- Cholerne sztamaki, kazałem się wam wynosić! - Powiedział kiedy byliśmy 5 metrów od niego. Zatrzymaliśmy się gwałotownie, chłopaki zaczęli z nim dyskutować. Chcieli go przekonać, że go nie zostawimy, żeby z nami wrócił, że uwolnimy go i wyleczymy.
Wreszcie stojąc na przeciw nas i mierząc w Thomasa elektromiotaczem który ukradł strażnikowi blondyn westchnął:
- Nie jestem... zdrów. - Te słowa nie mogły mu przejśc przez gardło. - Doceniam, serio, że chcecie mi pomóc, że chcecie mnie uratować, bo jesteście moimi przyjaciółmi, ale to purwa koniec.
- Nie, Newt to nie może być koniec! Chcemy żebyś z nami wrócił! Do domu... Nie zostawimy cię w tym pikolonym miejscu, z tymi wariatami.
- Ale ja jestem Poparzeńcem! - Chłopak wrzasnął, widocznie stracił cierpliwość - ja jestem Poparzeńcem Minho! Jestem tym wariatem! Gdybyś chorował na Pożogę i wiedział, co zaniedługo się z tobą stanie, chciałbyś żeby twoi przyjaciele stali obok i patrzyli? Chciałbyś!?
Nikt nic nie powiedział, bo nie wiedzieli co. Odezwałam się ja, jak zawsze spokojnym i słodkim głosem, odsunełam Brendę i Jorge na boki i przeszłam między nimi, wcześniej chłopak mnie nie widział, myślał, że mnie nie ma. Teraz spojrzał na mnie wielkimi oczami, coś się w nich zmieniło. Jego oczy, zniknęła z nich dzikość, która bolała. Wrócił do siebie, na mój widok.
- Jednego jestem pewna - powiedziałam słodkim głosem przechodząc obok wszystkich, wysunęłam sie na sam przód naszego szeregu, przed Minho i Toma. Blondyn był zaskoczony, w jego oczach nie było goryczy, tylko smutek i rozpacz, opuścił miotacza ku ziemi - chciałambym do ostatnich chwil, być w domu, wśród rodziny...
Chłopak milczał wpatrując się we mnie, w końcu otworzył usta i szepnał drżącym głosem:
- Kaja... - Wiedziałam, że jednocześnie się cieszy i złości na mój widok - nie powinno cię tu być! Nie powinnaś się narażać! Widzisz ilu tu Poparzeńców!
- Newt proszę, wiem, jak się boisz. Ale zrozum, nam nie będzie przeszkadzało twoje zachowanie, twój wygląd. Chcemy tylko abyś był wśród nas jak najdłużej.
- Kaja, nie rozumiesz, ja nie chcę byście to widzieli, moje zachowanie, moją przemianę. I tak będzie mi bez was wystarczająco ciężko. A byłoby gorzej gdybym miał świadomośc, że musicie się na to patrzeć, albo co gorsze zrobiłbym któremuś z was krzywdę - spuścił głowę - przepraszam was. Purwa, pożegnajmy się teraz i obiecajacie, że będziecie mnie pamiętać jaki byłem za dobrych starych dni.
- I takiego cię zapamiętamy, tym czasem chcemy byś z nami wrócił! Proszę cię, wróć z nami, ze swoją rodziną do domu. Newt! - Po moim policzku spłynęła łza. - Poradzimy sobie! Tylko daj nam szansę!
Newt, odruchowo, odrazu chciał do mnie podejśc z wyciągniętą ręką, aby wytrzeć łze i mnie przytulić, zrobił krok i w ostaniej chwili się zawiesił, następnie cofnął, spuszczając głowę.
- Wybacz - szepnął.
- W takim razie, mam ci do powiedzenia ostatnią rzecz - wyszeptałam przytłumionym głosem, a on spojrzał na mnie - kontaktował się ze mną Szczurowaty, powiedział, że jestem Ostatecznym Kandydatem. Nie chciałam tego robić, ale podjęłam decyzję. Wracam do DRESZCZu.
- Co!? - Chłopak wrzasnął zszokowany - Kaja nie możesz tego zrobić!
- Czemu? - Zawołałam czując jak kolejne łzy spływają mi po policzkach - chciałam abyś wrócił z nami do domu, poradzilibyśmy sobie! Razem! Jednak odmówiłeś, nie jestem zła, może zawiedziona, ale nie zła i nie robię ci wyrzutów, gdybym była chora postąpiłambym jak ty. Rozumiem. I to najbardziej boli, świadomość, że zrobiłambym jak ty, ale ciebie chcę odzyskać.
- Ty zawsze mnie rozumiesz - szepnął, a na jego twarzy pojawił się szczery uśmiech, pierwszy raz od dawna, kontynłowałam:
- Jednak, ty też mógłbyś się postawić w naszej sytuacji, gdybyśmy zamienili się miejscami, zostawiłbyś mnie tutaj?
Chłopak nic nie odpowiedział, na jego twarzy pojawiła się zgroza i grymas, zapewne wyobraził sobie mnie jako Poparzeńca.
- No właśnie! - Zawołałam - więc nie oczekuj tego od nas! Purwa! - Wziełam wdech, aby się uspokoić, odruchowo położyłam rękę na brzuchu, jakbym uspokajała dziecko i pomagała mu głebokimi oddechami, chłopak zobaczył ten gest, a jego oczy się przeszkliły, przemawiałam dalej spokojnym głosem - podjęłam decyzję, wrócę do DRESZCZu, dzięki mnie i mojej krwi, wynajdą ten lek. A ja wtedy wrócę po ciebie i cię wyleczę. A następnie wrócisz do domu...
- Nie Kaja, nie zgadzam się! To niebezpieczne dla ciebie, dla dziecka. Wróciłbym do domu, ale chce cię chornić.
- Wiem, myślisz, że do DRESZCZu idę po co? Po to samo, po co ty zostajesz tu! Aby cię chronić!
Nastało milczenie, żadne z nas nie wiedziało co dalej. Obydwoje nie dawaliśmy za wygraną, chcieliśmy chornić się nawzajem.
- Dziewczyno czy ty nie rozumiesz!? Jak pójdziesz do DRESZCZu oni cię już nie wypuszczą! Wyssają z ciebie wszystko do ostatniej kropli krwi! - Zawołał wściekły. - Nie zgadzam się, abyś tam wróciła, musisz teraz skupić się na dziecku i tylko na nim. Obiecaj mi to.
- Newt - zaczęłam jednak mój narzyczony zwrócił się do Minho:
- Minho! Pamiętaj co mi obiecaleś! - Zawołał z goryczą, chłopak kiwną głową, chciałam wtrącić się, ale uprzedził mnie Thomas:
- Słuchajcie, chyba powinnismy już iść...
CZYTASZ
Kaja
FanfictionZ pozoru zwyczajna dziewczyna, ale nie jest taka. Zostaje wysłana do tajemniczej Strefy, w której jak się okazuje, są sami chłopcy. Nie pamięta niczego. Nikogo też nie zna, oprócz pewnego chłopaka. Jakie tajemnice skrywa umysł dziewczyny, czego się...