Harry zszedł cicho do kuchni. Przy stole siedzieli Molly Weasley, Syriusz, Kingley, Moody, Hermiona oraz Fred i George. Chłopak wdarł się do głowy kobiety, ale tak, by tego nie zauważyła. W porządku. W tym świecie Tom był jego wrogiem numer jeden, Artur Weasley został prawie zeżarty przez Nagini, on sam jest Gryfonem i pupilkiem Dropsa, nienawidzi się z Draco (o kurwa) i przyjaźni z Weasleyami (jeszcze większe o kurwa). Ginny zeszła chwilę później i widząc swojego chłopka, spojrzała na niego wyczekująco. Nastolatek przesłał jej "nie teraz". W końcu się odezwał.
- Jak z panem Weasley? - zapytał, udając zdenerwowanie i zmartwienie.
- Nie jest dobrze, kochaneczku. Ten wąż miał taki jad... Uzdrowiciele nie potrafią go usunąć - płakała kobieta.
- "Ach, no tak" - pomyślał. - "Jad Nagini rzeczywiście ma w sobie coś takiego."
Nie odezwał się.
- Ha-Harry, chodź ze mną, musimy porozmawiać - wyszeptała Ślizgonka, a właściwie to teraz Gryfonka i pociągnęła Potter'a za sobą. - Cholera no! Trzeba się skontaktować z Draco.
- Wiem - przytaknął brunet, podwijając rękaw.
- Już go naznaczyłeś?
- Tuż przed zmianą wymiarów - przytaknął, przykładając palec do symbolu, którego tam nie było. - Co jest? - zdziwił się. - No tak, to nie jest moje ciało - westchnął, pełen irytacji. - Morsmurdre - syknął, znacząc przedramię czaszką z wężem. Dopiero wtedy przyłożył do niego palec, a blondyn poczuł delikatne pieczenie w skroni. Może nie miał Znaku na ręce, ale to zawsze łączyło się z twoim umysłem. Wiedział już gdzie są jego przyjaciele. Wysłał im krótką wiadomość.
Osiemnasta, Zachód
Całe szczęście Malfoy'owie posiadali szybkie sowy. Ta powinna dotrzeć do nich o szesnastej.
Harry rozwinął skrawek pergaminu i przejechał wzrokiem po literkach.
- Ginny - szturchnął ją.
- Co am mach, stachy (co tam masz, stary)? - zainteresował się Weasley, a z ust wyleciał mu kawałek jajka.
- Nie ważne, Ron - zapewnił nastolatek, chowając jednocześnie list. - Osiemnasta. Zachód - mruknłą półgębkiem do Ślizgonki i wrócił do jedzenia. Starał zachowywać się jak typowy Gryfon, jednak nie wychodziło mu to zbyt dobrze. Od lat wpajano mu prostą pozycję, wyprostowane plecy i subtelne ruchy rąk. A teraz siedział przygarbiony, mlaskając cicho. Czuł obrzydzenie do samego siebie.
Całe szczęście za kilka godzin skończy się udawanie.
Równo o osiemnastej stawili się w ich "Klubie Pojedynków". Draco szybko ich dostrzegł. Bez słowa wyszli na zewnątrz.
- Wiecie coś o tym świecie? - zapytał, opierając się o ścianę budynku.
- Tak - mruknęła Ginny i opowiedzieli Malfoy'owi co już wiedzą.
- Mamy przejebane - stwierdził blondyn, prychając. - Nie możemy się spotykać w szkole, bo wy będziecie mieć problemy z Dumblem a ja z tutejszym Lucjuszem Malfoy'em.
- Mam dla ciebie komórkę i numer - oświadczył Potter, wręczając przyjacielowi sprzęt.
- Dzięki. No, ale przynajmniej będzie zabawnie - stwierdził szarooki.
- Pewnie, że będzie. Dopóki nikt się nie dowie.
- Masz rację, Ginny - zgodził się Harry, opierając się o ścianę budynku. - Wchodzimy?
- Jasne - zgodził się blondyn, jako pierwszy przekraczając próg. W środku znajdował się cały Wewnętrzny Krąg. Najwyraźniej teleportowali się tuż po ich wyjściu, Na fotelu siedziała wysoka postać bez nosa i włosów. Jej skóra była biała, a wręcz szara. Potter skrzywił się nieznacznie.
- Kto to jest? - zapytała cicho rudowłosa.
- Tutejszy Tom Riddle.
- TO jest Tom? Powiem ci, że Mroczny Lord z naszego wymiaru jest o wiele ładniejszy... - skomentowała dziewczyna.
- Czują się zdradzony, kochanie.
- Skończcie, błagam - jęknął Draco, obserwując kolejną osobę, która weszła na podium. Jego ojciec z obecnego wymiaru... Śmierciożerca używał tak słabych klątw, że Harry chciał się załamać psychicznie. To ŻAŁOSNE, aby ktoś tak wysoko postawiony tak walczył.
- Przypomnij mi, abym sprawdził twojego ojca czy nadaje się na swoje stanowisko - polecił, znów zwracając uwagę na pojedynek. O dziwo przeciwnik Malfoy'a został szybko pokonany.
- Ktoś się zmierzy z naszym obecnym zwycięzcą? - zapytał prowadzący.
Lord Voldemort obiegł spojrzeniem salę. Mężczyzna na podium, wypatrujący nowych przeciwników dla blondwłosego skierował na niego wystraszone spojrzenie.
- A więc możemy ogłosić pana Malfoy'a dzisiejszym zwycięzcą.
- Nie ma mowy - warknął Potter, podnosząc rękę i wyczarowując sobie na twarz maskę. Zakrył dokładnie Mroczny Znak, a kiedy został wywołany wszedł na podium. Ginny skalpowała go wzrokiem a Draco zaciskał pięści. Jeżeli ten czarnoksiężnik odkryje Harry'ego będzie źle.
Ale pojedynek już się rozpoczął. Chłopak zaczął od lekkich klątw. Chciał się odrobinę pobawić, ale kiedy tuż koło głowy przeszła mu Avada Kedavra... Voldemort wychylił się ze swojego fotela, obserwując uważnie nastolatka.
- Crucio - warknął brunet. Jego zaklęcie posłało zaawansowanych Oklumentów na kolana, a więc taki Lucjusz nie miał szans. Blondyn krzyknął głośno, padając na ziemię i wijąc się. Harry przerwał klątwę, zmiatając czarodzieja z podium. - Żałosne - mruknął, schodząc. Chwycił przyjaciół i deportował się, pozostawiając widownie w szoku.
♥♥♥
Możecie podziękowac pewnej osobie, która napisała komentarz, w którym przekonała mnie do udostępnienia teraz 2 części...!
Luk... Pozdrawiam :p !
Ps. Rozdziały dodawane będą BARDZO nie regularnie... Sorry!
CZYTASZ
Ciemna Strona Złotego Chłopca. /H.P ~ Kiminari
FanfictionCóż, historia będzie mówić o Harry'm Jamesie Potter'rze, którego wychował sam Lord Voldemort. W każdym razie będzie go wychowywał od siódmego roku życia. Jak to się stanie, przekonajcie się sami! ♥♥♥ Autor: Kiminari .