Ginny wstała i przeciągnęła się. Na wspomnienie wczorajszego dnia, a w szczególności imprezie, która odbyła się wieczorem, jej twarz rozjaśnił piękny uśmiech. Wyskoczyła i ubrała się w jeany, zielono-czarną koszulkę. Uczesała włosy i wciągnęła skarpetki. Wybiegła z pokoju, szukając swojego nowego chłopaka. Odnalazła go, pijącego kawę ze swoim opiekunem. Obaj się nie odzywali. Chyba zaistniał jakiś problem. Rudowłosa weszła do pomieszczenia.
- Dzień dobry – przywitała się.
- Hej, Gin.
- Dzień dobry – mruknął Marvolo.
- Stało się coś? – zapytała, siadając na kolanach Potter'a.
- Nie, nic się nie skało. Lucas jest tylko przewrażliwiony – odrzekł Harry. Tom w odpowiedzi tylko cicho warknął.
- A-ha...
- Widziałaś po drodze Draco? – spytał brunet.
- Nie nikogo nie było.
- A właśnie, jak podobały ci się prezenty?
- Jasne. Najbardziej ten ostatni.
- Co za prezenty? – zainteresował się Riddle.
- Aaaa... Ginny miała wczoraj urodziny i zrobiliśmy jej imprezę, niespodziankę, no i kupiliśmy prezenty – wytłumaczył wchodzący do kuchni Dark.
- Imprezę? Niby gdzie? – zdziwił się.
- Lucas... - jęknął zielonooki. – Nie załamuj mnie... Sam mnie magii uczyłeś.
- No tak... Magia – mruknął. – Musicie mi wybaczyć. Nie spałem za dobrze i chyba jeszcze nie do końca się obudziłem.
- Jasne... - powiedzieli wszyscy na raz. Tom wstał od stołu i wyszedł.
- A tobie jak się spało? – zapytał dwunastolatek, spoglądając na dziewczynę.
- Wspaniale – westchnęła. – Lecę. Muszę rozkminić ten dziennik. Jak znajdziesz Hermi i resztę, to po mnie przyjdźcie – poleciła, dając mu przelotnego causa w policzek.Ginny usiadła na łóżku i położyła czarny, sztywny i ładnie prawiony dziennik na pościeli. Parę razy go przekartkowała. Był całkowicie pusty. Niczego tam nie było. Zaintrygowana, wzięła kałamarz i pióro. Lekko je zamoczyła w czarnym atramencie, przeniosła nad kartkę i spuściła kroplę, tworząc kleksa. Przez chwilę było widać czarny punkt, lecz... Po chwili on zniknął. Dziewczyna lekko się uśmiechnęła. Za nużyła końcówkę jeszcze raz i napisała.
Kim jesteś?
Czekała ledwie kilka sekund, gdy jej napis zniknął, a pojawił się inny. Osoba, która jej odpisywała, miała nienaganny i schludny styl.
Moje imię, to Tom.
Tom? A nazwisko?
Tom Marvolo Riddle. A ty, to...?
Ginny. Ginny Weasley.
Weasley...Rodzina zdrajców?
Nie mów tak. Nie wszyscy od nas tacy są. Nie moja wina, że podążają ślepo za jakimś starym miłośnikiem dropsów!
Mam rozumieć, że nie przepadasz za dyrektorem?
Tak.
Jeżeli nie chcesz jeść dropsów, to w takim razie jesteś neutralna, czy czarna?
Oczywiście, że czarna.
Twoja rodzina jest jasna, więc kto uczy cię Mrocznych sztuk?
Przyjaciel.
Będę mógł go poznać?
Harry Potter, ale nie sądzę, żebyście poznali się osobiście.
Harry Potter...Chłopiec, który przeżył...Jak to możliwe, że on w ogóle wie, co to Czarna Magia.
Tak, wiem, że to dziwne, ale jest serio świetny. Coś mi mówi, że ten jego opiekun też święty nie jest.
Opiekun?
Niejaki Lucas Valéry
Nie znam.
No to teraz ja zadaję pytania. Co robisz w tym oto dzienniku, Tom?
Siedzę i odpisuje, jak ktoś raczy do niego zajrzeć.
Ile masz lat?
Tak w rzeczywistości, to, ja wiem...z sześćdziesiąt? Nie liczę.
Wow! Ja dwanaście. Ok., jak się tu znalazłeś?
Pozwolę sobie to zachować w tajemnicy.
Dobra, ok. Kim byłeś zanim tu utknąłeś?
Uczniem, który miał czarny rdzeń magiczny.
Jesteś czarny?
Oczywiście.- Ginny! – rozległ się głos jej braci.Muszę kończyć – nabazgrała i schowała dziennik. Postanowiła, że to będzie taki jej prywatny sekret.- Tak? – zapytała, wychodząc.
- Idziemy na Nokturn i tak sobie pomyśleliśmy, że też chcesz... - wyjaśniła Miona.
- Jasne!
- A poza tym trzeba kupić podręczniki i inne duperele – dopowiedział Harry.
- Ale... - urwała Weasley.
- Właśnie, Harry...
- My...
- Chyba musimy...
- Iść do starych...
- Po forsę... - zakończyli tyradę bliźniacy.
- Och, dajcie spokój – zaśmiał się brunet. – Jesteście moimi przyjaciółmi. Nie pozwolę, żebyście chodzili po Hogwarcie w... wybaczcie, w tym czymś, co rok temu.
- Ale... - zaczął Fred.
- Nie! – tym razem zmienił taktykę. – Idziemy, a ja płacę za waszą trójkę. I nie przyjmuję odmowy. Jeżeli tylko spróbujesz, miotnę w ciebie klątwą, a uwierz, że niektóre są naprawdę paskudne – warknął. Nikt już nie ośmielił się odezwać.Na ulicę zabrali ich dorośli. Za przyjaciół avadowooki płacił ze swojej skrytki, a za niego z forsy Toma. Oczywiście Czarny Pan miał swoją komnatę w banku Gringotta, ale po wypłaceniu rzucili Obliviate i Imperiusa na każdego goblina. To był też sposób, na pokazanie umiejętności czarnomagicznych Potter'a. Lucjusz i Narcyza patrzyli, jak dwunastolatek rzuca perfekcyjnie jedno z Zaklęć Niewybaczalnych. Po całej akcji postanowili kupić wszystko, co było im potrzebne. Zaczęli od księgarni, na Madame Malkin kończąc. Tym razem też mieli pecha i spotkali resztę rodziny Weasley'ów.
- Oho, zdrajcy idą – mruknął Ron do matki. W ich stronę właśnie kierowali się Ślizgoni, wraz z dorosłymi. Ginny pogrążona w rozmowie z Harrym i braćmi, a Hermi i Draco gadali między sobą. Jedenastolatka i jej rozmówcy obmyślali plan, jakby tu utrudnić nauczycielom życie. W końcu stwierdzili, że najlepsze będą łajnobomby i sojusz z Irytkiem. Potter obiecał załatwić parę złośliwych, czarnych artefaktów, a bliźniacy i ich siostra mieli dalej pracować nad własną twórczością. – Ja wakacje w siedzibie węży?
- Och, bardzo dobrze Ronald – powiedziała rudowłosa z szerokim uśmiechem. Molly zmierzyła córkę lodowatym spojrzeniem.
- Ginny, dlaczego zadajesz się z wrogiem – warknęła. – Po nich, to jeszcze mogłabym się tego spodziewać, ale ty?
- Och, pani Weasley – wtrącił się Potter przekrzywiając głowę. – Ginny, Fred i George po prostu zdają sobie sprawę, że stać ich na więcej. Nie chcę się chwalić, ale obecnie ja, Draco i Miona jesteśmy najlepszymi uczniami, zaś Ronald... najgorszym, razem z Longbottomem. Wróć, Neville jest lepszy. Geniusz w zielarstwie – uśmiechnął się.
- Gdyby nie pewien nauczyciel eliksirów, który wyraźnie faworyzuje swój dom, jestem pewna, że Ron miałby lepsze stopnie.
- Czy profesor Snape jest na lekcji transmutacji, zaklęć, czy historii? – zapytał avadowooki.
- To przez niego mój synek miał tyle szlabanów! – wykrzyknęła. – A ty zrobiłeś mu wielkie rany.
- Tylko dlatego, że był na tyle głupi, aby wyzywać chłopaka na pojedynek – wtrącił się Voldemort.
- To nie ma żadnego znaczenia! Gdyby było to jasne zaklęcie, to pani Pomfrey usunęłaby to w trzy sekundy! – wrzasnął Gryfon stojący za matką.
- Czy ktoś mówił, że Sectumsempra, to jasny czar? – mruknął brunet.
- A na dodatek praktykujesz czarną magię! – powiedziała kobieta ze wstrętem. – Znałam Lily i Jamesa i nigdy nie sądziłam, że ich syn wyrośnie na coś takiego.
- Wszystko zależy od wychowania. Moi rodzice mieli to, czego potrzebowali. Mnie tego przywileju pozbawiono – syknął, a jego źrenice zmieniły kolor na krwistoczerwony. – Naprawdę żyć, zacząłem dopiero, gdy skończyłem siedem lat. I ostrzegam, że nie warto mieć we mnie wroga – zakończył, wymijając zszokowaną dwójkę.
- Pff... Ten geniusz Potter, Chłopiec, Który Przeżył i ciężkie życie? Uważaj, bo w to uwierzę – zaśmiał się rudowłosy idiota.
- Nie wywołuj wilka z lasu – powiedzieli równocześnie jego przyjaciele. Ostatnie zdanie zdrajcy krwi przechyliło czarę. W mgnieniu oka dwunastolatek zmienił swoją formę, powalił go na ziemię i przystawił swoje, teraz długie kły do tętnicy. Z powrotem stał się człowiekiem. Teraz przy szyi jego przeciwnika widniała lekko wbita różdżka z ostrokrzewu.
- Ostrzegałem.
- Czy ty nie wiesz, braciszku... - zaczął Fred.
- Że z czarnoksiężnikami się nie zadziera – dokończył jego bliźniak.
- Co ty robisz, bachorze! – wykrzyknęła gruba baba, łapiąc go za przegub. Potter odwrócił wolno głowę i spojrzał jej w oczy. Nieświadomie uwolnił swoje pokłady mrocznej mocy. Molly zemdlała. Harry znów zajął się chłopakiem pod nim. Cała ekipa już chciała mu pomóc dokopać leżącemu, lecz powstrzymała ich ręka Marvolo'a. Tom stwierdził, że chce to zobaczyć. Jego podopieczny zdziwił go, opanowując animagię, ale chciał wiedzieć, co jego zielonooki diabeł jeszcze umie. Ręka czarodzieja zacisnęła się jeszcze bardziej na magicznym patyku, wbijając go boleśnie w szyję ofiary. Dokoła zebrał się spory tłum gapiów. Chłopak jednak zupełnie się tym nie przejmował.
- Chcesz skończyć tak, jak parę tygodni temu? – szepnął mu do ucha. – Uwalony krwią? Taaak... krew. Ta delikatna, czerwona posoka, lejąca się ciurkiem z otwartych ran. Tak straszna i wytworna jednocześnie... Spadając na podłogę, tworzy fanatyczne wzory, pętle. Oznacza zarówno życie, jak i śmierć. I ten metaliczny zapach... Chcesz go znów poczuć? Nie? A to szkoda, bo ja mam na to wilczą ochotę – zachichotał. – Teraz jest tu za dużo ludzi, policzą się z tobą w szkole. I zrobię to tak, aby nikt nie widział i nie podejrzewał – syknął, wstając i otrzepując szatę. Rudzielec wpatrywał się w niego z widocznym przerażeniem na twarzy. Tom widząc reakcje młodego Gryfona, lekko uśmiechnął się pod nosem. Wytrenował idealnego czarnoksiężnika. Silny, jak na swój wiek i potrafi ludzi wspaniale zastraszać. A na dodatek kłamie i gra dobrego chłopca. Jego przyjaciele też byli uśmiechnięci. Spojrzeli tylko raz na ofiary kruczowłosego i poszli na Nokturn. Tam załatwili sobie parę książek ( Marvolo czarną magię dla mistrzów dostał ze swojego zaufanego źródła, do którego Potter nie miał dostępu ). Wrócili do dworu. Dzieciaki poszły na górę, a dorośli i zwierzaki, zostali na dole. Ginny ulotniła się do swojego pokoju, chcąc porozmawiać z Tomem.Jesteś?
A gdzie miałbym pójść? – zdanie wręcz ociekało ironią.
Racja...
O co chodzi?
Nie zdążyliśmy wcześniej pogadać. Masz jakieś zainteresowania?
Tak. Praktykuję czarną magię.
Serio? Super!
Miło. Za ile jedziesz do szkoły? – zapytał.
Za niecały miesiąc. Już się nie mogę doczekać!
Jak myślisz, gdzie cię przydzielą?
A ty gdzie byłeś?
Slytherin, oczywiście.
Ja będę albo Gryfonką, albo Ślizgonką. Co prawda mam nadzieję na to drugie, bo mój chłopak też tam jest.
Jeżeli masz ciemny rdzeń, to na pewno będziesz wężem.
Dzięki, Tom.
Nie ma za co.Dzień wyjazdu do szkoły właśnie nadszedł. Wszyscy stali w holu, czekając na panią Malfoy, która wciąż układała włosy i na Nagini, która jej doradzała. Te dwie mimo, że kiedyś się nie znosiły, teraz były nierozłączne. Marvolo czasem zamykał się w pokojach, nie wiedząc, co ze sobą zrobić. Zawsze była koło niego, a jeżeli nie, to był Harry. Teraz mężczyzna nie wyobrażał sobie, że mógłby zabić tego zielonookiego diabła, jak zwykł go nazywać. Zwierzaki, tak, jak zapowiedziały, nie jechały do Hogwartu. Ginny była bardzo szczęśliwa, że zobaczy zamek. Narcyza i wężyca zeszły z góry, a Tom postanowił wszystkich teleportować. Oczywiście cóż to za wyzwanie, dla najsilniejszego czarnoksiężnika? Nawet przy częściowej mocy, nie był to problem. King Cross zawsze wyglądało tak samo. Czerwona lokomotywa i tłum ludzi.
- To do zobaczenia w ferie! – krzyknął Potter wchodząc do środka. Za nim wgramoliła się reszta. Wywalili jakichś Puchonów z przedziału i zabezpieczyli go zaklęciami.
- Co robimy? – zapytała Granger rozsiadając się na wyczarowanej sofie.
- Uczymy się Czarnej! – zdecydowali Weasley'owie, wyciągając parę pergaminów i pióra z atramentem.
- Hej, jedziemy do Hogwartu – przypomniał im brunet. – Do jasnej szkoły.
- No i?
- Ech... Co ja z wami... Dobra. A więc...
- Nie, zaczyna się... - urwała Hermiona widząc spojrzenie oczu koloru avady.
- Pfff... Kto mi powie... – zaczął niczym Snape, podchodząc do swoich „uczniów". – ...jakie zaklęcie idealnie nadaje się do tortur i nie jest Zaklęciem Niewybaczalnym?
- Tormenta – powiedziała rudowłosa z podniesioną ręką.
- Bardzo dobrze. Dziesięć punktów dla domu, w którym panna Weasley będzie. Dalej. Trzy nielegalne klątwy, kto wymieni?
- Harry, no! Coś cięższego! – zawołała Hermiona. – Avada, Crucio i Imperius.
- No dobrze. Podajcie mi sposób Posse Mind, określcie emocje, które należy odczuć, a na sam koniec powiedzcie mi, jaki stopień zaciemnienia miał urok.
- Że jak!? – wydarła się cała piątka.
- Stopień zaciemnienia. Kto, jak kto, ale ty, Draco, wychowałeś się w mrocznej rodzinie, więc powinieneś znać te podstawy. A dla reszty, stopień zaciemnienia, to pomiar legalności i złych uczuć, które wkładamy, aby wykonać czar. Nie da się tego w żaden sposób wykryć. Po prostu przy każdym zaklęciu jest zapisany ten punkt – powiedział.
- Aha, więc liczysz, że będziemy znać idealnie każde zaklęcie? – zapytał Malfoy.
- Nie, smoczku, ale jeżeli poziom mroku będzie wyższy, niż siedem, wtedy za użycie go na człowieku grozi ci do sześciu lat w Azkabanie – powiedział. – Dla waszej wiadomości, Posse Mind ma 4 stopień, więc nic wam nie grozi. Jednak zaskoczę was czymś innym. Poziom Avady, to 13, a Cruciatusa 14. Imperius ma zaledwie 10.
- Czyli na to wygląda, że ciemniejszy jest Cruciatus – wydedukowała brązowowłosa.
- Tak. Jest też stopień rozjaśnienia. Ale nas to nie interesuje. Skutki Sectumsempry, kolor promienia i od czego zależy szybkość lotu?
- Rany na ciele, fiolet, od płynnego ruchu ręką – powiedział Fred.
- Gratulacje. Piętnaście punktów dla Gryfonów – zaśmiał się brunet. – Co wiecie o Virus Dente? – cisza. – Nikt?
- Emm... Tylko tyle, że wprowadza truciznę do ciała – przyznała jedenastolatka.
- Ok. Tworzy głębokie rany, które wyglądają, jak po ugryzieniu ogromnego, jadowitego węża. Rzeczywiście, do organizmu dostaje się jad. Zgon następuje w zależności od rozmiaru i wagi ofiary. Jedynym ratunkiem jest eliksir, lub łzy feniksa. Wyjątkowo duży stopień zaciemnienia.
- Harry? – zaczął George.
- Tak?
- Ile ksiąg czarnomagicznych połknąłeś?
- Wiesz, kiedyś Dark zrobił mi psikus i do żarcia dodał mi jedną, porwaną stronę, ale nic więcej – po jego wypowiedzi każdy zaczął się śmiać. Reszta drogi upłynęła im na grze w gargulki i teorii Mrocznych Sztuk. Ginny nawet zapomniała o Tomie.
CZYTASZ
Ciemna Strona Złotego Chłopca. /H.P ~ Kiminari
FanfictionCóż, historia będzie mówić o Harry'm Jamesie Potter'rze, którego wychował sam Lord Voldemort. W każdym razie będzie go wychowywał od siódmego roku życia. Jak to się stanie, przekonajcie się sami! ♥♥♥ Autor: Kiminari .