Expres zatrzymał się na stacji w Hogsmade. Całą szóstką wyszli na peron. Ginny, jako, że była pierwszoroczna musiała popłynąć łodzią. Reszta wsiadła do powozu i pojechała w stronę zamku.Zaczęło się dokładnie tek, jak w zeszłym roku. Pottera interesował fakt, kto został przyjęty za stanowisko nauczyciela obrony, dlatego jego wzrok od razu padł na młodego, dwudziestoletniego mężczyznę z długimi za plecy, jasnymi włosami i niebieskoszarymi oczami. Wyglądem przypominał trochę Malfoy'a. Ubrany był w granatową, prostą szatę dzienną.
- Witam na kolejnym roku nauki... bla, bla, bla... - ględził Dumbledore. Potem odbyła się Ceremonia Przydziału. Różni uczniowie byli przydzielani do różnych domów. W końcu nadeszło wyczekiwane przez bruneta nazwisko.
- Ginny Weasley! – dziewczyna podeszła do stołka i założyła Tiarę. Nie ruszała się z miejsca przez jakąś minutę aż kapelusz oświadczył wszem i wobec
- SLYTHERIN!!! – Draco, Miona i Książę Węży zaczęli klaskać najgłośniej. Panna Weasley wręcz podfrunęła do swojego chłopaka i siadła tuż przy nim. Bliźniaki wzruszyli ramionami i przesiedli się do reszty. Ron rozszerzył oczy i zaczął pod nosem przeklinać rodzeństwo.
- Mam serdeczną przyjemność powitać w naszym gronie nauczycielskim nowego eksperta od Obrony Przed Ciemnymi Mocami, Lucasa Valéry'ego – oznajmił dyrek. Rozległy się oklaski. Tylko szóstka uczniów wpatrywała się w nauczyciela z minami typu WTF!!!
- To zbieg nazwisk, prawda? – wymamrotała Ginny do bliźniaków.
- Nie sądzę – mruknął Fred. W Harry'm się gotowało. Jak on mógł tu przyleźć, chociaż... Nawet Potter go nie rozpoznał, więc ma dobre przebranie. Cała genialna Trójca spojrzała po sobie porozumiewawczym wzrokiem. Malfoy lekko nachylił się w stronę przyjaciela i szepnął mu do ucha:
- Harry, jak Czarny Pan się tu dostał?
- Nie mam zielonego pojęcia, ale będziemy musieli sobie z nim poważnie porozmawiać – syknął.
- Ale...
- Nie. On wam nic nie zrobi, bo na to nie pozwolę.
- Ty mówisz Czarnemu Panu, co może, a czego nie może robić? – zdziwił się.
- To nie do końca tak... Ale liczy się z moim zdaniem i jeżeli go poproszę, żeby czegoś nie robił, to zazwyczaj spełnia tą prośbę – wyjaśnił.
- Nie boisz się, że dostaniesz Cruciatusem?
- I tak nie dostanę – zaśmiał się brunet, patrząc w oczy blondyna.
- Czarny Pan traktuje cię, jak równego sobie. To przyjemne, męczące, czy niewygodne?
- Przyjemne, ale czasem męczące – odpowiedział. Oboje zabrali się jedzenie.Po uczcie specjalnie zostali w Wielkiej Sali, aż każdy wyjdzie. Nowy nauczyciel jakby odczytał ich żądanie i także został w pomieszczeniu.
- Nie jesteście głupi i zdajecie sobie sprawę, kim jestem – powiedział do trójki Ślizgonów.
- Dlaczego nic mi nie powiedziałeś? – zapytał Harry.
- Niespodzianka – mruknął patrząc w zielone ślepia.
- Bardzo ryzykowna i niebezpieczna – syknął. Tom otwierał usta, żeby coś wtrącić. – Cicho! Teraz ja mówię! Dumbledore właśnie szuka złodzieja Kamienia. Chcesz w szkole pić Eliksir Życia?
- Dam radę i Dumbledore niczego się nawet nie domyśli – zdołał mu przerwać.
- Czasami mam wrażenie, że rozmawiam z młałym, nieznośnym dzieciakiem, a nie z najsilniejszym czarnoksiężnikiem ostatnich dekad – warknął.
- Nie przeciągaj struny – ostrzegł Marvolo. Potter szybko się zreflektował, nie chcąc zepsuć mu szacunku w oczach innych.
- Wybacz, jestem po prostu zdenerwowany – przeprosił, pochylając głowę. Tom wyglądał, jakby dostał z liścia. Zielonooki szybko się odwrócił i ruszył do drzwi. – Tylko uważaj na siebie – dodał przy samym wyjściu. Za nim pobiegli oszołomieni Ślizgoni.
- O co tu chodzi? Raz się spieracie, a drugi raz jesteś mu posłuszny! – wykrzyknął blondyn.
- Nieistotne.
- Istotne, Harry. Ja i Smoczuś chcemy kiedyś być Śmierciożercami, więc...
- Zapomnij – uciął chłopak. – Jeżeli nawet, to będziecie pod moimi rozkazami. Nie wiem, czy zdajecie sobie sprawę, że za każde niepowodzenie czekałaby was seria Cruciatusów. Nie pozwolę na to.
- Ale my chcemy, Harry. Od zawsze podziwiałem Lorda i... - zaczął Malfoy.
- Przecież będziecie po jego stronie. Tylko, że to do mnie będzie należało wybranie wam odpowiedniej kary za niewykonanie zadania. Jestem prawą ręką Marvolo'a. Mam władzę nad każdym Śmierciożercą, a nade mną ma tylko Tom.
- No dobrze... - westchnęła Granger. Całą trójką poszli do PW.Rozwalili się na kanapie. Tuż obok Ginny.
- To nasz Lucas? – zapytała dziewczyna. Potter skinął głową.
- Co masz pierwsze? – zapytał zielonooki swojej dziewczyny.
- Emm... Jutro eliksiry, a wy?
- Obronę z Gryfiakami – odpowiedział szarooki.
- Ciekawe, jak Lucas uczy – zamyśliła się ruda i spojrzała w górę. Początkujący Śmierciożercy spojrzeli na siebie porozumiewawczo. Bo w końcu jak mógłby uczyć Czarny Lord?
CZYTASZ
Ciemna Strona Złotego Chłopca. /H.P ~ Kiminari
FanfictionCóż, historia będzie mówić o Harry'm Jamesie Potter'rze, którego wychował sam Lord Voldemort. W każdym razie będzie go wychowywał od siódmego roku życia. Jak to się stanie, przekonajcie się sami! ♥♥♥ Autor: Kiminari .