Lek na śmierć

127 7 0
                                    

- Oczywiście odczujecie pewien dyskomfort...

- Mówiąc to masz na myśli, ból oraz uczucie wiercenia w mózgach? - Wtrąciłam się z wrednym uśmiechem.

- Kaju, czy mogłabyś ich nie straszyć i nie obracać na swoją stronę? - Powoli tracił cierpliwość do mnie.

- Wybacz, ja tylko mówię prawdę, bo widzisz mnie nikt nie pytał o zdanie. Czy chce wspomnienia czy nie. A mimo to mi je oddaliście! Nagle, teraz mówisz, że czeka mnie to drugi raz! Muszę trochę ponarzekać, zwłaszcza gdy przez cztery tygodnie byłam zamknięta w totalnej izolatce która niszczyła mi psychikę i nie miałam do kogo mordy otworzyć - syknęłam.

 A mimo to mi je oddaliście! Nagle, teraz mówisz, że czeka mnie to drugi raz! Muszę trochę ponarzekać, zwłaszcza gdy przez cztery tygodnie byłam zamknięta w totalnej izolatce która niszczyła mi psychikę i nie miałam do kogo mordy otworzyć - syknęłam

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Na twarzasz towarzyszy malowała się zgroza, strach i współczucie. Szczurowaty w końcu kontynłował:

- Wyciągniemy wam podczas zabiegu WSZYSTKO oprócz urządzenia które pozwala nam kontrolować waszą strefę zagłady. A właśnie Kaju, ty, Newt i Aris nie będziecie mogli już porozumiewać się telepatycznie.

- Zaraz! Dlaczego? - Zawołał Newt. Na co mężczynza wzruszył ramionami.

Poczułam przypływ obecności chłopaka, nasza telepatia się nagle odblokowała! Ale jak?! Kto ją wcześniej blokował!?

- Chłopcze, przeciesz wy już nie możecie się porozumiewać, czyż nie? - Odezwał się nieco podejrzliwie.

- Newt! Przytaknij mu! - Zawołałam w myślach do niego.

- No tak - blondyn posłusznie powiedział i zamilknął, a w głowie zawołał - o co tu chodzi!?

- Własnie zdałam sobie sprawę... Jesteśmy odporni na kontrolę DRESZCZu - zawołałam - kiedy wróciły mi wspomnienia, powinniśmy stracić zdolność telepatii i z Arisem ją straciłam.

- A ze mną?

- Z tobą nie. A to wszystko dzięki naszej więźi. Więź krwi, nie podlega władzy DRESZCZu, więc jesteśmy telepatamii, nawet jeśli oni tego nie chcą. Rozumiesz! Teraz musimy tylko uważać, żeby to się nie wydało i aby żyli w nieświadomości naszego kontaktu. Jesteśmy niezależni.

- A co z tymi zanikami?

- Och, to tylko zmęczenie psychicznie i stres. Na chwilę sie wyłącza, aby odciążyć umysł, a potem wraca.

- Skąd to wiesz?

- To moje wnioski na podstawie obserwacji - zaśmiałam się.

- Jeszcze tylko jedna sprawa - przypomniał sobie nagle mężczyzna.

- O czym ty gadasz? Co jeszcze? - Jęknęła Harriet.

- Niektórzy z was NIE SĄ ODPORNI na Pożogę, zaraz odczytam listę, starajcie się to przyjąć spokojnie.

Mój świat w ciągu tych kilku sekund legnął w grózach. Nigdy jeszcze nie czułam takiego bólu... Był to ból wewnętrzny. Nie fizyczny lecz psychiczny. Szczurowaty wyczytał kilka imion, na końcu zrobił pauzę i ostatnie imie:

- Newt...

Kiedy usłyszałam co on powiedział nie mogłam utrzymać się na nogach, czułam jakby ktoś zamienił je na watę lub galaretę. Mój cały świat upadł, wyobraziłam sobie czarne myśli, jak mój ukochany jest Poparzeńcem, jak przekracza Granicę, jak wygląda, jak umiera... Do oczu napłyneły mi łzy, spuściłam wzrok, poczułam się jakby ktoś wyrwał mi serce. Na sali powstał szmer, popłoch, ludzie zaczęli przygotowywać się do zabiegu.

- Wylaskuj Kaja - Newt położył mi dłoń na ramieniu, spojrzałam w górę, spojrzałam mu w oczy, nie był zaskoczony.

- Wylaskuj? - Nie mogłam uwierzyć w to co słyszę, natychmiast się wyprostowałam - co ty do mnie mówisz Newt!? Ten klump powiedział własnie, że nie jesteś odporny! Jak ty sobie to wyobrażasz - ściszyłam głos - wiesz dobrze, że nie mają leku i nigdy go nie znajdą! - Wróciłam do normalnego tonu - i ty mi mówisz: wylaskuj!? Przeciesz to... - głos mi drżał - koniec. - Do oczu napłynęły mi łzy - co będzie ze mną? Pomyślałeś o mnie? Zostawisz mnie tak po porstu po tym co razem przeżyliśmy?

Chłopak splótł nasze dłonie, milczał, nie wiedział co ma mi powiedzieć, w jego oczach widziałam ból i strach.

- Ja umrę z tęsknoty, nie wyobrażam sobie bez ciebie życia. Newt. - Kontynłowałam, on milczał. Wiedziałam, że czuje to co ja. Jednak go bardziej przerażał sam fakt, że straci nad soba kontrolę. Czułam jego myśli, strach i ból. Nie odpowiedział mi, bo poporstu nie wiedział co. Na taki temat nie ma dobrych słów...

Rozmawiałam z dziewczynami, jednak one mają swoje rozumy. Na operację nie zgodzili się tylko: Thomas, Minho i Newt.

- Nie wchodzę w to, powiedziałeś, że możemy wybrać, więc to jest purwa moja decyzja - powiedział Newt krzyżując ręce na piersi.

W czwórkę zostaliśmy zaprowadzeni do innego pokoju, zobaczyłam w nim Brendę, dziewczyna rzuciła mi się na szyję i wyszeptała:

- Nie ufaj im! Nie ufaj im! Tylko mi!

KajaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz