Kłótnia II

154 8 0
                                    

- To żadne wytłumaczenie, że się wstydziłeś. - Mruknęła wciąż zawiedzionym głosem.

- Wiem, wiem. I na kolanach cię przepraszam, to był pierwszy i ostatni raz... Obiecuję!

- Mówię to teraz, nie wcześniej, bo wcześniej byłam zajęta, ratowaniem nam wszystkim życia, dopiero kiedy już byłeś przy mnie, bezpieczny uświadomiłam sobie - westchnęła - że jeszcze tego sobie nie wyjaśniliśmy... Więc. Czemu niby mam ci ufać.- Rzuciła urażona, wiedziałem, czułem, że to nie zwykły foch, lecz, że jest bardzo zraniona.

- Sam nie wiem. Głupi byłem. Tak mi przykro, masz rację, zawaliłem, ale... skąd ty w ogóle znasz tą "prawdę"? - Nagle zaświeciła mi się czerwona żarówka. - Zaraz. Mieliśmy o tym porozmawiać kiedy zostaniemy na osobności!

- Nie mów do mnie teraz! - Zawołała, jednak zanim się "wylogowała" zdążyłem do niej krzyknąć:

- Idę do ciebie!

Jej reakcja była bezcenna, zza swoich pleców, z daleka usłyszeliśmy jej wołanie:

- Nie! Nie podchodź! - W jej głosie usłyszałem nutkę histerii, wszyscy spojrzeli na mnie jakby ducha zobaczyli, wzruszyłem ramionami i pośpiesznie wstałem, wyszedłem spod skarpy skalnej i ruszyłem w jej kierunku. Dziewczyna kucała i patrzyła sie w dal. Łokciami podpierała się na kolanach, dłonie miała splecione jakby do modlitwy, opierała o nich głowę, miała zamknięte oczy i bujała się w przód i w tył. Martwiło mnie jej zachowanie. Bałem się, że dzieje się między nami coś złego. A tego bym chyba nie przeżył.

*Kaja*

Cała drżałam od środka, puki na swoim ramieniu nie poczułam ciepłej dłoni, poczułam dziwne prądy przechodzące przez moje ciało. Te prądy działały uspokajająco. Westchnęłam głośno, a chłopak kucnął przy mnie.

*Newt*

- Przepraszam - szepnęła, zachowując się jakby mnie tu nie było. - Nie szkodzi, że mnie okłamałeś, dawno ci wybaczyłam. Każdy popełnia błędy. To ja powinnam cię... przepraszam. Nie umiem sobie poradzić z nową sytuacją i wyżywam się na tobie - na te słowa pociągnęła nosem - nie zasłużyłeś na takie traktowanie, jesteś dla mnie zbyt dobry... 

- Kaja... - Szepnąłem, ale nie dała mi dokończyć.

- Na horyzoncie nie ma tej cholernej przystani, wszystko w co do tej pory wierzyłam to kłamstwo, a wyżywam się na tobie. Przepraszam - jej głos drżał, a spod mocno zaciśniętej powieki wypłynęła łza. - Nie panuje nad sobą. A moje nieświadome czynny ranią mnie bardziej niż ciebie.

*Kaja*

Chłopak złapał mnie za ramiona i obrócił przodem do siebie, następnie odciągnął od mojej głowy splecione dłonie na których się podpierałam i schował je w swoich. Otworzyłam oczy i skierowałam wzrok w jego, ujrzałam troskę i współczucie.

- Co się dzieje? - Szepnął kojącym głosem, a mnie przeszedł dreszcz.

- Zrobili mi coś - szepnęłam, a chłopak zrobił wielkie przerażone oczy - wyciągnęli mi z głowy Zatarcie, odzyskałam wspomnienia.

- Niewiarygodne! Ale... Jak!? Tak poprostu? 

Kiedy milczałam jego euforia lekko opadła, spoważniał i się uspokoił po czym mruknął zmartwiony:

- Chwila. Przeciesz podczas Przemiany odzyskałaś część..

- Miałeś wtedy rację, że to nie wszystkie wspomnienia z tobą. Problem w tym... Histeryzuję bo... - Cała drżałam, a niektóre słowa nie mogły mi przejśc przez gardło. - Wszystko w co do tej pory wierzyłam, to kłamstwo. I dlatego, tak wybuchowo zaregaowałam na to twoje małe kłamstewko. Bo wszystko w co do tej pory wierzyłam, było i jest kłamstwem!

- Nie rozumiem. - Mocniej ścisnał moje dłonie. - Co się stało?

- Newt - spojrzałam mu głęboko w oczy i zawołałam - wspomnienia jakie odzyskałam przy Przemianie, to fałszywe wspomnienia. Które podłożył mi DRESZCZ!

- Jak to fałszywe!?

Pokiwałam głową na "tak". Wstałam i przetarłam oczy, chłopak chwilę jeszcze kucał patrząc na mnie z dołu, następnie powoli wstał. Na jego twarzy ujrzałam zaniepokojenie. Zaczełam tłumaczyć:

- To wszystko jest takie skomplikowane, mój świat się zawalił.

- Rozumiem - szepnął starając się zachowac opanowanie - wszystko w co wierzyłaś, to kłamstwo i nie wiesz w co wierzyć. To zrozumiałe.

- Jedyne co było prawdziwe w tych wspomnieniach to 3 rzeczy. Po pierwsze, wspomnienia odnośnie ucieczki z Labiryntu. To akturat była prawda. Po drugie, moje podejście do matki. Zawsze jej nienawidziałam. W DRESZCZu nigdy mi się nie pokazywała aby mnie nie buntować jeszcze bardziej. A ostatnio to, to jedno wspomnienie o tobie. A dokładniej. Nasze sny, pamiętasz jak ci opowiadałam o tym, że jakimś cudem podczas snu wchodziłeś do mojej głowy i udostęniałeś mi sny. Okazało się, że raz to ty mi udostępniałeś sny, raz ja tobie, a czasami obydwoje mieliśmy ten sam sen, tylko każdy go odczuwał ze swojej strony. "Np. weszłam do twojego pokoju, a u ciebie: Kaja weszła do mojego pokoju". Zresztą od czasu opuszczenia Strefy sam się przekonałeś o tym. To te sny ukazywały nasze prawdziwe wspomnienia. A jak wiesz, nie było ich dużo, reszta, w większości była fałszywa. 

- No dobrze. - Westchnąłem nieco zmartwiony. - W takim razie teraz zacznij od początku.

 - W takim razie teraz zacznij od początku

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- No więc... Kiedy trafiłam do DRESZCZU (na wydział Obiektów) miałam jakieś 4 lata. Codzienna rutyna, czyli badania, testy, lekcje. Jak zwykła szkoła, miałam swój pokój, wyglądał jak zwykły pokoj 4-latki. Przez pięć lat, nie widziałam żadnego dziecka. Byłam w izolacji. Przez ten czas nigdy nie odwiedzała mnie mama, bo nigdy nie chciałam jej widzieć, za to co mi zrobiła, że mnie zostawiła w tym miejscu. Posiłki również przywozili mi do pokoju. Czasami na korytarzyu spotykałam chłopca, rok starszego, mieszkał w pokoju obok. Ja, ten chłopiec oraz dwójka innych z grupy B byliśmy izolowani, bo byliśmy w ELICIE. Mieliśmy największe postępy i wiele innych parapetrów, byliśmy wyjątkowi. Kiedy miałam 9 lat, nareszcie poznałam tego chłopca, byłeś nim ty.


KajaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz