Harry jadł śniadanie. Ginny towarzyszyła mu jak co dzień, narzekając na współlokatorki.
- ...A tak na marginesie, zdajesz sobie sprawę, że odbędzie się Bal Bożonarodzeniowy?
- Co? - syknął, odrywając się od talerza i patrząc w brązowe oczy dziewczyny.
- No wiesz, Bal. Tańce, dobra muzyka, Fatalne Jędze, profesjonalna Sala.
- Och... Kurwa, ja nie umiem tańczyć!
- O-Ou. Snape ci nie popuści
- Myślisz, że nie wiem!? Giny, proszęęę... naucz mnie tańczyć.
- Nie, nie i jeszcze raz nie! - wydarła się Hermiona, którą rudowłosa zaciągnęła do pomocy.
- Masz się ruszać jak kot, pewnie i sprytnie, a nie jak małpa - dosunęła Ginny.
Dziewczyny próbowały nauczyć Harry'ego tańczyć, co nieco opornie im szło.
- Jeszcze raz - warknęła brązowooka. - Ale jeżeli znowu staniesz mi na palcach...
- Przepraszam - mruknął, udając skruchę. - Próbujemy dalej.
Zielonooki położył dłoń na jej talii. Skupił się maksymalnie. Ze smokiem wygrał, a tańczyć się nie nauczy? Żart!
Pewnie stawiał pierwsze maleńkie kroczki. Potem coraz dłuższe, aż wreszcie, kiedy do muzyki doszedł fortepian, popłynął. Kierował zachwyconą partnerką, dyktując kroki i swój własny rytm.
Podniósł Gin, trzymając ją wciąż za biodra i obrócił się wokół własnej osi, a następnie, ostro skierował ją na dół, podtrzymując ją z tyłu na plecach, aby nie upadła, mocno ją pocałował.
Rudowłosa splotła palce na jego karku, mrucząc cicho.
Oderwali się od siebie, kiedy Miona zaczęła klaskać.
- Super, Harry, to jest to! Jeżeli podadzą utwór z fortepianem, nie masz się czego obawiać.
- Miejmy nadzieję - mruknął. - Dobra, idę kombinować coś z tym jajem.
Zielonooki siedział w wyciszonym dormitorium razem z Draco i Shadowem. Ilekroć otwierali jajo, wrzeszczało jak opętane.
- Dobra, zrobimy tak - warknął Potter, denerwując się.
Wyciągnął komórkę i włączył dyktafon. Otworzyli jajko jeszcze raz, a wszystkie skrzeki się nagrały. Telefon był wspomagany magią, więc dźwięk idealnie się skopiował.
Czarnowłosy podłączył smartfona do laptopa, na którego przerzucił wszystkie książki, jakie znał.
- No dobra, powinno wyszukać nam prawdopodobieństwo.
Po niecałych trzech sekundach, mieli wynik.
Tryton
Morskie stworzenie, żyjące w wodach słodkich, głównie jeziorach. Łatwo jest spotkać głównie w Szkocji, Walii , Ameryce południowej i wokół koła podbiegunowego. Lubią niskie temperatury.
Ich głos na lądzie brzmi jak przeraźliwe krzyki, zaś pod wodą jak delikatna melodia...
Dalej już nie czytali.
- Do łazienki! - zarządził zielonooki.
Wszyscy jak jeden mąż zerwali się, aby posłuchać, co jajo ma do powiedzenia.
Jak burza wpadli do łazienki i odkręcili wodę. Harry niespokojnie pukał paznokciami o umywalkę, czekając aż woda zapełni całą wannę.
- Dobra.
Wszyscy wskoczyli w ubraniach do wody.
Szukaj nas tam tylko, gdzie słyszysz nasz głos,
Nad wodą nie śpiewamy, taki już nasz los,
A kiedy będziesz szukał, zaśpiewamy tak:
To my mamy to, czego tobie tak brak.
Aby to odzyskać, masz tylko godzinę,
Której nie przedłużymy choćby i o krztynę.
Po godzinie nadziej przyjdzie ci porzucić,
A to, czego tak szukasz, nigdy już nie wróci.- Okey, czyli drugie zadanie znajduje się z pewnością pod wodą. Zabiorą mi coś, co jest dla mnie ważne. Aby to znaleźć, mam godzinę, jeżeli się spóźnię, stracę to na zawsze. Jest ukryte w królestwie trytonów - wywnioskował.
- Jak chcesz oddychać pod wodą przez GODZINĘ!?
- Żyjemy w świecie magii, Draco. Zaklęcie bąblogłowy by wystarczyło, ale ja mam inny plan. Musimy poczekać, aż zapadnie mrok - oświadczył.
Powtórzyli zebrane informacje dziewczynom, które były pod wrażeniem elektroniki Ślizgonów.
Kiedy słońce zaszło, Miona, Harry i Draco przemienili się w zwierzęta, a rudowłosa siadłą na olbrzymim wilku.
Z gracją przebiegli pod frontowe drzwi i wyszli na błonia. Tam za to ich celem było jezioro.
Harry wrócił do swojej ludzkiej postaci, rozebrał się do kąpielówek i rzucił na siebie zaklęcie bąblogłowy, aby oddychać przez krótki okres czasu. Wskoczył do wody. Musiał jeszcze tej nocy dowiedzieć się, gdzie trytony mają swoją siedzibę.
- Partis - mruknął, gdy był wystarczająco głęboko, iż nikt go nie zobaczy. Wokół niego utworzył się wielka bańka, gdzie mógł swobodnie chodzić po dnie i oddychać.- Wskaż mi - szepnął. Różdżka przekręciła się na południowy zachód. - Partis Maxima! - wycelował różdżką przed siebie, a niewielkich rozmiarów bańka wydłużyła się na kilometr. Zamienił się w wilka i pognał przed siebie, po dnie jeziora.
Co jakiś czas musiał się zatrzymać i z powrotem sprawdzać kierunek, ale przy wielkim królestwie znalazł się w niecałe pół godziny. Obserwował ich z daleka, lecz po trzech minutach mu się, znudziło.
Wrócił na brzeg.
- To będzie banalne - stwierdził, wychodząc na suchy ląd. - Gorzej z balem.
Dwudziesty czwarty grudnia nadszedł stanowczo za szybko. Wszyscy faceci się denerwowali.
- Cholera, zrobimy z siebie idiotów - mruknął Blaise na dwa dni przed Balem.
- Nie narzekaj, ty nawet nie musisz iść, ja nie mam wyjścia - odparł Potter.
Na samą myśl o tańcach, skręcało mu w żołądku.
Za to Ginny, Hermiona i, co dziwne, Pansy, z entuzjazmem opowiadały sobie o strojach i partnerach. Parkinsson szła z Zabinim.
Dyrektor szczerzył się do wszystkich jak idiota (jak zwykle zresztą), opowiadając o tym, jakie fantastyczne Bale wyprawiano w przeszłości.
- Ginny... Ja nie chcę - jęknął młody czarnomag, kiedy Dumbledore ogłosił, iż reprezentanci otworzą uroczystość wspaniałym pokazem tanecznym.
- No chodźże! - warknęła rudowłosa, kiedy jej chłopak nie chciał wyjść z pokoju.
- Nie chcę... - wyjęczał, i wyczłapując z pomieszczenia. Był ubrany w czarną jak smoła szatę ze srebrnym, eleganckim podszyciem, wygodne lakierki i białą koszulę z zawiązaną czarną muchą.
- Wyglądasz super! - ucieszyła się dziewczyna. Ona sama miała włożoną niebieską, lekko przymgloną sukienkę z czarną, grubą wstęgą w talii. Włosy wyprostowała i przedłużyła do kości ogonowej, a do tego zafarbowała końcówki na krwistą czerwień, co fantastycznie odcinało się od pomarańczowej góry. Brązowe oczy podkreśliła kredką, a usta przejechała delikatną pomadką.
Makijaż nie był ani za mocny, ani za słaby. Ideał.
- Mogę sam się ubrać? - poprosił, patrząc słodkimi oczami.
- Dobra.
Chłopak wrócił do dormitorium, złapał swoją ulubioną, także czarną, wyjściową szatę z avadowym obszyciem, przylegające, czarne spodnie ze smoczej skóry i czarne trampki. Szybko się przebrał. Na dłoń wycisnął trochę płynu "Ulizanna" i przeczesał włosy, które nagle postanowiły być posłuszne. Podniósł odrobinę do góry grzywkę i wyrównał od tyłu. Zaklęciem zniwelował cienie pod oczami. Zadowolony, wyszedł z łazienki, i z sypialni, po raz drugi pokazując się dziewczynie.
- Idziesz tak i już nic więcej z tobą nie robimy bo jeszcze to zepsujemy - mruknęła. Taki podobał jej się najbardziej. Bez zbędnej elegancji i zbytniego postarzania. Swoim stylem mocno podkreślił otaczający go zewsząd mrok i potęgę, jaką jest w stanie zawładnąć.
- Tak mogę wyjść do ludzi - zaśmiał się.
Kiedy przechodzili przez Pokój Wspólny, nie było osoby, która by się nie obejrzała. Draco z Hermioną dopadli ich tuż przy wyjściu. Dziewczyna miała ciemnofioletową suknie do ziemi z kilkoma falbankami przy ramionach i lekko pomarszczoną w pasie. Tak, jak i jej przyjaciółka, w talii zawiązała sobie czarny, jedwabny pas. Na dłoniach nosiła fiołkowe, bardzo jasne rękawiczki, sięgające do połowy przedramienia. Oczy przedłużyła czarnym eyeliner'em, zaś powieki przebarwiła na miętowo. Tak samo, jak reszta, usunęła swoje cienie pod oczami. Usta pomalowała na czerwony, choć delikatny kolor.
Za to jej partner założył butelkową, ciemną szatę, do tego czarne spodnie, których zza szaty nie było widać, lecz ostrożności nigdy za wiele i granatowe adidasy. Włosy także sobie przedłużył, co było zgodne z tradycjami rodów czystokrwistych i rozpuścił je.
- Możemy iść, czy jeszcze coś musimy załatwić? - zapytał Potter, biorąc Ginny na ręce, co ta skwitowała cichym śmiechem.
- Idziemy.
Na dole dopadł ich Snape.
- Wreszcie. Harry, Ginny, stańcie razem z reprezentantami.
Chłopak westchnął cierpiętniczo, ale spełnił polecenie, ustawiając się za rywalami i pozwalając dziewczynie zsunąć się z jego ramion.
Rozbrzmiała muzyka, a oni weszli dumnie do środka.
Harry rozejrzał się po sali. Wokół znajdowały się przepiękne ozdoby, sople ludu, a nawet posągi.
Ustawili się w półkolu i rozbrzmiała muzyka. Skrzypce zagrały, a zielonooki aż się skrzywił. Paskudna muzyka. Całe szczęście po jakimś czasie doszedł fortepian, więc taniec stał się zabawą.
Ginny lawirowała w ramionach chłopaka, całkowicie mu ufając. Nagle inne paryprzestały się, liczyć, nawet się zatrzymały, patrząc na ich wyczyny.
Właśnie, kiedy wszyscy spojrzeli w ich stronę, brunet wyrzucił partnerkę aż do sufitu. Ginny zamknęła oczy, opadając. Kruczowłosy wprawnie ją złapał, okręcając się przy okazji wokół własnej osi.
Nauczyciele, jak i uczniowie bili brawo.
- Fantastik! - krzyknęła Madame Maxime.
- Może ten bal nie będzie aż taką tragedią - mruknął nastolatek.
- Oj, nie będzie balu, kochanie - odparła rudowłosa. Zeszli ze sceny po coś do picia. Przetańczyli następną godzinę. Zarówno szybki taniec przy muzyce Fatalnych Jędz, jak i ten elegancki, przy instrumentach smyczkowych szedł im bardzo dobrze.
Mimo wszystko szybko się zebrali i wrócili do dormitorium.
Wbiegli wręcz do środka. Harry ruchem ręki zabezpieczył drzwi. Rzucili się na łóżko, gdzie zielonooki wręcz zmiażdżył dziewczynie usta.
Ginny objęła go rękami za kark, przyciągając bliżej siebie. Zaczęła rozwiązywać mu szatę.
- Oj, biedny Draco, nie dostanie się dzisiaj do swojej sypialni - wyszeptał Potter, rozwijając brązowookiej jedwabny pas i zdejmując powoli sukienkę.
- Pójdą do Hermiony - zapewniła rudowłosa.
- Z pewnością.
Następnego dnia obudzili się wtuleni w siebie jak małe koty.
Ginny wstała, przeciągając się i dopiero zauważają, że jest całkowicie naga. Z szawki nocnej wzięła szklankę i sok z pomarańczy. Dopiero gdy się odwróciła, zorientowała się, że nie jest w swoim dormitorium. Zielone oczy Harry'ego taksowały jej blade ciało.
- Kurwa - szepnął.
- Co jest, Harry? - zapytała, głaszcząc jego rozczochrane włosy. moc żelu się skończyła.
- Zapomnieliśmy o zaklęciu zabezpieczającym.
Szklanka wysunęła jej się z rąk.
CZYTASZ
Ciemna Strona Złotego Chłopca. /H.P ~ Kiminari
FanfictionCóż, historia będzie mówić o Harry'm Jamesie Potter'rze, którego wychował sam Lord Voldemort. W każdym razie będzie go wychowywał od siódmego roku życia. Jak to się stanie, przekonajcie się sami! ♥♥♥ Autor: Kiminari .