LVI

3.6K 234 0
                                    


  Severus po prostu nie mógł w to uwierzyć. Sam przecież widział jak Czarny Pan rzuca na niego klątwę jeszcze parę tygodni temu! Co się temu dzieciakowi stało?!
- Narcyza... - zagadnął kobietę, kiedy ta przyszła zbadać jego stan.
- Tak, Severusie?
- O co chodzi z... Harry'm? - zapytał.
- Z Harrym'm? Cóż, jakby ci to wytłumaczyć... Jego wychował Czarny Pan i to dosłownie. Odkąd skończył siedem, czy osiem, nie jestem pewna, lat opiekuje się nim nasz Pan. Dlatego już dawno zgodził się zostać Śmierciożercą, a mówiąc ściślej, sam poprosił o Mroczny Znak - zaczęła wyjaśniać. - Tak naprawdę, to Lord odzyskał ciało już parę lat temu, a moc jakieś pół roku temu, jednak ten Turniej idealnie się nadawał, aby zastosować inne wytłumaczenie.
- Już rozumiem. Dlatego ten dzieciak jest taki silny, tyle potrafi i trafił do Slytherinu. Mam nadzieję, że Potter przewraca się w grobie widząc, co jego syn wyprawia! - zaśmiał się cicho. Nagle wszystko stało się zupełnie jasne. Już wiedział jak udało się mu uciec z cmentarza. Wiedział też, jakim sposobem uniewinnił Blacka. Domyślał się historii z Potworem Slytherina, a także... No przecież! To nie Quirrell, którego wtedy podejrzewał, zwinął Kamień! Zrobił to nikt inny, jak Potter!
- Widzę, że nieco ci się rozjaśniły niektóre sytuacje - uśmiechnęła się pani Malfoy. -Zostawię cię samego, jednak za dziesięć minut musisz być w Kwaterze Głównej Zakonu. Harry chciał z tobą zamienić słówko - przekazała i wyszła.
Snape chcąc nie chcąc wstał i aż syknął z bólu, po czym wyczarował sobie jakieś lepsze ubranie i deportował się prosto do pokoju młodego Ślizgona. Na miejscu był już młody Malfoy, z którym dyskutowali cicho na jakiś temat. Obydwoje spojrzeli w jego stronę. Draco podniósł się i wyminął go w drzwiach.
- Zobaczę co u reszty - mruknął blondyn, opuszczając pomieszczenie.
- Dotarło to, co ci przekazałem? - warknął czarnowłosy, skanując go zimnym spojrzeniem.
- Wydaje mi się, że tak... - odpowiedział Snape, za wszelką cenę unikając tego lodowatego spojrzenia. Nastolatek prychnął, kopnięciem podsuwając mu fotel.
- Siadaj. Coś ci powiem. Średnia uczniów w Hogwarcie dzieli się na dwa sposoby. Jeden na inteligentnych i idiotów, a drugi na lojalnych i nielojalnych. Idioci to Puchoni i Gryfoni, za to inteligentni są Ślizgoni oraz Krukoni. Jeżeli zaś chodzi o drugi sposób... - Potter wstał i stanął za Mistrzem Eliksirów. - Lojalni pozostają, lub raczej powinni zostać Puchoni oraz Ślizgoni. Gryffindor szczyci się tym od lat, a mimo to bardzo często dochodzi wśród nich do zdrad. Krukonów interesuje tylko wiedza, nic więcej. A więc proszę mi powiedzieć dlaczego pan, jako istota o niezwykle wysokim ilorazie inteligencji, postąpiła tak głupio. Czyżby jakieś ukryte cechy Gryfona? - zakpił, ironicznie się uśmiechając.
- Zawsze byłem wierny tylko twojej matce i obiecałem jej, że cię ochronię - wypluł. - Ale teraz już chyba nie ma po co. Jeżeli ja nie pisnę słówkiem to dyrektor nigdy się nie dowie, prawda, Potter? - syknął, odwracając się gwałtownie.
- Prędzej czy później i tak się dowie, jednak ty jeszcze masz szansę na powrót do Śmierciozerców, Severusie - kontynuował swoim cichym, melancholijnym głosem. - Mówiłeś, że przysiągłeś mojej matce mnie chronić, a więc powinieneś wiedzieć, iż wskazuję ci jedyną prawdziwą drogę. Nie jesteś głupi, a jeżeli jednak łudzisz nadzieję, że ja zmienię strony, to możesz zabić mnie od ręki, bo prędzej zginę, niż to zrobię - powiedział pewny siebie, znów siadając w fotelu.
- Dlaczego?
- Chcesz, żebym opowiedział ci moją prawdziwą historię? - zapytał poważnie. Snape skinął głową. - A więc słuchaj.
Opowiedział nauczycielowi wszystko z wszystkimi szczegółami, a kiedy skończył, Mistrz Eliksirów wiedział, dlaczego postąpił tak, a nie inaczej. Harry przypatrywał się profesorowi, który kalkulował swoje "za" i "przeciw". Po chwili jednak wstał i przyklęknął przed nim.
- Panie, jestem na twoje rozkazy - oświadczył, bardzo wyraźnie kładąc nacisk na "twoje". Potter w sumie nie tego się spodziewał, ale to było mu nawet na rękę. Dobrze byłoby mieć kogoś zaufanego w szkole, kto może przekazać jakąś ważną informację. Był pewien, iż nauczyciel nie kłamie, ponieważ zaklęcie prawdy narzucone wcześniej na pomieszczenie od razu by go o tym poinformowało. Mimo to włamał się dość brutalnie do jego umysłu i z małą pomocą Toma, który wyczuł jego zamiary udało mu się przebić mur profesora. Snape wyczuł co się dzieje, jedna nie próbował nastolatka wyrzucić z głowy. Harry oglądał wszystkie wspomnienia i myśli jak leci.
Skończył po kilku minutach.
- Przyjmuję - odpowiedział. - Ale wstań, proszę cię, bo to do ciebie niepodobne.
Snape uśmiechnął się i spełnił rozkaz, siadając.
- A więc dołączyłeś do ferajny - zachichotał Potter. - Biedny Syriusz, przecież on tego nie przeżyje!
- Black? Dobrze by było, ale to jednak złudna nadzieja - mruknął Severus. - Mam coś zrobić, czy jestem wolny?
- Idź odpocząć. Nieźle ci wlałem - stwierdził chłopak, a Snape skinął głową, podniósł się i szybko opuścił pokój.
- No to mnie zaskoczyłeś - mruknął pod nosem Harry, jednak na jego twarzy wymalował się szeroki uśmiech. - Trzeba będzie poinformować Toma.  

Ciemna Strona Złotego Chłopca. /H.P ~ KiminariOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz