LVII

4.3K 215 6
                                    


  Wakacje się skończyły, trzeba było wracać do szkoły. Tom zdążył zebrać prawie wszystkich swoich zwolenników w Magicznej Anglii. Przedstawił im Harry'ego jako przełożonego. Stwierdził jednak, że w tym roku jego pupilki zostaną w dworze. Jedynie jeden Shadow szedł z chłopakiem do Hogwartu. Severus był posłuszny tylko Potter'owi. Wszystkie rozkazy, jakie wydawał mu Czarny Pan były odkładane na dalszy plan. Zielonooki błyskawicznie przekonał do siebie większość, kiedy wparowali do Sali Treningowej podczas jego pojedynku z Lordem. Wezwanie musiało aktywować się przez przypadek, jednak Marvolo bardzo szybko zamaskował tą wpadkę, przerywając po pięciu minutach walkę. Zrobił kolejne zebranie, rozprawiając o infiltracji Ministerstwa.
Pociąg jak zwykle zatrzymał się na stacji w Hogsmade. Ślizgoni wyszli z przedziałów, zajmując dogodny powóz. Jechali prawie w całkowitym milczeniu. Ginny na kolanach swojego chłopaka, który delikatnie gładził jej włosy, zawijając sobie pasma na palcach. Draco oraz Miona przypatrywali im się, zdumieni. Zazwyczaj rudowłosa nie pozwalała Harry'emu okazywaćjawnej adoracji na oczach innych. Teraz jednak oparła tylko głowę na jego ramieniu. Nadchodziły ciężkie czasy, a w tych będą potrzebować siebie najbardziej. Nie, żeby młodzież nie cieszyła się na zmiany, ale byli także świadomi piętna, jakie wywrze na nich ta wojna. Harry był gotów. Był gotów od lat. Czekał tylko na rozkaz. Gdy wreszcie go dostał, był naprawdę podekscytowany. Nareszcie będzie mógł coś zrobić dla osoby, która przez tyle czasu się nim opiekowała. Przycisnął byłą Weasley do swojej piersi.
Nikt się nie odzywał, za co był przyjaciołom wdzięczny. Wysiedli.
Malfoy i Granger poszli na ucztę, a para do ich dormitorium. A w sumie do dormitorium Harry'ego. Chłopak dostał list według którego od piątego roku miał pełnić funkcję prefekta Slytherinu. Drugim prefektem została Hermi, co była łatwe do przewidzenia. Draco co prawda też chciałby mieć nad uczniami taką władzę. Mimo to przyznał Potter'owi wyższość w kwestii kontroli nad innymi. Blondyn miał zostać w tym roku naznaczony przez przyjaciela. Harry nie chciał, aby stalowooki musiał klękać przed Tomem, dlatego nie zgodził się na jego inicjację. Co prawda zarówno on, jak i Marvolo wydawali mu rozkazy, jednak tylko zielonooki mógł go karać za niepowodzenie. Lucjusz był naprawdę wdzięczny czarnowłosemu, że tak postąpił. Nastolatkowie dostali też swoją misję w szkole. Mają subtelnie niszczyć plany Dropsa i jednocześnie dobrze się bawić.
Dwójka Ślizgonów właśnie wślizgnęła się do sypialni kruczowłosego. Zamierzali wyśmienicie wypełnić drugie polecenie. Jednak tym razem bez zapominania o zaklęciach.

Kiedy oni robili co robili, a tego akurat nie trudno się domyślić, we Francji przebywał pewien chłopak. Całe szczęście w jego szkole rok szkolny zaczynał się dopiero za dwa tygodnie. Kiedy usłyszał o powrocie Lorda, zaledwie dwie godziny temu, coś mu się przypomniało. Rozmowa jego gości, wujek Lucjusz, Obliviate... Co to miało znaczyć. Jego ojciec wrócił wyjątkowo blady z ostatniego zebrania Śmierciożerców.
- O co chodzi? - spytał się mężczyzny.
- Czarny Pan... On... On ma prawą rękę. Pa-Pamiętasz Harry'ego Potter'a? - zapytał.
- T-tak... Kogoś takiego się nie zapomina. To on, prawda? - chłopak nie był głupi ani naiwny. Zdawał sobie sprawę jaka jest prawda.
- Zaklęcie Zapomnienia... - wyszeptał dorosły. - Ono było tak nieudolnie rzucone, że... Że o wszystkim sobie przypomniałem. Miałeś rację, synu. Posłuchaj mnie. Ten chłopak uważa Draco za swojego przyjaciela, a jeżeli tak, musisz się zachowywać w stosunku do kuzyna uprzejmie. Widziałem moc tego dzieciaka na własne oczy. To nie jest zwykły nastolatek. Feliks, raz w życiu odłóż dumę na bok.
- N-No dobrze - wyjąkał chłopak, zwieszając głowę. Z tego nie mogło wyniknąć nic dobrego.

Życie w Hogwarcie było nudne. Po prostu tak cholernie nudne, że Harry'emu chciało się wymiotować. Nic nie mogli zrobić. Mieli związane ręce. Do tego na nauczyciela OPCM-u wrzucili im jakąś starą ropuchę. Ogólnie miał u niej już pięć szlabanów. Na żadnym się nie pojawił, gdyż Severus wszystkie je blokował. Chłopak był mu naprawdę za to wdzięczny. Z wielką radością powrócił do fortepianu. Dalej chciał dowiedzieć się, czym są Horkruksy. Marvolo miał mu to już dawno powiedzieć, ale ciągle udawało mu się wykręcić. Kilka razy przeszukał gabinet dyrektora, lecz żadnych czarnomagicznych ksiąg tam nie znalazł. Dopadł natomiast inną ciekawą lekturę, gdzie zamieszczono cudowny rytuał. Zamierzał wykonać go równo z zachodem słońca przesilenia zimowego. Mógł naprawdę mu pomóc... Jak zwykle odprawił stałą tradycję Samhain, ignorując całkowicie zakazy Ministerstwa. Pomagali mu prawie wszyscy z ich rocznika i domu. Listopad się kończył, dni mijały coraz szybciej, a Harry ze zniecierpliwieniem czekał na przesilenie. To było silniejsze od niego. Musiał to zrobić. Chciał jakiś wrażeń. Co prawda kiedy przedstawił swój pomysł Tomowi, to mężczyzna zdzielił go książką w głowę i rozkazał wybić to sobie z głowy. Lecz czy Harry miał zamiar to Zrobić? Naturalnie, że nie!
Nadszedł czas świąteczny. Dwudziestego nastolatek wytłumaczył przyjaciołom swój plan. Hermiona miała jakiś niewielkie wątpliwości, jednak szybko dała się przekonać. Mieli nie widzieć się przez pół roku. Rytuał polegał bowiem na przeniesieniu się do innego wymiaru. Bardzo podobnego, ale który jednak się różnił. W bibliotece dworu Riddle'ów, o zmierzchu, zebrali się Ślizgoni. Za Harry'm miała przejść Ginny i Draco. Voldemort nic o tym nie wiedział, bo z pewnością by ich wtedy powstrzymał. Że też zostawił tą księgę na wierzchu! Była niezbędna do wykonania rytuału. Posiadała stronnicę z niezbędną magią. Samo przejście nie było trudne, a dla nastolatków wydawało się być świetną zabawą.
- No - ucieszył się Potter, kończąc malowa okrąg własną krwią.
Rozstająca się para pożegnała się dość wylewnie, po czym byli gotowi. Harry wyszeptał kilka słów w łacinie, wytwarzając portal. Pierwszy wbiegł Draco, za nim Ginny, a zielonooki na końcu, gdyż musiał podtrzymywać połączenie. Akurat, gdy wskoczył w otchłań do biblioteki wparował Marvolo, zaniepokojony ciszą, jaka panowała w całym domu. Widząc zamykający się za chłopakiem portal i pentagram, jego oczy rozszerzyły się w przerażeniu. Była to ostatnia rzecz, jaką zobaczył Harry, nim został przeniesiony do innego świata.

Poczuł, ze leży na łóżku. Na posłaniu koło niego chrapał Weasley. Ledwo powstrzymał się od prychnięcia z odrazą. Wstał, przeciągając się. Czuł, że to ciało jest znacznie bardziej wątłe od jego prawdziwego, więc skrzywił się z odrazą. Różdżkę znalazł w szafce. Z pewnością należała do niego. Ostrokrzew, jego kochana ostrokrzew... Rzucił kilka prostych zaklęć. Czuł to, co zwykle, a więc było dobrze. Musieli wybadać sytuację. A przedtem kupić sobie nowe telefony...

KONIEC CZĘŚCI I  

Ciemna Strona Złotego Chłopca. /H.P ~ KiminariOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz