Newt przepadł

109 6 0
                                    

- Żartujesz!? - Zawołałam obracając się do niego przodem i spostrzegłam, że ku nam zbiera się coraz większa grupa Poparzeńców. Zrobiłam wielkie oczy. I ponownie spojrzałam na Newta. - Wrócę po ciebie, obiecuję i nie myśl, że to nasze pożegnanie na zawsze. Będę się z tobą kontaktować, jeśli nie chcesz nie musisz mi odpowiedać, ale ja i tak będę do ciebie mówiła, dzięki temu czuję się bezpiecznie i czuję, że jesteś blisko.

- Zgoda - powiedział Newt uśmiechając się - możesz mówić, nawet chcę cię o to prosić, opowiadaj mi wszystko, relacjonuj, to pomaga mi nie popaść w szaleństwo, nie będę ci odpwiadałał, ale puki dam radę, chcę czuć twoją obecność... - Na te słowa odetchnęłam z ulgą, a jednak udało nam się znaleźć kompromis. Nie wiedziałam czy dam radę odejśc, wiedząc, że za plecami stoi on. Stoi i patrzy się na mnie z miłością i smutkiem w oczach, tak bliski śmierci, a ja odchodzę i zostawiam go daleko od siebie.

Postanowiłam zaryzykować, zrobiłam krok w jego stronę, nie cofnął się, wręcz sam rozłożył w moją stronę ręce. On naprawdę mnie potrzebował, mnie i mojej bliskości. 

Skoczyłam do niego jednym susem, nie miał oporu, zamknął mnie w "misiowym" przytulasie, spojrzałam na niego od dołu i ucałowałam go czule, co odwzjaemnił z wielką ochotą i rozkoszą. Wytarł mi mokre policzki, miał taki odruch, bardzo to lubiałam, moje wytarł, a po jego popłynęły łzy.

- Jakim sposobem świat się tak spikolil - westchnął Minho podchodząc do naszej dwójki i łapiąc mnie za rękę.

- Przykro mi. - Powiedział Newt wypuszczając mnie z uścisku, chciałam rzucić mu się na szyje, ale Minho już ciągnął mnie w stronę wyjścia, po jego twarzy spływały łzy - żegnajcie...

Azjata kiwając na pożegnanie do przyjaciela nadal mnie ciągnął za wycofującą się resztą. Chwilę szłam tyłem, obserwowałam blondyna.

Kiedy wyszliśmy z budynku okazało się, że naszych ochroniarzy nigdzie nie ma. A wielka grupa Poparzeńców zaczęła nas otaczać, szturchać, miałam wrażenia, że za sekundę któryś zaatakuje. Moje przeczucia były słuszne, Minho który wciąż kurczowo trzymał moją rękę, jakby bał się, że któryś z tych szaleńców mnie porwie, poderwał się do spirintu wraz ze mną. Reszta uczyniła to za nami. Biegliśmy ile sił w nogach, mój mózg nie pojmował o co tu chodzi, za każdym razem kiedy obracałam głowę grono goniących nas Poparzeńców było bliżej. Powoli dostawałam zadyszki, mój organizm był w końcu osłabiony. Na szczęście dotarliśmy w samą porę do Górolotu i uciekliśmy odlatując jak najdalej Enklawy Poparzeńców, miasta tych wiariatów. Jak najdalej mojego narzycznego...

Siedziałam przy oknie, strasznie mnie mdliło, źle się czułam, bolało mnie serce. W pomieszczeniu w ciszy siedziała reszta, nikt nie chciał się odzywać. W końcu ustaliliśmy, że zrobimy sobie dwa dni wolnego, a później wrócimy do Denver.

- Kaja potrzebuje odpoczynku, nie miała go... - Zaczął Tommy - nigdy. Albo była w elicie i pracowała nad Labiryntami, potem szkoliła rekrutów, a następnie trafiła do pikolonego Labiryntu i ciąg dalszy znamy.

Kiedy plany się skończyły, poraz kolejny wstałam i uciekłam do łazięki, kiedy wróciłam zajęłam poprzednie miejsce, siedząc tyłem do pozostałych patrzyłam się przez okno.

- Newt... - Szepnełam w myślach - jesteśmy w Górolocie, nie uwierzysz, ale kiedy wyszliśmy z kręgielni okrążyła nas horda Poparzeńców i musieliśmy okropnie szybko wiać. Czuję, jakbyś odszedł, jakbyś umarł, przepadł. Mam pustkę w głowie i sercu, a jednak wiem, że jesteś ze mną, obok. To mnie uspokaja. Wiesz od dwóch, trzech dni, źle się czuję. Strasznie boli mnie głowa, jestem słaba i zmęczona. Może miałeś rację i takie ekstremalne przygody nie są dla ciężarnych? Nie wiem sama. Teraz nie mogę się wycofać. Musimy dokończyć to co zaczęliśmy. Do objawów dochodzą też wymioty. Dziecko przypomina o sobie, jest to męczące (wymioty), ale w miare zabawne, tak jakby chciało coś mi powiedzieć. Swoją drogą zastanawiałam się na temat tego co mi powiedziałeś, o tych więzach, jak będzie to wyglądało... Sam wiesz. - W moim głosie słychać było gulę - będzie pusta, a może, wciąż będę cię czuła? Ehhhh - westchnęłam ciężko - dwa dni odpoczynku, przydadzą się nam. Następnie ruszymy do miasta do Denver. Tam znajdziemy Prawą Rękę i zakończymy to wszystko. Wierzę, że będzie dobrze.

- Widzieliście jego oczy, kompletny obłęd - szepnął w końcu Minho. - Patrząc się na nas, nie był sobą.

- Ale zauważyliście, że jak ujrzał Kaję... - Zaczął Thomas. Siedziałam do nich tyłem, skończyłam mówić do Newta, wciąż patrzyłam się przez okno, jednak słuchałam ich z zaciekanwiem, czego pewnie nie byli świadomi - jego oczy wróciły, stały się normalne, wrócił do siebie.

- Tak, to prawda, jakby jej obecność pomagała mu walczyć z Pożogą. - Stwierdziła Brenda.

- No wiesz, mowa o nim pomogła Kai uporać się z kontrolą. W końcu łączy ich wiele więcej niż nam się wydaje.

- Właśnie, co z tymi więzami krwi? Jeśli on umrze, ona też? A może on wyzdrowieje dzięki jej sile..? 

? 

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
KajaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz