Śniadanie mijało... Standardowo. Nagle przez wrota wkroczył sam Albus Dumbledore z ponurym wyrazem twarzy.
- Moi drodzy... - zaczął smętnym tonem. – Dziedzic Slytherina znów zaatakował Hogwart. Dziś wieczorem spetryfikowany został Colin Creevey – po WS rozległ się szum. Dyrektor podniósł dłoń, by zapanowała cisza. – Od pięćdziesięciu lat nie wydarzyło się podobne zdarzenie. Martwię się, że być może będziemy musieli zamknąć szkołę. Jednakże, jeżeli złapiemy sprawcę tego zamieszania, zostanie on srogo ukarany – mówiąc to, spojrzał na stół Ślizgonów. – A teraz wcinajcie – na jedzenie miały ochotę tylko węże, które śmiały się z głupoty Dropsa. Inne domy patrzyły się w ich stronę ze strachem. Jedynie Fred i George wzruszyli ramionami, także zabierając się za jedzenie.
- Wiesz coś o tym, Tom? – zapytał mentalnie Harry.
- To nie moja robota – odpowiedział.
- Mogę zejść z nimi do Komnaty? Znasz nas. Musimy wiedzieć...
- Dobra, tylko nie przywołuj bazyliszka. Nie zaatakował cię, ponieważ jesteś wężousty, byłeś ze mną i naprawdę masz do mnie podobny zapach – roześmiał się.
- Ok., dobra – zgodził się, zamykając umysł. – Hej – mruknął do przyjaciół.
- Co jest? – zapytała Gin.
- Chodźcie – syknął, wstając od stołu. Reszta machinalnie zrobiła to samo. Chłopak podszedł do bliźniaków. – Poproszę was na chwilę – powiedział z przemiłym uśmiechem. Rudzielce też wstali.
- Powiesz nam w końcu o co chodzi? – warknął Malfoy.
- Niespodzianka – odrzekł, przyspieszając. Poszli do Łazienki Jęczącej Marty. Ducha nie było. Potter syknął, a wejście się ukazało. – Wchodźcie, zanim ktoś przyjdzie – polecił. Szybko wykonali rozkaz. Brunet zjechał ostatni. Bez słowa poprowadził ich dalej. Doszli do żelaznych wrót. Kolejny syk i otworzyły się. – Witam w Komnacie Tajemnic – zaśmiał się, wchodząc do środka. Całą paczkę zatkało.
- Czyli ty stoisz za atakami? – zapytała Hermiona. – A mówiłeś, że nic nie wiesz!
- Bo nie wiem. Dopiero przed chwilą Marvolo pozwolił mi was tu przyprowadzić. Oboje nie wiemy, jak to możliwe. Czarny Pan jest ostatnim potomkiem Slytherina – powiedział, wyczarowywując dla wszystkich po fotelu.
- Marvolo? – natychmiast zainteresowała się Weasley.
- Szlag! – warknął zielonoki.
- Harry... - zaczęła ruda. – Proszę cię, powiedz nazwisko.
- Nie mogę. Powinienem wam wyczyścić teraz pamięć – mruknął.
- Riddle? – zapytała, nie przejmując się wypowiedzią czarodzieja.
- Skąd...
- Stąd – wyjęła dziennik, podając czarnowłosemu. Ten zdezorientowany spojrzał na okładkę, a widząc imię i nazwisko, rozszerzył oczy.
- Draco, ty masz stuprocentową pewność, że ten notesik był do wyrzucenia?
- Ojciec chciał się wszystkiego pozbyć, więc...
- Nie sądzę – wycharczał. – Idziemy do Czarnego Pana – zadecydował, wstając ze swojego miejsca. Wyszli z małą pomocą mioteł, przywołanych przez Potter'a. Wręcz pognali do sali Obrony, gdzie Voldemort obecnie miał lekcje.
- Panie profesorze – zaczął avadowooki, wchodząc do klasy. – Możemy pana prosić na chwilę?
- Oczywiście, panie Potter – dyplomatyczny ton. Wyszli. – O co chodzi, dzieciaki? – zapytał, uprzednio rzucając Zaklęcie Prywatności.
- Co. To. Jest? – zapytał brunet, pokazując mu czarnomagiczny artefakt.
- Mój dziennik? – mruknął, zdziwiony. Młodzież za Harry'm zbladła. – Co on tu robi?
- Otóż, jak wybieraliśmy prezent dla Ginny, Draco zaproponował podarowanie jej jakiejś... czarnomagicznej zabawki. Leżał w ukrytym pokoju, pełnym takich rzeczy. Według naszego Smoczka, Lucjusz chciał wywalić wszystko, co tam się znajduje.
- Że co? – syknął, zmieniając kolor tęczówek. Powietrze zafalowało, temperatura znacznie się obniżyła, a cały korytarz pokryła czarna mgiełka. Ślizgoni i dwójka Gryfonów cofnęli się, przerażeni. Tylko uczeń Lorda stał spokojnie, patrząc mu w oczy.
- Wydaje mi się, że po prostu Draco się pomylił... Pan Malfoy prawdopodobnie rzeczywiście chciał pozbyć się jakiejś zawartości tej komnaty, ale wątpię, żeby ruszył twoje rzeczy i zlekceważył rozkaz.
- Przepraszam, Panie – wyszeptał blondyn. – Naprawdę, nie miałem pojęcia...
- Skoro dziennikowi nic się nie stało, nie masz za co – powiedział chłodno czarnoksiężnik. – Miała go panna Weasley, tak?
- Tak – odpowiedziała dziewczyna.
- Powiedz mi... Co robiłaś wczoraj w nocy i w Halloween?
- W nocy spałam... - zaczerwieniła się. – A w Halloween... Nie pamiętam – stwierdziła, zaskoczona.
- Co? – zdziwiła się ekipa.
- Mam wyrwę w pamięci. Nie pamiętam połowy dnia.
- Wczoraj nie było cię w dormitorium i na pewno nie spałaś – powiedział Czarny Pan.
- W moim rzeczywiście nie byłam, ale spałam.
- Nie sądzę.
- Musiała być – wtrącił brunet.
- A ty skąd to wiesz? – zaciekawił się Riddle.
- Bo była u mnie. Szczegółów nie chcesz znać. W każdym razie obudziłbym się, gdyby wstawała.
- Harry... Powiedzmy sobie szczerze. Jeżeli była impreza, była Ognista. Jeżeli były procenty, to skończyłeś mocno nawalony. Natomiast, kiedy jesteś nawalony, nie ma siły, która cię obudzi – skwitował Lord.
- Ok., zostawmy sprawy mojej głowy w spokoju – mruknął brunet, a reszta się uśmiechnęła. – Czyli to ten mały notesik był źródłem zamieszania?
- Tak.
- Jak to możliwe? – spytała Miona.
- To rejony magii, w które nie radzę ci na razie wkraczać, Hermiono – zakończył dyskusje Marvolo.
- Dobrze...
- A teraz zmykajcie! Za dziesięć minut zaczynacie zajęcia – pogonił ich wracając do klasy. Pobiegli do dormitoriów, by zgarnąć torby.Po wszystkich lekcjach powrócili do Pokoju Wspólnego. Fred i George też dostali hasła. Naradzali się, co robić dalej. No cóż... W końcu wybijanie Gryfonów mogło być genialną zabawą.
- Ja jestem za – oznajmiła rudowłosa. – To może być niezła zabawa.
- Też tak myślę – poparł siostrę Fred.
- Taaa... I patrz, Harry – przekonywał go Draco. – Pozbędziemy się Weasley'a!
- Prooosimy, zgódź się! – jęknęła Hermiona.
- Dobra, dobra – westchnął.
- Super! – wykrzyknęła reszta. Cały Slytherin się na nich spojrzał.
- Tylko trzeba to skonsultować z Czarnym Panem – zauważył przyciszonym głosem zielonooki.
- Wiemy. Idziemy teraz, czy jutro? – zapytał Malfoy.
- Teraz – natychmiast orzekła Ginny.
- Nie! – zaprzeczył ostro Potter.
- Czemu nie? – zdziwiła się jego dziewczyna
- Przerwaliśmy mu dzisiaj lekcje. Ktoś może zacząć coś podejrzewać, jeżeli za często będziemy do niego chodzić.
- Racja – zgodziła się Granger.
- Dobra, nie wiem, jak wy, ale ja idę spać – oświadczył brunet, wstając i przechodząc do dormitorium.
- Też się chyba zbieramy – powiedzieli razem bliźniacy.
- Czyli koniec narady? – domyśliła się siostra rudzielców.
- Taa... Dobra, też idę. Muszę jutro jakoś wyglądać – stwierdził blondyn, zwiewając z pola widzenia dziewczyn. Wszedł do sypialni, a tam zobaczył...Shadow'a.
- Hejka, Draco! – przywitał się feniks.
- Cześć. Dawnośmy się nie widzieli – mruknął.
- Parę miesięcy – sprostował Harry.
- No, będzie. Jak wam idzie? – spytał szarooki.
- Super! Nagini wciąż ma humory, ale Dark biega nad nią, żeby niczego jej nie zabrakło.
- Urodziła już? – zainteresował się chłopak.
- Taa...
- I co? – spytał blondasek. – Jakie imię?
- To, co zaproponował Tom...
- Evil – wyjaśnił Harry z lekkim uśmiechem. – Za parę tygodni go zobaczymy. Dobra, sorry, ale ja idę spać – powiedział i zajął łazienkę. Malfoy i Shadow wybuchli śmiechem.♥♥♥♥
Poleci ktoś jakąś ciekawą książkę na wattpadzie??
CZYTASZ
Ciemna Strona Złotego Chłopca. /H.P ~ Kiminari
FanfictionCóż, historia będzie mówić o Harry'm Jamesie Potter'rze, którego wychował sam Lord Voldemort. W każdym razie będzie go wychowywał od siódmego roku życia. Jak to się stanie, przekonajcie się sami! ♥♥♥ Autor: Kiminari .