Wszystko zgodnie z planem!

123 7 2
                                    

Kiedy Jonson doprowadził ją do porządku spojrzał na nas, szykowaliśmy się do ucieczki i on coś podejrzewał, więc:

- Pamiętajcie, że was obserwujemy buntownicy. - Uśmiechnął się wrednie. Nagle na salę weszła szóstka uzbrojonych ludzi, a mężczyzna pokazał nam elektromiotacze.

- Po co ten cyrk? - Zaśmiałam się kpiąco - potrzeba ci 6 ludzi do pilnowania czwórki nastolatków?

- Oh, poprostu wam nie ufam...

Zaprowadzili nas do dormitorium, wyglądał jak te które zapoczątkowywały Próbe Ognia.

- Zdaje się, żeśmy przegapili naszą szasnę - mruknął Minho siadając ciężko na łóżku.

- Nie prawda - powiedziałam wciąż pełna nadziei - jeszcze będzie okazja, zobaczycie.

Patrząc się na nich, poczułam ukłucie smutku. Usiadłam na łóżku na przeciw Newta, spuściłam głowę. Do oczu wciąż napływały mi łzy, łącznie z czarnymi myślami napływającymi do głowy. Nie chciałam by to widzieli. Nie mogłam sobie poradzić z tą myślą, nigdy nie pomyślałam nawet, że to właśnie Newt może być nieodporny. Odpychałam tą myśl jak najdalej przez całe życie. Nie dotarło do mnie, że moge za jakiś czas prowadzić życie bez niego. Nie mogłam sobie tego wyobrazić.

Chłopaki chwilę gadali, zaczęli nawet żartować. Udałam, że jestem śpiąca, przemówiłam kończąc ich zabawny dialog:

- Jutro. Wywalczymy sobie drogę do wolności.

Na to, jakby na polecenie wszyscy ziewnęliśmy i się położyliśmy. Chłopak wiedział jak przeżywam wiadomość o jego stanie, Minho i Thomas też byli przerażeni, ale nie chcieli dać po sobie poznać, nie chcieli o tym nawet rozmawiać, po mnie niestety było to widać, nie byłam w stanie tego ukryć, tym bardziej, że Newt znał mnie i wie kiedy nawet udaję. Z samego rana straże przyszli do nas, obudził mnie głos Szczurowatego:

- Wstawajcie - kiedy spojrzeliśmy na niego powiedział z złosliwym uśmieszkiem - wybacz Kaju, że nie odseparowaliśmy cię na tę noc do osobnego pokoju. Całkiem wyleciało nam to z głowy przez to zamieszanie, ale z tego co widzę nie działy się tutaj żadne nieporządane do badań zbliżenia.

Jego wzrok padł na mnie i na Newta, spojrzałam na blondyna, nie wiedziałam czy mam się śmiać, rumienić, czy płakać. Więc obydwoje zachowaliśmy powagę (i wrogość do mężczyzny w oczach), jakby nie było o czym gadać i jakby nas nie ruszało i nie bawiło jego zachowanie. Trudnością utrzymania powagi były pytające spojrzenia Minho i Tommyego. Przemówił znowu:

- Postanowiliśmy wam jednak oddać wasze wspomnienia, czy się wam podoba czy nie. Jesteście nam potrzebni.

Wszyscy, jak na zawołanie wstaliśmy energicznie:

- Akurat - warknął Newt - pozwoliliście nam wybrać! To był blef!

- Czas kłamstw się skończył, wasza czwórka oraz wasze wspomnienia są nam potrzebne.

W oczach przyjaciół widziałam ogień, jednak to był nasz moment.

- Ona ma rację - powiedziałam spokojnym głosem, wszyscy spojrzeli na mnie, zrobiłam krok do przodu i obróciłam się plecami do Jonsona oraz straży - pomyślcie, musimy znaleść ten lek od niego zależy twoje życie Newt. - Mówiąc to puściłam im oczko, tak, że nikt oprócz tej trójki nie zauważył mego mrugnięcia.

- Jeśli możemy cię uratować Newt, bylibyśmy krótasami zostając w tym pokoju sekunde dłużej - zgodził się Minho wzdychając ciężko na pokaz i tak oto po chwili byliśmy już w zabiegówce gdzie czekała na nas Brenda.

Kiedy Thomas zapytał się, gdzie reszta Streferów mężczyzna odpowiedział:

- Reszta obiektów dochodzi do siebie - dosłownei w tej chwili rzucił się na niego Newt. Niczym tygrys, lew, gepard, puma... Nas samych to zaskoczyło. Chłopak z potężną siła pchnął go na drzwi:

- Jeszcze raz nazwiesz ich purwa obiektami, a skręcę ci kurna kark!

Jeszcze nigdy nie wiedziałam w chłopaku tyle złości i agresji, łatwo wpadał w furię. Ale miał rację. Postanowiłam się za nim wstawić:

- Nie jesteśmy jakimiś maszynami, czy szczurami do testowania! - Warknęłam stając obok chłopaka. - A w górolocie obiecali nam, że to koniec. Jak zawsze purwa kłamaliście. Wy nawet nie wiecie kiedy to robicie, nie umiecie rozróżniać prawdy! - Wiedziałam, że teraz albo nigdy. Serce łomotało mi jak młot pneumatyczny. Spojrzałam na Brendę stała tóż obok jednego z straży i trzymała środek usypiający. Kiwnęłam do niej. Następnie tak nagle, złapałam się za brzuch i zgiełam wpół. Wypuściłam głośno powietrze i upadłam na kolana, chłopaki, jakby zaskoczeni moim zachowaniem chcieli do mnie podbiec, pierwszy wyrwał sie oczywiście zatroskany Newt, jednak zatrzymali ich strażnicy, a do mnie podbiegł Szczurowaty (co im się nie spodobało), widzieli od początku, że gość dziwnie mnie traktuje. Czasami jakby "kokietuje".

 Czasami jakby "kokietuje"

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
KajaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz