Rozdział XXIV

316 22 2
                                    

Rozległ się gwizdek kończący pierwszą połowę meczu. Póki co wynik był 2:2, a obie drużyny były równie zmęczone. Shuriken nie próbował kolejnych brudnych zagrań, co tylko upewniło Kyoko co do tożsamości osoby, która namówiła kapitana Shurikena do spowodowania u niej urazu.

Gracze z obu zespołów właśnie zeszli z murawy. Menadżerki chodziły między nimi, rozdając ręczniki i chłodne napoje. Kyoko chwilę obserwowała zawodników, oceniając ich zmęczenie. Mecz był zażarty i męczący, ale Raimon nadal mieli dosyć sił by wciąż grać. Podobnie Shuriken,

Brunetka po chwili wstała, zerkając jeszcze na zegar. Miała jeszcze kilkanaście minut przerwy, potem rozpoczynała się druga połowa, a ona miała jeszcze kilka wskazówek dla graczy.

- Kyo, dokąd idziesz?- zapytała Otonashi, właśnie rozdając chłopakom bidony z napojami.

- Po jakiś lód na okład.- wskazała na kostkę.- Tuż przy stadionie widziałam sklep. 

- Dasz radę? Może ja pójdę?

- Nie ma potrzeby, macie tu dużo roboty. Nic mi nie będzie, to naprawdę blisko.

Odwróciła się i ruszyła w stronę wejścia do środka stadionu. Noga już praktycznie nie bolała, ale brunetka wiedziała, że lepiej nieco dłużej kurować tego typu urazy niż za krótko. Chociaż najchętniej to by po prostu porządnie zabezpieczyła ranną kostkę i wróciła na boisko, to obawiała się, że może zdarzyć się podobna sytuacja jak ta z kapitanem Shurikena i zwyczajnie nie chciała ryzykować. Co innego, gdyby byłby to zwykły wypadek, ale Kyoko zdawała sobie sprawę, że to nieprawda.

Przemierzała kolejne korytarze, pomału zbliżając się do wyjścia na zewnątrz. Zdążyła już kilka razy zdenerwować się na projektanta tego budynku. Jakby do drzwi wyjściowych nie mógłby prowadzić jeden prosty korytarz.

Kiedy wyszła zza kolejnego zakrętu, stanęła nagle, zaskoczona widokiem jaki miała przed sobą. Kilka metrów przed nią, również zaskoczony jej widokiem stał Ohira. Chwile mierzyli siebie zaskoczonymi spojrzeniami, jednak potem, na ustach chłopaka pojawił się wredny uśmieszek.

- I jak twoja kostka, Hayami?- zapytał, patrząc na nią z satysfakcją.

- Wiedziałam.- odparła Kyoko, po chwili uśmiechając się kpiąco.- Tylko jedna osoba może mieć aż tak głupie pomysły. I być aż takim tchórzem.

Czerwonowłosy spojrzał na nią ze złością. Łatwo było go wyprowadzić z równowagi, a zwłaszcza, nazywając go tchórzem.

- Nie bądź taka pewna siebie. Ostatnio miałaś szczęście, następnym razem tak łatwo ci nie pójdzie. Uważaj, bo znowu wylądujesz w szpitalu.- na jego usta powrócił złośliwy uśmiech.

- Nie wyobrażaj sobie za dużo.- prychnęła dziewczyna.- Tylko tyle umiesz? Nie jesteś w stanie mnie pokonać, więc starasz się wygrać walkowerem? Naprawdę nie rozumiem, jak można być aż tak tchórzliwym idiotą.

Chłopak niewiele myśląc, rzucił się na brunetkę, łapiąc ją za kołnierz i popychając na ścianę.  Już wziął zamach, gotów ja uderzyć, ale zatrzymał się, patrząc patrząc na niebieskooką z furią w oczach. Dziewczyna spojrzała na niego, ale w jej oczach nie było widać nawet cienia strachu. Wręcz przeciwnie, patrzyła na czerwonowłosego z niemym wyzwaniem w oczach. Widząc to, Ohira zupełnie stracił kontrolę i z całej siły uderzył brunetkę.

Ta mimowolnie skuliła się z bólu, ręką zasłaniając bolące miejsce. Czerwonowłosy puścił ją i odsunął się kilka kroków, czując lekkie wyrzuty sumienia. Zaraz jednak znikły, gdy brunetka wyprostowała się, patrząc na niego z taką pogardą, że miał ochotę jeszcze raz ją uderzyć. Ostatkiem siły woli się powstrzymał, jedynie prychając pod nosem. Niebieskooka widząc to, skrzywiła się nieznacznie, przepychając się obok nastolatka.

Przeszłość zawsze wraca ~ Inazuma Eleven ~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz