Zebrałam w sobie całą adrenalinę, złość i chcęć zemsty. Waliłam go pięściami, łokciami, kopałam. Na około latałt pięści, nogi. A sufit coraz bardziej się zawalał. W końcu złapałam go za szyję, kopał, wyrywał się, ale nie odpuściłam. Zacisnęłam zęby i dłonie na jego szyi, zaczęłam nim szarpać, ściskać i uderzać z całą siłą o ziemię, w końcu ktoś złapał mnie za ręce, był to Minho.
- On już nie żyje! - Zawołał do mnie. Wtedy zdałam sobie sprawę, że katowałam już trupa, ale moja furia, jeszcze nigdy nie miała takiej okazji się wyrzyć. Chłopak dźwignął mnie, bo totalnie osłabłam - załatwiliśmy ich wszystkich, pora się zbierać! Gazu!
Dźwięki eksplozji były straszne, ogłuszające. Pył i okruchy sufitu spadały nam na głowę, raz mniejsze, raz większe. Posadzka cała sie trzęsła. Kolana sie podemną ugieły, podniósł mnie Thomas który do nas dobiegł, po chwili on upadł i to ja pomogłam mu wstać, na około widziałam Minho, Sonyę, Brendę, Harriet, wszyscy walczyli o równowagę. Wybuchnął pożar, wszędzie był dym, czad, ogień. W pewnej chwili usłyszałam straszny huk, spojrzałam w górę, dosłownie nademną pęknął sufit i oderwał się od niego wielki kawał stropu. Stanęłam jak sparaliżowana, zahipnotyzowana. I nagle czas zwolnił, usłyszałam z oddali krzyk, ktoś krzyczał moje imię, obróciłam głowe w prawo. Ujrzałam jak ku mnie nadbiega Thomas (który oddalił się nieco próbując biec nie przewracając się), poznałam go tylko po sylwetce, bo kurz zasłaniał wszystko, w ostatniej chwili zderzyliśmy się. Chłopak odepchnął mnie, zatoczyłam się w tył idealnie aby wpaść w ramiona Minho, który przywrócił mnie do pionu. Z naszych gardeł w tym samym czasie wydobył się krzyk.
Wielki głaz przygniótł ciało chłopaka, wystawała tylko ręka. Wrzasnęłam, a mój upiorny ryk zwrócił uwagę reszty, rzuciłam się do głazu, chciałam go odsunąć, przepachać, szlochałam i krzyczałam, wołałam go. Ujrzałam strużki krwi płynące w moją stronę, zaczęłam łkać, szlochać, krzyczeć.
- Tak mi przykro! - Zawyłam, ktoś złapał mnie pod ramie, Minho i Brenda. W ich oczach ujrzałam łzy, wszyscy we troje zauważyliśmy jak reszta przekracza Płaski Przenos, byliśmy ostatni, więc pobiegliśmy do niego, nic nie można było zrobić... W pomieszczeniu roiło się od ognia, który powstał przez eksplozje. Przepchałam Brendę pierwszą, a świat walił sie wokół mnie i Minho, razem wskoczyliśmy w lodowatą, szarą ścianę. Zostawiając za sobą tragiczne wspomnienia i martwe, ukochanego osoby.
Moja matka dała nam szansę, nam Odpornym, na zbudowanie nowej cywilizacji...
Upadłam na drewnianą podłogę, nie wiedziałam jak oddychać, moje serce nie chciało zwolnić. Czułam się jakbym odpływała, pragnęlam zemdleć, ale coś trzymało mnie przy rzeczywistości. Brenda zamknęła Płaski Przenos na panelu kontrolnym, ściana szarości zniknęła, Minho pomógł mi usiąść. Dławiłam się, nie wiedziałam jak oddychać. Krztusiłam się. Chłopak złapał mnie za ramiona:
- Kaja! Spokojnie! Oddychaj!
Długo mi to zajęło, ale wreszcie mój oddech wrócił do normalnego tępa, oddychałam powoli i ciężko, chłopak przytulił mnie bardzo zmartwiony, następnie pomógł wstać i wyjść z szopy. Stanęłam z chłopakiem kilkametrów od drewnianego budynku.
- Jak się czujesz? - Zapytał, w jego oczach widziałam ból spowodwany stratą kolejnego przyjaciela. Kiedy wzruszyłam ramionami nie wiedząc co odpowiedzieć dodał - to tak jak ja. Nie wierzę, że ich straciliśmy... Tak naraz, nagle. Tak mi przykro, że Newt tam został. Nawet nie mieliśmy jak po niego wrócić. - Przerwałam mu opierając głowę o jego klatę. Wiedział, że ma przestac mówić o Newcie, więc westchnął - co teraz będzie, bez nich? Ciężko to sobie wyobrazić...
Położyłam mu rękę na ramieniu, kiedy Brenda stając bezpieczną odległość od szopy ją podpaliła.
- Dla pewności? - Zagadnął Minho lekko się otrząsając.
- Dla pewności - powtórzyła Brenda podchodząc do nas, chłopak odszedł, a my zostałyśmy we dwie. Spojrzałam na nią, wiedziałam, że między nią i Thomasem coś było. Był on dla mnie jak brat, jak Minho i mimo iż Newt nie powierzył mu nademną opieki, cały czas się o mnie troszczył i się za mnie poświęcił.
- Przykro mi - szepnęła - wiem co czujesz. - Najpierw Newt, teraz Thomas. - Ja mogę tylko w pewnym stopniu czuć, to co ty...
- Mam wrażenie, że to wszystko moja wina - załkałam na co chwyciła mnie za rękę i ją mocno ścisnęła.
- Nie prawda, musisz być dziela. Pamiętaj, że nie jesteś sama...
Podeszłyśmy do reszty, do grupy która walczyła z Jonsonem, wszyscy byli posiniaczeni i pocharatani. Ja, Minho, Brenda, Jorge, Harriet, Sonya, Aris i Patelniak. Oto, moja nowa rodzina...
Każdego bolała strata tylu bliskich, ale nie wiem czemu każdy miał wrażenie, że to ja najbardziej przeżywam i cierpię. Musiałam wyznać im prawdę.
CZYTASZ
Kaja
FanfictionZ pozoru zwyczajna dziewczyna, ale nie jest taka. Zostaje wysłana do tajemniczej Strefy, w której jak się okazuje, są sami chłopcy. Nie pamięta niczego. Nikogo też nie zna, oprócz pewnego chłopaka. Jakie tajemnice skrywa umysł dziewczyny, czego się...