LV

3.6K 226 5
                                    


  Przy stole Ślizgoni siedzieli przy jednym końcu, tak samo jak Syriusz, Fred i George i co dziwne Lupin, a reszta przy drugim. Jedli w milczeniu. Tylko czasami Ginny i Harry wymieniali złośliwe spojrzenia. Harry rzucił ukradkiem Rictusemprę na Weasley'a, który zaczął się niekontrolowanie śmiać.
Harry wykrzywił ironicznie usta. Molly posłała uczniom ze Slytherinu rozeźlone spojrzenie i chciała coś powiedzieć, ale przeszło jej, gdy zobaczyła oczy Potter'a, pełne rozbawienia, ale także wyższości i pogardy. Chłopak wstał, wyczarował sobie fortepian i rzucił na rudowłosego klątwę, która zmuszała go do tańca.
- Harry! - warknął Remus i spróbował odczarować Gryfone, ale to tylko pogorszyło sprawę, gdyż już czerwony jak jego włosy Wiewiór został ubrany w różowy i dość skąpy strój baletnicy. Po tym wszyscy domownicy, stojący po stronie Dumbledore'a próbowali go odczarować, jednak te próbu spełzły na niczym. Severus chichotał cicho pod nosem. Nawet on nigdy nie upokorzył tak Gryfona na swoich lekcjach. Harry rozprostował palce i zaczął grę.
To obudziło Mistrza Eliksirów. Znał tą melodię. Znał ją prawie doskonale pomimo, iż słyszał ją ylko raz w życiu. Oryginalna twórczość samego Czarnego Pana. Był jednym z niewielu, którzy odkryli talent Lorda do gry na fortepianie. Stało się to zupełnie przypadkowo, podczas pierwszej wojny, kiedy wszedł do Pokoju Obrad, zapominając zapukać. Złamał też wszystkie zaklęcia wyciszające, a Tom nawet tego nie zauważył. Snape nie przeszkodził mu wtedy, urzeczony tą melodią. Teraz miał szansę wysłuchać jej ponownie, od samego początku. Inni, obecni w pokoju także zwrócili na niego swoją uwagę.
Kiedy parę minut później koncert się zakończył, nie byli w stanie wypowiedzieć choćby słowa.
- Nie ja układałem tą muzykę - powiedział jeszcze cicho Potter. - Zrobił to człowiek o wiele starszy, mądrzejszy i silniejszy ode mnie.
Severus zmrużył oczy. Ten dzieciak coraz bardziej go zadziwiał.
- Harry, chodź ze mną - polecił, samemu wstając.
Wyszli.

- Tak, panie profesorze? - zapytał Ślizgon.
- Ta melodia... Już ją kiedyś słyszałem. Skąd ją znasz? Przecież Czarny Pan...
- Ach, a więc pomimo tylu środków ostrożności, zaklęć maskujących, zdradził mnie utwór... Kto by pomyślał - zaśmiał się. Podniósł rękę i odsłonił swoje przedramię. - Co pan tu widzi?
- Harry... - jego oczy rozszerzyły się. Mroczny Znak na przedramieniu dzieciaka były doskonale widoczne. - Jak to możliwe? Dlaczego!?
- To nie miejsce na takie rozmowy - stwierdził chłopak i przesunął palcem po wzorze. Po kilku sekundach na korytarz wypadł Syriusz.
- O co chodzi?
- Kryj nas. Musimy porozmawiać z panem profesorem.
- Robię co w mojej mocy - zapewnił, wracając.
- Co się tutaj dzieje!? Potter, co ty wyrabiasz, przecież Czarny Pan chce cię zabić! Cały czarodziejski świat obchodzi się z tobą jak z jajkiem, a ty...
- Czy tak powinien mówić oddany sługa Lorda Voldemorta? Nie powinieneś się raczej cieszyć, iż macie po swojej stronie Złotego Chłopca? Chyba że ty w cale nie jesteś tak oddany, jak zapewniasz naszego Pana - rozpoczął swój cichy monolog. Nie czekając na reakcję nauczyciela, deportował się do dworu, tuż przed Marvolo'a, który zwyczajowo siedział na swoim tronie, przeglądając książkę. Na jego ramionach siedziała Nagini. Widząc przybyłych, podniósł wzrok.
- Co...? - zaczął zdezorientowany profesor, kiedy Harry pchnął go na kolana, samemu przyklękając z gracją i natychmiast wstając.
- Sprawdziłeś o co cię prosiłem? - zapytał syczącym głosem Voldemort, odkładając podręcznik.
- Jak widzisz - odparł. - Miałeś rację.
- Tak jak myślałem. Czymże zdradził się nasz Mistrz Eliksirów?
- Cóż, jako lojalny Śmierciożerca powinien raczej cieszy się z możliwości posiadania po swojej stronie samego Złotego Chłopca - wyjaśnił ze złośliwym uśmiechem. Profesor był w zbyt wielkim szoku, aby się odezwać.
- Ach tak...
Tom kucnął przed klęczącym mężczyzną, chwytając jego żuchwę w długie palce.
- Powiedz mi, Snape... Komu ty tak naprawdę służysz?
- Nikomu... Zarówno Dumbledore, jak i ty... Kłamiecie - warknął.
- Ach, rozumiem. Harry, okłamałem cię kiedykolwiek? - zapytał chłopaka stojącego tuż obok.
- Nie, to nigdy się nie zdarzyło - odparł, patrząc twardo na Severusa.
- Ja nie okłamuje swoich zwolenników. A na pewno nie tak często, jak robi to ten stary idiota. A skoro tego nie robię, oczekuję tego samego. W sumie mógłbym zwołać tutaj w tym momencie pozostały Wewnętrzny Krąg, ale to byłoby bez sensu. Pozwolę ci przeżyć, Severusie. Jesteś mi zbyt potrzebny, aby się ciebie pozbyć...
To mówiąc podniósł różdżkę, od razu uderzając w mężczyznę Cruciatusem.
Tortury nie trwały długo, w końcu obaj musieli wrócić za najpóźniej dwie godziny.
- I pamiętaj, że jeśli kiedykolwiek odważysz się zdradzić, ani ja, ani nasz Pan się nie zawahamy. Skończysz martwy zanim podasz jakiekolwiek usprawiedliwienie - ostrzegł nastolatek, posyłając długowłosego pod ścianę. Tom siedział na swoim miejscu i wyraźnie nie podobało mu się to, co Harry zrobił chwilę później. - Masz dla mnie jakieś zadanie, Panie?
- Nie razie nie - odparł. - Możecie odejść.
Harry chwycił nauczyciela za włosy i deportował ich do Skrzydła Szpitalnego w Malfoy's Manore. Narcyza zajmowała się nieraz lecznictwem i opatrywała Avery'ego. Nawet w wakacje Śmierciożercy mieli masę roboty.
- Harry! - ucieszyła się. - Zaraz się nim zajmę, tylko... Zgredek!
Skrzat natychmiast się pojawił.
- Tak, pani?
- Zawołaj Dracona. Powiedz mu, że Harry przyszedł.
Stworzenie pokłoniło się i zniknęło. Avery opuścił pomieszczenie, nie chcąc przeszkadzać.
- Widzę, ze Czarny Pan potwierdził swoje podejrzenia co do twojej zdrady, Severusie - westchnęła kobieta, rozpoczynając leczenie kupki mięsa, jaką był Snape. Mistrz Eliksirów nie mógł mówić.
- Który z was go tak urządził? - zapytała.
- Ja, chociaż Czarny Pan dodał coś od siebie - odparł lakonicznie, patrząc bez emocji na powoli leczące się rany profesora.
- Dziwi mnie, że oszczędziliście mu życie - przyznała. Przez kilka minut siedzieli w milczeniu, patrząc jak zaklęcia i eliksiry robią swoje. Severus już wyglądał jak człowiek.
- To było tylko ostrzeżenie - mruknął Potter. - Jeżeli ośmielisz się powtórzyć tę zdradę, zabiję cię.
Wyszedł, zostawiając nauczyciela z wielkim mętlikiem w głowie.  

Ciemna Strona Złotego Chłopca. /H.P ~ KiminariOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz