Mam na imię Kaja, jestem 17-letnią wysoką, szczupłą, dobrze zbudowaną brunetką, o brązowych oczach i włosach.
Jestem mieszanką wybuchową charkterów moich rodziców.
Umiem być spokojna i opanowana, ale czasami lubię się powydzierać, co znaczy, że jestem wybuchowa i porywcza.
W wieku 5 lat trafiłam do DRESZCZu, choć mieszkałam tam od pierwszych tygodni życia.
Kiedy świat opanowała Pożoga mój ojciec poświęcił się ratując życie mi i mojej przeklętej matce.
Ta postanowiła wynaleźć lek na to cholerstwo, jednak wiem, że to się jej nie uda.
Przeciwnie, moje pokolenie okazało się odporne, więc zaczęła składować wszystkich i poddawać ich próbom.
Dla mnie to paranoja, nigdy jej nie tolerowałam, a kiedyś ktoś mi powiedział: Napewno ją kochasz, w końcu to twoja matka!
Cóż, miałam ochotę zrzucić go z mostu, ona nie jest moją matką, to bestia, potwór bez serca!
Nienawidzę jej i gdybym mogła rzuciłam bym ją Poparzeńcą.
Właśnie tu zaczyna się moja historia, którą zaraz opowiem.
To było w dniu moich 17 urodzin.
Miałam zapoczątkować KONIEC labiryntu w grupie B.
Od najmłodszych lat śnił mi się pewien chłopak, blondyn, wysoki, umięśniony, nigdy nie wiedziałam co to znaczy.
Aż do spotkania...
Pewnego dnia wpadłam na niego na korytarzu.
Okazało się, że to brat mojej koleżanki Lizzy (Sonya).
Często mijaliśmy się na korytarzu, nawet kilka razy dziennie, zawsze łapaliśmy kontakt wzrokowy patrząc sobie w duszę...
Nigdy jednak się do siebie nie odezwaliśmy, a przynajmniej na głos.
W głębi podobał mi się ten chłopak, choć go nie znałam.
Pewnej nocy (około 2-3 lata temu) mocno zabolała mnie głowa, podczas snu przeniosłam się do jakiegoś dziwnego pomieszczenia, on tam był, stanął na przeciwko mnie, następnie usłyszałam w głowie jego głos, choć stojąc przede mną nie ruszał się, brak jakiejkolwiek mimiki twarzy i ciała!
- Słyszysz mnie?
Poderwałam się z miejsca i wrzasnęłam (też w myślach, w śnie):
- Co do..! - Przerwał mi:
- Nie mamy na to czasu, powiec Lizzy, że bardzo ją kocham i pożegnaj ją odemnie...
- Nie rozumiem! - Spojrzałam na niego przerażona.
- Jestem podczas zabiegu, idę do labiryntu... - kiwnęłam głową, że rozumiem, po czym szepnęłam:
- Jak to możliwe i jak to się dzieje?!
- Nie mam pojęcia, ale od dawna próbowałem się z tobą skontaktować... - następnie coś urwało, zabolała mnie głowa, a ja otworzyłam oczy, byłam w pokoju, mój sen się skończył.
Przemierzałam białe korytarze, po moich dwóch stronach szła obstawa, w końcu dotarłam do metalowych i bardzo ciężkich drzwi.
Sama weszłam do środka. Wszystko jak zawsze było białe lub szare.
Tuż przy suficie znajdowało się małe okienko, a na środku stół i dwa krzesła na przeciwko siebie.
Zasiadłam na jednym i patrzyłam się przed siebie z grobową miną.
W końcu drzwi się otworzyły i weszła przez nie kobieta.
Ubrana w biały fartuch, blond włosy spięte w wysoki kok, jej poważny wzrok prześwidrował mnie na wylot.
Usiadła na przeciwko mnie, złożyła ręce w pięść i spojrzała na mnie.
Chwilę panowała między nami cisza, siedziałam z rękami skrzyżowanymi na piersi i wpatrywałam się w kobietę mrożącym wzrokiem.
Nie zamierzałam się odezwać pierwsza, może w ogóle...
- Witaj - powiedziała w końcu spokojnie. Ja tylko spojrzałam na nią wzrokiem: Żartujesz sobie?! Ona to zignorowała i kontynłowała - znasz swoje zadanie, zachwilę weźniemy cię na zabieg włożenia Zatarcia, a następnie wyślemy do labiryntu grupy B. Będziesz miała wymazaną pamięć, nie będziesz już pamiętała swojego zadania... - przerwałam jej:
- To po co mi o nim biadolisz?!
- Kaja, uspokój się dziecko...
- Nie mów tak do mnie!
CZYTASZ
Kaja
FanfictionZ pozoru zwyczajna dziewczyna, ale nie jest taka. Zostaje wysłana do tajemniczej Strefy, w której jak się okazuje, są sami chłopcy. Nie pamięta niczego. Nikogo też nie zna, oprócz pewnego chłopaka. Jakie tajemnice skrywa umysł dziewczyny, czego się...