Rozdział XV

402 23 2
                                    

Mecz trwał już od jakiegoś czasu. Kyoko wpatrywała się w boisko, czując coraz większy niepokój. Pozostałe menadżerki obserwowały grę ze strachem, to, co działo się na boisku było wręcz nienormalne.

Żadna z drużyn nie zdobyła jeszcze punktu, ale wydawało się tylko kwestią czasu, zanim Ciemność wysunie się na prowadzenie. Raimon nie było w stanie utrzymać piłki dłużej niż kilkanaście sekund, a już pojawiał się któryś z przeciwników i odbierał im futbolówkę.

Już po kilkunastu minutach wszyscy byli zdyszani i zmęczeni, a najbardziej stojący na bramce Naoki. Nie można mu było zarzucić słabej kondycji, wręcz przeciwnie, ale ataki na bramkę były tak częste, że nie miał nawet chwili wytchnienia. Jeśli nie udawało mu się złapać piłki, zaraz kolejny gracz strzelał. A im częściej był zmuszony bronić, tym bardziej był zmęczony i coraz ciężej było mu chwycić piłkę, zmuszony był ją odbijać. A w trakcie gry nie użyto jeszcze ani jednej techniki hissatsu!

Choć lepiej powiedzieć, że Ciemność nie miała potrzeby stosowania hissatsu, a Raimonowi nie dawali okazji do ich użycia.

Naoki ponownie zebrał resztki energii i wyskoczył, odbijając piłkę, ale zaraz znalazł się przy niej Nakane. Kapitan Ciemności wziął zamach.

- "Miecz Królów"!- krzyknął, a piłka otoczona czerwoną energią popędziła do bramki.

Naoki starał się ją zatrzymać, ale nie miał już praktycznie energii, a futbolówka pędziła tak szybko, że nie miał czasu na żadną technikę. Po chwili razem z piłką wpadł do siatki, by zaraz runąć na ziemię.

Po trybunach poniosły się wiwaty kibiców Ciemności, a kilku zawodników Raimona podbiegło do białowłosego, by pomóc mu wstać.

- Wszystko dobrze?- zapytał Gouenji.

- Tak.- odpowiedział Naoki.- Przepraszam, nie mogłem tego obronić.

- Nikt nie ma ci tego za złe. Przecież oni grają wręcz idealnie...- mruknął Kabeyama, patrząc jak ich przeciwnicy wracają na swoją połowę.

Rozległ się gwizdek, a chłopcy spojrzeli w stronę trenera, który właśnie zarządził przerwę. Kyoko stała już przy linii murawy, najwyraźniej mając dla nich jakieś wskazówki. Szkoda, że zawodnicy raczej nie wierzyli, by cokolwiek pomogło im wygrać ten mecz.

- Słuchajcie, nie wszystko stracone. Mecz dopiero się zaczął, nie minęło jeszcze nawet dwadzieścia minut.

- A oni już mają punkt i nas wykończyli, nawet nie korzystając z technik hissatsu. Nie licząc tej ostatniej.- przerwał jej Someoka.

- Przecież z nimi nie wygramy! Oni nie popełniają żadnych błędów, są idealni!- poparł go Kurimatsu.

- Nie są.- powiedziała pewnie Kyoko, patrząc każdemu z zawodników w oczy.- Nie są idealni we wszystkim. Ale nie pozwalają na nawet najmniejszy błąd. Jeśli przy piłce znajduje się ktoś, kto nie jest w stanie bezpiecznie doprowadzić jej do bramki, podaje do kogoś, kto to potrafi. A gdy któryś z nich, nie ma stu procentowej pewności, że odbierze wam piłkę, nie biegnie do niej, czeka, aż zrobi to ktoś inny. Każdy z nich jest w czymś genialny, ale nie we wszystkim. Na przykład, dwójka, trójka i siódemka nie potrafią odpowiednio dobrze prowadzić piłki, będziecie w stanie im ją odebrać. I zawsze podają do Nakane, bliźniaków lub ósemki. Odbierzcie im szansę do podania, a piłka jest wasza.

Wszyscy patrzyli w niemym szoku na brunetkę. Udało jej się to wszystko zauważyć i na dodatek wymyślić odpowiednią strategię?

- Musicie też uważać na tych, którzy potrafią odebrać wam piłkę. Miedzy innymi na bliźniaków. Resztę uda wam się ograć bardzo szybkimi i krótkimi podaniami, ale na braci to nie zadziała, są za bardzo zgrani. Najlepiej, żeby jakichś dwóch zawodników blokowało im dotarcie do piłki, a reszta niech biegnie na bramkę. Z ich bramkarzem może być ciężko, ale jestem pewna, że jak połączycie swoje umiejętności i ruszycie trochę głową i go uda wam się pokonać. A teraz na boisko i wygrajcie ten mecz!

Przeszłość zawsze wraca ~ Inazuma Eleven ~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz