XXXIV

4.9K 237 61
                                    


Od spetryfikowania kotki minęły cztery tygodnie. Zbliżały się rozgrywki Quidditcha. Treningi stały się znacznie trudniejsze.

- Harry, znicz! – krzyknął Draco, który to wskoczył w tym roku na pozycje ścigającego. Okazało się, że był w tym lepszy, niż w szukaniu znicza. Potter szybko rozejrzał się po boisku, a dostrzegając małą, złotą plamkę, pognał ku niej z zawrotną prędkością. Parę sekund później kulka trzepotała w jego dłoni. Trening został zakończony.
- Świetna gra. Rozniesiemy Gryfonów – powiedział Flint z zadowolonym wyrazem twarzy.
- No jasne, że tak! – odpowiedział Malfoy. Poszli do szatni, przebrali się i postanowili powłóczyć się po szkole. Tak bez Hermiony. Przemienili się w zwierzęta i wyszli z zamku.
- Dobra, ścigamy się – zaproponował Harry. – Wygrywa ten, kto pierwszy dotrze do jeziora.
- Stoi – zgodził się. Odepchnęli się wielkimi łapami i pomknęli do wody. Wygrał Harry, mimo, że jego forma animagiczna jest wolniejsza. Wskoczyli do jeziora.
- Co się tu wyrabia?! – ze wspaniałej zabawy wyciągnął ich Marvolo, który stał sobie, jak gdyby nigdy nic, nad brzegiem.
- Emm... My się tylko bawiliśmy, panie profesorze – wyjaśnił Potter.
- Tak, tylko bawiliśmy – potwierdził blondyn.
- Ech... Niech będzie, że wam wierzę. Tak jest prościej. Tylko pamiętajcie o jutrzejszym teście.
- Co, znowu!?
- Przecież wiecie, jacy idioci uczą się w zamku.
- Racja... - zgodzili się niechętnie.
- A teraz sio do szkoły! – rozkazał Voldemort.
- Tak jest, panie profesorze!

Nadeszła pora obiadu. Całą czwórką zeszli do WS, zajęli swoje miejsca i nałożyli sobie porcje jedzenia.

- I co sądzicie o Komnacie? – zapytał Potter.
- Nie wiem. To dziwne, prawda, Harry? – mruknęła Granger.
- Nawet bardzo. I nie wiem, jak wy, ale ja chcę wiedzieć, kto za tym stoi – oświadczył.
- Zgadzam się – oznajmił szarooki.
- Ja też – potwierdziła Weasley.
- Oczywiście, że musimy to wiedzieć – ogłosiła Miona. Zaśmiali się i wrócili do dormitorium, omawiając psikus na jutrzejsze lekcje.Chłopaki obudzili się wcześnie rano. Po wykonaniu porannej toalety i ubraniu się, wyszli z sypialni. Rozwalili się na czarnej, skórzanej kanapie, czekając na dziewczyny. Wkrótce zeszły, rozmawiając na tajemniczy temat swoich chłopaków.
- No co ty! Harry'emu ładniej w zieleni, a Draco w granacie! – wykrzyknęła Ginny, ściągając uwagę paru osób. Blondyn i brunet zaśmiali się, a diablice obrzuciły ich srogimi spojrzeniami.
- Dobra, chodźcie, bo Severus nas zabije – sapnął szarooki.
- Ja lecę na Obronę! – pożegnała się Gin i wybiegła z PW. Spółka ruszyła do lochów. Jak zwykle przywitał ich Stary Nietoperz, otwierając drzwi do „klasy".
- Witam was w ten cudowny dzień – zaczął. – Dzisiaj zajmiemy się Eliksirem Wielosokowym. Oczywiście w teorii. Kto mi powie, jak on działa? – ręka Hermiony powędrowała do góry. Nauczyciel lekko się uśmiechnął. – Znowu tylko panna Granger... Niech będzie... Finnigan!
- Tak, profesorze?
- Odpowiedz na pytanie.
- No więc...ee... Eliksir Wielosoczny...
- Siadaj! – warknął. – Po pierwsze nie Eliksir Wielosoczny, tylko Wielosokowy... Za gadanie głupot Gryffindor traci pięć punktów. Harry, odpowiesz?
- Dobrze... - wstał. – A więc Eliksir Wielosokowy jest wyjątkowo trudnym do wykonania wywarem. Powoduje on zmiany fizyczne człowieka. Zmienia także głos, jednakże umysły wciąż pracują tak samo, jak przed przejściem przemiany.
- Wspaniale. Piętnaście punktów dla Slytherinu. W porządku. Składniki nie są ciężko dostępne, ale... bla, bla bla...
Lekcja zakończyła się czterdzieści minut później. Drugi rocznik wyszedł stamtąd zmęczony. Pewien zielonooki diabeł był jednak tylko znudzony. On to od dawna wiedział. Westchnął i razem z jego przyjaciółmi poczłapał pod salę Marvolo'a. Gdy zadzwonił dzwonek, Tom momentalnie znalazł się przy drzwiach, otwierając je i przepuszczając studentów. Rozpakowali się i czekali na przemowę profesora.
- Tak, jak obiecałem, robię dzisiaj sprawdzian. Liczę, że wszyscy są przygotowani. Jeżeli zauważę, że ktokolwiek z was ściąga, a zapewniam, że wzrok mam dobry, zabieram kartkę i od razu wstawiam T. Czy to jest jasne? – pokiwali głową. Riddle machnął różdżką, a do każdego podpłynął kawałek pergaminu z pytaniami. Harry widząc swoje zadania, tylko westchnął. Nie zastanawiając się nad niczym, udzielił poprawnej odpowiedzi i oddał test. A pytania brzmiały tak:

Ciemna Strona Złotego Chłopca. /H.P ~ KiminariOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz