Mały kryzys...

118 8 6
                                    

- Kaju - Jonson kucnął przy mnie, o dziwo jego głos nie był taki jak zawsze, wyczułam w nim nutę troski, może udawanej, nienawidziłam go, jednak to dało mi do myślenia, co jeśli mu sie podobam... - Wszystko dobrze?

- Strasznie - westchnęłam oddychając ciężko - boli mnie brzuch - kuliłam się z bólu. A przynajmniej udawałam.

Mężczyzna wyglądał na zaniepokojonego, chwilę milczał trzymając mi rękę na ramieniu, kiedy chciał coś powiedzieć zerwałam się z donośnym krzykiem:

- Teraz! - Błyskwicznie wstałam i przypikoliłam mu w twarz butem, chłopaki zaatakowali swoich oprawców, a jednego Brenda znokałtowała środkiem usypiającym.

- Na Boga, co wy robicie! - Zawołał przerażony Jonson próbując się pozbierać. - Kaju! - Zawołał - nie rób głupot! Wiesz dobrze, że ten lek to jedyny ratunek dla Newta! - Celowałam w niego miotaczem.

- Kaja! Nie słuchaj go! - W mojej głwoie usłyszałam ostry i pewny głos Newta, on wybudził mnie z transu, nacisnełam spust...

Kiedy wszyscy byli porażeni prądem (najgorsze 15 minut w ich życiu) wybiegliśmy na korytarz, prowadziła nas Brenda, która okazała się pracownicą DRESZCZu, była nią tylko po to aby nam pomóc uciec.

- Sprytnie - zaśmiała sie do mnie.

- Jaki masz plan?! - Zawołałam.

- Dotrzeć do hangaru, tam czeka Jorge, zabierze nas stąd!

Musieliśmy jednak najpierw odnaleść resztę, coś działo się dziwnego, wszystkie straże zniknęły. Włączył się alarm, za chwilę zniknął, prąd też wyłączyli.

- Może to kolejny cholerny test! - Syknęłam pod nosem, podejrzliwie. - Może to miało się zdarzyć!

- Ktoś tu nas robi w fuja... - Podsumował Minho.

Po chwili znaleźliśmy związanych strażników, co do jednego. 

- Ktoś nas wyręczył, jak miło - mruknął Tommy. - Ale czy pracowników nie powinno być więcej?

- To jedynie wasza przystań przesiadkowa, nie wielu tu pracowało. Pytanie, kto nas wyręczył? - Westchnęła Brenda. - I czy napewno powinniśmy się cieszyć.

- Przynajmniej nie wiszą pod sufitem z językami wywalonymi jak poprzednio - stwierdził Newt, a ja poczułam dreszczyk obrzydzenia, wzięło mnie na mdłości. Tym razem, z trudem je powstrzymałam. Cały czas mnie mdliło, od kilku dni bolał mnie okropnie brzuch i co chwile byłam głodna.

Znaleźliśmy magazyn broni (wpadliśmy na niego przez przypadek, szukając dalej przyjaciół) jednak okazało się, że jest pusty.

Odrazu ogarnęłam o co chodzi, jednak nie wszyscy są bystrzy jak ja i Brenda. Chłopaki zaczęli się kłocić, to fakt, że ostatnio Newt jest bardziej wybuchowy i agresywny, zawsze był w końcu tym spokojnym i opanowanym. Dlatego tak widać jego diametralną zmianę.

Zaczęli się kłócić, wyzywać. W końcu Newt się uspokolił, wyglądal na załamanego, przerażonego. Wyszedł z pomieszczenia. Kiedy Brenda zaczęła tłumaczyć o co chodziło. Byłam myślami gdzieś indziej. Wiem, że sytuacja jest bardzo stresująca i każdemu puszczają nerwy, ale fakt, że Newt nie jest odporny daje mi do myślenia... Kiedy blondyn wrócił Minho jak zawsze musiał dodać coś od siebie.

- Purwa, ty nigdy nie wiesz kiedy milczeć, aby nie pogarszać swojej sytuacji! - Westchnął Tommy widocznie zmęczony już tym wszystkim.

- Zamiknij japę - warknął Minho - Newt, nie wiedziałem, że tak szybko zacznie ci odwalać. Ale dobrze, że wróciłeś, przyda się nam Poparzeniec. Może dogadasz się z ziomkami żeby nas nie zjedli.

- Minho, jak ty możesz żartować z takich tematów! - Zawołałam bliska płaczu - Newt to twój przyjaciel, a ty mówisz, jakbyś mu życzył śmierci! - Wiem, że to miał być żart, Minho ma ironiczne poczucie humoru i choć próbował rozładowac atmosferę nie bardzo mu to wychodziło.

Moje słowa trochę zbiły go z tropu, była w nich czysta prawda, powtarzam, Azjata ma taki charakter, wiem to, nie można mu mieć tego za złe, on poprostu czasami nieświadomie sprawia komuś przykrość, on odbiera to jako żart, inni nie bardzo. Tak też było teraz.

Newt był nadzwyczaj spokojny, z poważną miną podszedł do Azjaty. Stanęli oko w oko, po czym blondyn rombnął go w twarz. Minho zatoczył się do tyłu, a kiedy odzyskał równowagę skoczył powalając mojego narzyczonego na ziemię.

Równocześnie z Brendą wrzasnęłyśmy z zaskoczenia. Kurna, jeszcze tego brakowało...

- STOP! To nie czas na takie walki! - Wrzasnął Thomas, jednak oni mieli go w dupie. Co za klumpy. - Do reszty zdurnieliście! Uciekamy przed prawdziwymi wrogami, a wam zachciało się odbyć sparing, zachciało wam się bić!?

- On zaczął! - Wrzasnął MInhho waląc pięścią w twarz Newta, na co ten wykopał go mocno do tyłu tak, że rombnął plecami o szafki.

- Ile masz lat! OSIEM!? - Wrzasnęła Brenda. Wraz z Thomasem rzucili się do walki, próbując ich rozdzielić.

 Wraz z Thomasem rzucili się do walki, próbując ich rozdzielić

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
KajaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz