Czas w zamku mijał bardzo szybko. Z głów Ginny i Harry'ego wyparowała możliwość o ewentualnej ciąży. Jednak wszystko do czasu, do czasu. Minął miesiąc, a potem drugi, drugie zadanie zbliżało się nieubłaganie. Chłopak wraz z dziewczyną spędzali mnóstwo czasu we dwoje. Draco i Miona wciąż nic nie wiedzieli.
Ślizgoni nie wyobrażali sobie życia jako rodzice. Przecież Potter był prawą ręką Voldemorta, a jego partnerka miała całe życie przed sobą!
Do kolejnego etapu został ledwie tydzień. Barty dobrze się ukrywał i obydwoje z zielonookim świetnie się ignorowali.
Jednak tę sielankę przerwała sowa z listem.
Przygotowałem zaklęcie. Przyjdźcie kiedy będziecie mieli czas.
- Dzisiaj wieczorem? - zapytała rudowłosa.
- Jak sobie życzysz.
Malfoy i Granger wymienili spojrzenia. Ta dwójka coś cały czas ukrywała.
Wymknęli się ze szkoły, wychodząc poza bariery. Tam Złoty Chłopiec teleportował ich do dworu.
- Już jesteście... - przywitał ich Marvolo z fiolkę w palcach. - Wypij to, Ginny - podał jej wywar. Rudowłosa skinęła sztywno głową i odebrała płyn. Jednym ruchem wlała go sobie do gardła. - Wynik poznamy za kilkanaście sekund - oświadczył Tom.
- Jasne - szepnęła nastolatka.
- A teraz... Napijecie się czegoś? - zapytał mężczyzna.
- Masz zieloną herbatę? - mruknął Potter.
- Pewnie.-To ja poproszę.
- Ja też - była panna Weasley dołączyła się do życzenia.
Riddle przywołał trzy kubki, słoik z fusami i butelkę z wodą, którą podgrzał zaklęciem. Kolejny ruch dłoni i woda wlała się sama do filiżanek.
- Jest - ucieszył się Czarny Pan, kiedy wokół Ginny zaczęła się ujawniać ciemnofioletowa aura. Wszyscy z napięciem czekali na jakiś znak, iż coś się dzieje.
Na darmo. Po niecałej minucie, aura się rozmyła.
- Macie szczęście - mruknął Voldemort. - Gdyby Ginny nosiła nowe życie, na fioletowym powinna pojawić się jasnoniebieska mgiełka.
- Czyli nie będę ojcem? - udał zasmucenie Potter, robiąc oczka zbitego psiaka.
- Jeszcze sobie poczekasz - zachichotał czerwonooki.
- Całe szczęście - wyszeptała rudowłosa. Jej twarz rozjaśnił uśmiech.
- Ale jak można być aż tak nierozważnym - wysyczał Tom, mrużąc oczy. - Jesteście jeszcze młodzi, rozumiem, ale na prawdę, wojna to nie jest dobry moment na wychowywanie dzieci. Zwłaszcza, że sami macie naście lat.
- To był przypadek - wyszeptała brązowooka, wciąż się uśmiechając.
- Ten jeden raz powstrzymam się od wykładu - warknął. - Harry, to ty rządzisz w tym związku, a więc to ty musisz zadbać o jej bezpieczeństwo - upomniał podopiecznego.
- Tak, wiem. Dzięki za pomoc, Tom. Muszę jeszcze przekazać to Syriuszowi.
- Świetny pomysł, zejdźcie mi oboje z oczu - mruknął czarnoksiężnik, a nastolatkowie zaśmiali się, deportując.
Nadszedł długo wyczekiwany 24 luty. Nad jeziorem stali uczniowie z obydwu szkół, czekając na swoich czterech reprezentantów.
Harry, Cedrik, Fleur i Krum przybyli na swoje miejsca startowe w wygodnych strojach kąpielowych. Potter jednak zdizwił się odrobinę, nie mogąc na trybunach dostrzec swojej dziewczyny, za to idealnie widział Draco, Blaise'a, bliźniaków i Hermionę. Było straszniee zimno, więc otoczył się zaklęciem ogrzewającym
- Na wystrzał z arma...
Wypowiedź Dumbledore'a przerwał huk, po którym cała czwórka wskoczyła do jeziora.
Harry popłynął na samo dno, a tam wytworzył wokół siebie wielką banię powietrza, ciągnąc ją coraz dalej i dalej. Zmienił się w wilka. Drogę do siedziby trytonów znał na pamięć, więc pojawił się dość szybko, bo w zaledwie piętnaście minut, przy zakładnikach. Rudowłosa była przywiązana za nogi do jakiegoś posągu.
Chłopak z powrotem stał się człowiekiem i nałożył na siebie kilka zaklęć masujących, aby nie można o było w razie czego rozpoznać. Znaleziony na dnie kamień transmutował w ostry scyzoryk. Na usta i nos rzucił zaklęcie bąblogłowy. Podpłynął niezauważenie do zakładników. Rozciął sznur i pociągnął dziewczynę w górę. Był wdzięczny ludzkości za wynalezienie czaru, który pozwala oddychać bez powietrza.
Jego głowa przebiła taflę jeziora, a kiedy tylko włosy Ginny poczuły zimny powiew wiatru, przebudziła się i poderwała wzrok, rozglądając się chaotycznie. Dopiero, kiedy napotkała pełne ciepła oczy Ślizgona, uspokoiła się.
Szkoły chyba dopiero wtedy zdały sobie sprawę, że najmłodszy zawodnik zdążył wykonać zadanie w dwadzieścia osiem minut. Rozległy się oklaski i gwizdy.
- Harry! - krzyknął Malfoy, używając zaklęcia Sonorus.
Obydwoje dopłynęli z uśmiechem do brzegu. Natychmiast otoczono ich puchatymi kocami. Rudowłosa drżała na całym ciele, za to Harry odmówił przyjęcia szlafroka i kilkoma machnięciami przechowanej przez Dracona różdżki wysuszył się, rzucił zaklęcie ogrzewające, wyczarował sobie szatę oraz nałożył na nią czar wodoodporne, aby się nie pomoczyła. Podobnie zrobił ze swoją dziewczyną, jednak jej wyczarował prostą sukienkę z granatowego materiału.
- Możemy już iść, panie dyrektorze? - zapytał chłopak.
- A nie moglibyście poczekać, moi drodzy? - zapytał.
- Nie lubię aż takich tłumów - mruknął nastolatek.
- W porządku, jednak nie podoba mi się to - zastrzegł starzec, a Ślizgoni szybo się ewakuowali.
- Jeszcze tylko kilka miesięcy - powiedział do siebie czarnowłosy, kiedy oboje siedzieli na kanapie, popijając herbatę.
- I koniec, prawda? - dodała dziewczyna.
-I koniec.
CZYTASZ
Ciemna Strona Złotego Chłopca. /H.P ~ Kiminari
FanfictionCóż, historia będzie mówić o Harry'm Jamesie Potter'rze, którego wychował sam Lord Voldemort. W każdym razie będzie go wychowywał od siódmego roku życia. Jak to się stanie, przekonajcie się sami! ♥♥♥ Autor: Kiminari .