ty wyglądasz!? - przeraziła się. - Już mam tutaj Diggory'ego. Połóżcie go tutaj - wskazała na najbliższe łóżko. Zaczęła krążyć wokół niego, podając różne lekarstwa i mrucząc coś pod nosem. Kiedy skończyła, odwróciła się do Syriusza. - A panu, panie Black, dolega coś? Jeżeli nie, proszę poczekać za drzwiami, pacjenci potrzebują spokoju, a pan... - zmierzyła go krytycznym spojrzeniem.
- Ale...
- Natychmiast!
- Tak jest, proszę pani - powiedział szybko, opuszczając Salę. Harry zaśmiał się cicho.
- Proszę wypić, panie Potter - podała chłopakowi fiolkę. Ślizgon powąchał wywar.
- Eliksir Bezsennego Snu - mruknął, wypijając cały za jednym zamachem. Po chwili już usypiał. Obudziły go podniesione głosy Syriusza, Snape'a i Dumbledore'a.

- A więc Grimmlaud Place zostanie Kwaterą Główną - warknął jego chrzestny.

- Co tu się wyrabia? - zapytał, zdenerwowany podniesionymi głosami.
- Chodzi o to, że tym razem pan dyrektor zmusi cię do spędzenia z nim wakacji -wywarczał animag.
- Nie. Spędzę czas wolny od szkoły tam, gdzie ja chcę - postanowił.
- Wybacz mi, Harry, ale nie tym razem. Pojedziemy do domu Syriusza. Voldemort jest zbyt groźny.
- Niech będzie - zgodził się chłopak. Następne trzy dni przeleżał, więc tylko od przyjaciół wiedział, iż Minister nie uwierzył w powrót Marvolo'a, ale przekazali mu tysiąc galeonów i Puchar. Ostatniego dnia Pomfrey pozwoliła mu wziąć udział w Uczcie. Ślizgoni znów zdobyli Puchar.
- I to dzięki tobie - stwierdził Blaise.
- Taaaa jasne. Wszyscy zdobywaliśmy punkty.
- Ale ty najwięcej - zaśmiał się Draco.
Kilka godzin później już byli w drodze powrotnej.
Wszyscy rozeszli się do swoich domów. Black poinformował Toma o całej sytuacji i czarodziej odpuścił.
- Wiem, jesteś przyzwyczajony do wielkiej posiadłości - zaśmiał się Black. - Będziesz musiał się przemęczyć...
- Nie ma problemu. Kiedyś mieszkałem w komórce pod schodami - mruknął, wchodząc na górę. Łapa spojrzał na niego, bardzo zdziwiony. Chrześniak rzadko mówił mu o czasach przed poznaniem Voldemort'a.
Zielonooki zabrał kufer na górę.
- Który pokój jest mój?! - ryknął z piętra.
- Wybierz sobie! - odryknął Syriusz.
- OKEJ!
Zajął największy z pomieszczeń i dodatkowo go powiększył trzykrotnie, umeblował na swój własny styl, a potem walnął się na łóżko z komputerem na kolanach. Przeglądał spis horrorów z nadzieją na znalezienie czegoś dobrego.
Tymczasowy dom nawet przypadł mu do gustu. Wszędzie czarno i ponuro. Można było się gdzieś zaszyć i nikt cię nie znajdzie. Tylko trochę brudno, chociaż to stanowiło niewielki problem.

- Smacznego - przywitał się, zastając chrzestnego przy śniadaniu. Sam złapał dwie kromki chleba i butelkę z winem, stojącą na blacie stołu.

- E, młody! To nie dla ciebie - zachichotał.
- Daj spokój, staruszku - mruknął, przykładając czarkę z płynem do ust i biorąc pierwszego łyka.
- Wino powinno się do kolacji albo obiadu...
- Też wypijemy - zapewnił nastolatek, przesuwając napój w stronę mężczyzny.
- Pff... Lepiej posłuchaj, bo mam niedobrą wiadomość.
- No? - zapytał, przypatrując się rozmówcy i jednocześnie pijąc alkohol.
- Będą tutaj Weasley'owie. Oprócz nich też Hermiona, chociaż to akurat dobrze.
- A Draco?
- Nie, ponieważ Snape wypaplał, że Lucjusz jest po stronie Vol... Po naszej stronie - poprawił się szybko.
- Rozumiem. A więc Severus zdradził... Szkoda. O której będą? - spytał jeszcze - Muszę zabezpieczyć i pochować wszystkie cenne przedmioty, jeżeli ma tu przyjść banda Gryfonów.
- O piętnastej i ja też jestem Gryfonem - oburzył się.
- Tak, i też niszczysz wszystko w zasięgu wzroku.
Ześlizgnął się z krzesła kierując się do pokoju.
- Jeżeli coś, powiedz Ginny i Hermionie, że śpią w moim pokoju. Bo Ginny też będzie, prawda?
Rudowłosą miał wziąć do siebie na tydzień, aby jej obecność nie rozpraszała Harry'ego przy pełnieniu obowiązków prawej ręki Toma.
- Tak, ona też. I bliźniaki Weasley też, mimo, że już nie są Weasley'ami.
- To dobrze. Wyrzekli się rodziny dla dobra naszej sprawy - ucieszył się Potter. - Zejdę za kilka minut.
Pobiegł na górę i zabezpieczył drzwi wieloma zaklęciami i klątwami. Na przykład aby ktokolwiek mógł wejść do środka musiał znać hasło (Avada Kedavra) i dać drzwiom swoją krew. Odrobię swojej krwi. Z korytarza wyniósł większość kruchych albo wartościowych przedmiotów i pochował je w wyczarowanych pudłach, które to przelewitował na parter.
Po skończonej robocie mógł sobie odpocząć, jednak ani się obejrzał, wybiła trzecia.
- Kurwa - jęknął, słysząc otwierające się drzwi i podniecone głosy. Nagle coś przyszło mu do głowy. Wyczarował sobie maskę i szatę Śmierciożercy, zakładając je. Chwycił pewnie różdżkę w dłoń, posyłając we wchodzących kilka zielnych promieni. Stroje przerażonych Gryfonów zmieniły kolor na "zgniłą avadę". Potter zdjął przebranie i razem z bliźniakami, Ginny i Mioną zaczął się głośno śmiać.
- To nie było zabawne, Harry - skarcił go Dumbledore, wchodząc głębiej.
- Wybaczy pan, profesorze, jednak to dom Syriusza, a teraz też mój i to JA decyduję, o jest śmieszne, a co nie - powiedział zimno, podchodząc do przyjaciółki i swojej dziewczyny, odbierając od nich bluzy i zaklęciem posyłając na wieszak. Poczekali jeszcze na bliźniaków. - Pokażę wam pokoje - zaproponował, kierując się na górę.
- Dobra, Gin i Herm śpią ze mną, chyba, ze jest z tym problem.
- Hej, czemu ty masz dwie dziewczynki? - oburzył się Fred.
- Bo nie zostawię Ślizgonek na pastwę takich lwów jak wy - zaśmiał się, obserwując, jak rudowłosi się fochają.
- Uważaj, Potter, bo zdaliśmy egzamin na teleportacje i możesz wylądować w jakimś niepowołanm miejscu bez różdżki.
- Przypominam ci, że jestem animagiem i też umiem teleportację.
- Racja. Dobra, idziemy obczaić nasze kwatery - zaśmiali się i deportowali.
- A panie zapraszam do mojego królestwa - powiedział tajemniczo.
- Dobra, mów jak otworzyć te drzwi. Jak je zabezpieczyłeś? - zapytała Granger, nawet nie próbując otworzyć za klamkę, bo spodziewała się jakiegoś porażenia.
- Jak zwykle błyskotliwa... - rozciął sobie dłoń nożem, który od jakiegoś czasu zagościł w jego kieszeni na nagły wypadek. Rozsmarował trochę posoki na drewnie, która zaraz zniknęła. - Avada Kedavra - powiedział, a drzwi same się otworzyły. W pomieszczeniu było całkiem ciemno. Chłopak zapalił światło. Nie dawało zbyt dużo jasnego. Bardziej delikatną, srebrną poświatę, jak księżyc w pełni.
- Super! - zachwyciła się Ginny. Pokój urządzono ze stylem i wyczuciem. Najbardziej zauważalny była telewizor na prawie całą ścianę z ksenonowym ekranem grubości połowy centymetra oraz bardzo realistyczny obraz bazyliszka na ścianie.
- Podoba się? - zapytał. - Bo zawsze możemy coś zmienić.
- Mnie się bardzo podoba - oświadczyła Ginny. - Ale przesuń łóżko pod okno - poprosiła, z czym nie było problemu.
- Wiecie, ja sobie zrobię kolejny pokój, a wy zajmijcie jeden - zaproponowała, powiększając przestrzeń i oddzielając ją ścianą z ładnymi, czarnymi drzwiami.
- Jak chcesz, Miona - mruknął Harry. - Jakby coś, łazienka jest tutaj - pokazał inne drzwi. - Pomogę ci potem zrobić przejście.
- OK, dzięki. I przejście na korytarz, bo nie chcę wam przeszkadzać.
- Jasne.
Dziewczyna zniknęła za drzwiami, a oni wyciszyli pokój i puścili głośną muzykę. Na dół zeszli dopiero, kiedy zawołano ich na kolację.
A kolacja... Cóż, wszystkim zapadła w pamięć.

Ciemna Strona Złotego Chłopca. /H.P ~ KiminariOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz