Pogorzelisko

224 8 1
                                    

 - Przydałaby się latarka - rzęchnął Thomas zbierając się z ziemi, kiedy potknął się na jakimś chłopaku.

- Dzięki, za stwierdzenie rzeczy oczywistej panie Thomasie - syknął Minho. A ja przewróciłem oczami, jeśli tylko gra takiego twardego przywódcę, to nieźle mu to idzie. W niektórych chwilach wydaje mi się, że zbyt poważnie traktuje swoje zadanie, jednak w innych sądzę, że gdyby na jego miejscu stał inny Sztamak, to dawno już byśmy zginęli. Jedno jest pewne, jest on dobryn przywódcą.

Wiem, że sie powtarzam, ale kolejne momenty utwierdziły nas w przekonaniu, że DRESZCZ to banda szalonych naukowców. Bo ich pułapki były szurnięte. Oprócz początkowych szeptów z sufitu, które tylko próbowały nas nastraszyć, trupem padły dwa dzieciaki w ciągu całej tej wędrówki ciemnym korytarzem. A zaatakowała nas, a raczej ich. Uwaga, kula płynnego metalu, która oblepiala całą głowę, aż w końcu odcinała szyję. Prostując zalewała całą głowę w metalową kulkę. Zarąbiście...

Kiedy znaleźliśmy wreszcie schody i klapę, którą otworzyłem wzraz z Azjatą, okazało się, że wdepnęliśmy w jeszcze większe gówno, oczywiście według planu DRESZCZu. Na zewnątrz było tak sucho, duszno i gorąco. Nasze oczy momentalnie zaczęły boleć, parzyć i szczypać. Jednak wszystko było lepsze od towarzystwa tych metalowych kul!

- Zetną nam się mózgi na takim skwarze! - Jęknąłem kiedy otworzyliśmy klapę zaledwie kilka centymetrów aby oczy się przyzwyczaiły. W tym czasie kula dopadła Winstona, którego uratował Thomas, twarz ofiary była w tragicznym stanie, sam wzrok rzucony na kilka sekund odbierał ochotę do życia i pozazdrościć można było w tej chwili osobie niewidomej. Minho, ja i Tommy wyszliśmy jako pierwsi na zwiady na coś, co ktoś kiedyś nazwał Pogorzeliskiem. Ogarnęliśmy kierunki i nasz cel. Następnie zawołaliśmy resztę i ruszyliśmy przed siebie. Stawiając ciężkie kroki na obrzasze NIE pustynnym, lecz dosłownie spalonym i jałowym.

Czekało nas tam tylko słońce... I nic  wpobliżu horyzontu.

- Cholera wygląda na to, że znaleźliśmy się w piekle. Zawsze przypuszczałem, że ty tam trafisz Minho, ale nie sądziłem, że ja też. - Mruknąłem, a na mojej twarzy mimowolnie pojawił się lekki uśmiech, zresztą na twarzach moim towarzyszów też.

- Kto z kim się zadaje, takim się staje - mruknął Azjata.

- Chyba nie tak to brzmiało, coś pokręciłeś. - Zaśmiałem się.

Powinniśmy oszczędzać siły i ślinę w ustach, ciężko się nam oddychało suchym i gorącym powietrzem, jednak zaczęliśmy rozmawiać. O drzewach, krzakach i trawie. Kurde, wszystko było lepsze niż te kule metalu!

Po chwili zostałem lekko w tyle i zrównałem się z Arisem, nie chciałem gadać z nim w myślach. Zaczęliśmy rozmawiać o swoich partnerach telepatycznych. Dopiero krzyki Patelniaka przerwały nam dialog, szybko przeszedłem na przód do Azjaty i szatyna, ku nam biegła dwójka ludzi z miasta.

Kiedy dobiegli, zaczęli się nam przypatrywać. Po chwili rozmowy wyszło na jaw, że są Poparzeńcami...

- Jeśli jeszcze nie jesteście na nią chorzy i tak już niedługo. To samo tyczy się tej drugiej grupy. Ta która ma zabić członków waszej... - Wyjaśnił mężczyza i odbiegł z kobietą pozostawiając nas w osłupieniu.

- Ciekawne, czy miał na myśli moją grupę. - Westchnął Aris.

- Myślicie, że pierwszy zginie przywódca? - Zapytał jakiś głupi dzieciak, za co dostał mocną pięśćcią w ramię od kolegi.

- Ale tu durny jesteś fuju! - Warknął.

- Nie ważne co miał na myśli, równie dobrze mógł mieć na myśli Minho, mnie, Thomasa jak i każdego innego. - Mruknąłem poważnym głosem.

- Słodki jesteś Newt - prychnął Patelniak - śmiało umieraj razem z Minho i Thomasem, ja wolę uciec po kryjomu i żyć później z wyrzutami sumienia.

- Zaraz, a to przypadkiem grupa B nie miała zabić jednego z naszych, a tym jednym nie miała być Kaja? - Zapytał Jack.

- A co? Jakby tu była rzuciłbyś ją w ręce wroga, jako ofiarę oraz żeby nas zostawiły w spokoju te wariatki i morderczynie?! - Warknął zbluwersowany Minho.

- No nie... - Chłopak się speszył.

- No właśnie - odezwał się nieprzyjemnym głosem Tommy.

- Zresztą - wtrącił się Patelniak - z tego co widać, jej tu nie ma - widząc mój zabójczy i piorunujący wzrok spuścił głowe i wymamrotał - a nawet jakby była to...

Władzę nad panikującymi przejął Minho i dobrze, bo zrobiła sie z tego klumpoburza wśród głupich klumpów. Ja i Thomas patrzyliśmy się to na siebie, a to na rozwydrzony tłum z załamką i depresją.

Naszczęście nasz przywódca sprowadził tych krótasów na ziemię i ruszyliśmy dalej w stronę miasta.

Naszczęście nasz przywódca sprowadził tych krótasów na ziemię i ruszyliśmy dalej w stronę miasta

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
KajaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz