*Kaja*
Wędrowałam przez Pogorzelisko dalej przed siebie, krok za krokiem. W pewnym momencie poczułam ogromny ból w okolicy prawego ramienia! Zatrzymałam się gwałtownie łapiąc za to miejsce, zaczerpując głęboko powietrza i zwracając przy tym na siebie uwagę przyjaciółek.
- Kaja, co się stało? - Ciemnoskóra podeszła do mnie prędko, byłam zgięta wpół i opierałam się rękami na kolanach, ciężko łapałam powietrze, a na mojej twarzy widniał grymas bólu, mocno ściskałam powieki, pochyliła się nademną w idealnym czasie aby złapała mnie mdlejącą.
Mój sen... W głowie wciąż słyszałam głuchy strzał, a ramie promieniowało. Odrazu wiedziałam co się stało. Jednak nie mogłam zrozumieć, czemu ja też to czuję? W śnie przeniosłam się do gabinetu DRESZCZu, kiedy próbowali przejąc nademna kontrolę, ja potrafiłam im się (czasami) oprzeć, w ten sposób nauczyłam się z własnej woli przenosić telepatycznie do głowy mojej matki i dręczyć ją psychicznie. Tak też, zrobiłam tym razem. Zrobiłam jej taką wojne... Że żadna aspiryna i prochy, jej na ból nie pomogą.
Uległa mi nie radząc sobie psychicznie z moją agresywną obecnością w jej głowie (stworzyli mnie i teraz żałują). Mieli uratować Newta, jednak nie za darmo... Dowiedziałam się też, że oprócz telepatii jesteśmy połączeni więzami krwi, tą więź jakimś cudem stworzyliśmy sami (w nasze relacje DRESZCZ nie ingerował, ale jak tego dokonaliśmy!?). Kiedy życiu chłopaka nic nie zagrażało, spokojnie opuściłam głowę matki. Nie zatrzymała mnie nawet, chciała już spokoju.
Byłam zszokowana, przeciesz każdy z nas miał wiele wypadków i nigdy nie czuliśmy ich nawzajem. Co się zmieniło? Podczas snu doszłam do wniosku, że czym bardziej wracała mi pamięć i amnezja znikała, tym bardziej byłam z nim związana. Może dlatego dopiero teraz zaczełam odczuwać to co on?
Kiedy się obudziłam dziewczyny z niepokojem siedziały obok. Czułam się już dobrze, pewnie chłopak był po zabiegu.
- Sonya, uspokój się. Czuję się dobrze! Mam nawet nowe siły - zapewniałam wzdychając z satysfakcji, na myśl o wojnie jaką zrobiłam matce.
- Nie martwię się o to co się stało. Martwię się o to co ci jest. - Wyznała z niepokojem w oczach.
- Nie rozumiem. - Mruknęłam kręcąc głową.
Dziewczyna o rudoblond włosach wskazała moje ramie, gdzie wcześniej czułam promieniowanie.
- To nic takiego... - Wzruszyłam ramionami spoglądając na bark - Newt został postrzelony w to miejsce.
- Udałaś się do psychiki matki, zrobiłaś jej wojnę i go uratowałaś? - Harriet uniosła prawą brew do góry i popatrzyła się na mnie z politowaniem.
- Skąd wiesz?
- Znamy cię już trochę - zaśmiała się pod nosem.
- Zobacz, on został postrzelony i wyleczony, ale masz w tym swój udział. Bo bliznę wzięłaś na siebie. - Blondynka wskazała palcem bliznę na moim ramieniu, wyglądała jakby miała z kilka lat, nie była świeża. Miała kształ koła o średnicy 2 cm. Była widoczna, skóra była tam bladsza i trochę naciagnięta, jak to przy bliznach.
Wpatrywałam się w nią zaintrygowana, wciąż nie mogłam w to uwierzyć.
*Newt*
Kiedy spałem, śniłem jak zawsze o niej. W pewnej chwili usłyszałem nawet jej głos! Początkowo myślałem, że to zwykły sen, a jedna po chwili zdałem sobie sprawę, że czuję jej obecność, a więc... nasza telepatia wróciła! Poczułem cudowny wewnętrzny spokój i rozkosz, delektowałem się jej głosem.
- Newt - był spokojny, ale bardzo przestraszony - jutro, spotka cię coś bardzo złego, niebezpiecznego i bolesnego. Musisz coś wiedzieć, aby nie było szoku. Pewnie wiesz już, że Aris jest moim odpowiednikiem, więc skoro on jest u was, wiesz dobrze u kogo jestem ja. Uwolniłam się od DRESZCZu, kiedy zaatakowałam Ave, zesłali mnie tu spowrotem, podobno od początku mieli taki plan. Pamiętasz co ci powiedziałam w chatce? "Jeśli mnie kochasz uciekaj". Tym razem mówię ci " jeśli naprawdę WCIĄŻ mnie kochasz zaufaj mi, wiesz, że nigdy bym cię nie skrzywdziła, musisz mi tylko zaufać, to tak nie wiele... A jednak będziesz przerażony i zagubiony, zdezorientowany. Każde twoje słowo będzie bardzo niebezpieczne dla ciebie jak i innych przyjaciół, więc proszę, jutro daj sobą poprostu kierować, nie sprzeciwiaj się i nie zadawaj pytań, nie błagaj. Przekaż to reszcie, wtedy będą bezpieczni, muszą wiedzieć, że jestem z wami, od początku do końca. I pamiętaj, bez względu na to co zobaczysz i co się wydarzy, przepraszam cię za wszystko! Zaufaj mi i wiec, że... ja ciebie też."
Po tym co usłyszałem byłem w szoku, dokładnie analizowałem każde jej słowo. Nagle, ku mojej panice, ona zniknęła!
- Kaja!? - Zawołałem, odeszła, znowu. A ból, żal i pustka wróciły! Nie mogłem jednak rozpaczać, musiałem pamiętać jej słowa, musiałem je przekazać reszcie, tłumacząc i wyjaśniając wszystko. Bałem się, ale ufałem Kai. A najbardziej z całego jej dialogu zapamiętałem te trzy słowa, które powatrzałem sobie w kółko, na okrągło: "...ja ciebie też." Niewyobrażalna euforia targała moimi uczuciami i emocjami.
Wędrowaliśmy całą noc, chwilę gadałem z Tommym, potem z Minho. Dawno nie było czasu tak poprostu porozmawiać. Kiedy gwiazdy gasły, a świt powoli wschodził, we trójkę szliśmy na przedzie. Spojrzałem w dal, a wzrok który odrobinę był już przyzwyczajony do mroku, jak i do lekkiej jasności księżyca pozwolił mi dostrzec postać. Stanąłem jak wryty, a reszta wpadała na mnie pokolei.
Od autorki!
Kochani, jak paru z was wie, że jestem aktualnie w 3 gimnazjum. A 10, 11 i 12 kwietnia miałam pisać egzamiany. A więc oświadczam, że dzisiaj pisałam osttani test! I jest to już za mną! Nawet nie wiecie jak jest mi lekko na duszy i jaka jestem szczęśliwa, wolna. Z tej okazji, że będę miała teraz mało nauki w szkole postanowiłam publikować rozdziały dwa razy w tygodniu. W środę i w weekend (zazwyczaj jest to piątek). I tak publikować będę do wakacji. W wakacje będę miała dużo zajęć więc wrócimy do normalnego trybu! Mam nadzieje, że się cieszycie!
CZYTASZ
Kaja
FanfictionZ pozoru zwyczajna dziewczyna, ale nie jest taka. Zostaje wysłana do tajemniczej Strefy, w której jak się okazuje, są sami chłopcy. Nie pamięta niczego. Nikogo też nie zna, oprócz pewnego chłopaka. Jakie tajemnice skrywa umysł dziewczyny, czego się...