Bolena prawda prawdy

389 18 0
                                    

Nastała cisza, wszyscy byli pozbawieni wyrazu twarzy, a z drugiej strony byli zdumieni.

Spojrzałam na Newta, kiedy złapaliśmy kontakt wzrokowy ten odezwał się przerywając ciszę:

- O czym ty mówisz?

- Najpierw muszę wam o czymś wspomnieć - po moim policzku spłynęła łza - kanclerz DRESZCZu, szefowa, Ave Paige to moja matka...



Ktoś z tyłu prychnął, zakaszlał i odchrząknął, a ja zamknęłam oczy, śmiertelna cisza i zranione miny chłopaków pokazały bolesną prawdę.

- To dlatego mam swoje prawdziwe imię, wiem tyle rzeczy. Moja cholerna matka, którą chciałam zabić, zamordować... To ona nam to zrobiła, dlatego jestem inna, pamiętam nasze ostatnie spotkanie, w białym pokoju, siedziałam na przeciwko jej, powiedziała, że będę ostatnią w labiryncie B, że wprowadzę ostateczny test, ucieczke. Powiedziałam jej, czy mogę już iść na zabieg by włożyli mi Zatarcie, zdziwiła mi się, że śpieszy mi się do labiryntu, warknęłam do niej, że wszędzie lepiej niż z nią... powiedziała, bym nie dała się zabić, na co syknęłam, że jej cholerne życzenie jest dla mnie rozkazem... - schowałam twarz w dłonie  - zmusiła mnie siłą do oglądania budowania labiryntu, siłą! PRZYRZEKAM! - Cisza. - Jestem inna niż ona, nienawidzę jej i wiedziałam od samego początku, że DRESZCZ jest ZŁY! Niestety miałam takie cholerne szczęście, że musiałam się tam urodzić i spędzić tam całe życie, w innym skrzydle, ale w DRESZCZu, wbrew mojej woli, przysięgam, wykorzystali mnie do końca, choć była mała pomyłka, miałam trafić do labiryntu B, gdzie są same dziewczyny, a mój odpowiednik, taki chłopak miał trafić tu, ktoś jednak pomylił nam labirynty...


- O czym ty do cholery mówisz?!

- Mówię o tym, że kiedy miałam dwa latka, DRESZCZ dopiero miał swój początek, byłam w pokoju z pewnymi dziewczynami, poniekąd prowadziliśmy normalne życie, jak każda dziewczynka lubiałam malować, namalowałam jakieś bazgroły i powiesiłam je na ścianie, kiedy matka przyszła mnie odwiedzić, powiedziałam jej:

- Nie wchodź do mojego pokoju! Nienawidzę cię i nie masz prawa mnie oglądać! Zszokowana odwróciła wzrok, przypadkowo padł on na obrazek, wtedy do głowy wpadł jej pomysł z labiryntem... Zmusiła mnie do oglądania jego budowy mówiąc, że to moja zasługa! Miałam ochotę się zabić, czuję się jakby to wszystko - wskazałam na około siebie - była moja wina! A przeciesz manipulowała mną ona! Choć się jej opierałam... Na końcu wykorzystała mnie jako ostatnią osobę, która miała zapoczątkować KONIEC, cokolwiek to oznacza. Problem jest jeszcze w tym, że ja i pewna osoba posiadamy dar...

- Co to ma niby znaczyć? Jaki znowu dar? - Warknął ktoś z tyłu.



KajaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz