Rozdział XLVI

151 13 1
                                    

Przerwa dobiegła końca i obie drużyny ustawiły się na swoich miejscach. Kapitan Strażników zerknął na Atsuko, jednak widząc zdecydowanie na jej twarzy postanowił darować sobie kolejne komentarze. W tej chwili nic nie osiągnie, więc po co strzępić sobie gardło? 

Blondynka również spojrzała w stronę chłopaka, jakby czekając, czy jednak zdecyduje się znowu spróbować odciągnąć ją od dalszej gry. Zadowolona stwierdziła, że nastolatek sobie darował i skupiła się w zupełności na czekającej ją grze.

Kiedy rozległ się gwizdek, kapitan Strażników wraz z pozostałymi ruszył przed siebie, ale i Atsuko oraz Królewscy nie zwlekali i tak samo szybko wystartowali, by odebrać piłkę rywalom. Blondynka zagrodziła drogę napastnikowi Strażników, a ich kapitan lekko uniósł brwi, widząc nagłą zmianę strategii, zaraz jednak wzruszył ramionami, nieznacznie kiwając głową do znajdującego się przy piłce chłopaka.

Ten znów skierował całą swą uwagę na stojącą przed nim kapitan Królewskich i rzucił się do przodu.

- "Srebrne Wstęgi"!- krzyknął, a z ziemi wystrzeliły połyskujące sznury, oplatając ręce i nogi blondynki, jednocześnie je unieruchamiając.

Atsuko syknęła z bólu, czując jak więzy mocno się zaciskają, a ona nie mogła nawet drgnąć, by nie spowodować jeszcze większego bólu. Zacisnęła mocno wargi i spojrzała na mijającego ją zawodnika Strażników, chcąc w ten sposób pokazać mu, że nic sobie nie robi z jego techniki. Chłopak lekko zaskoczony jej reakcją o ułamek sekundy za późno zauważył Kidou, który sprawnie wykorzystał jego chwilowe rozkojarzenie i odebrał mu piłkę. Zawodnik Strażników ruszył za nim, a oplatające Atsuko wstęgi zniknęły, zostawiając po sobie jedynie lekko posiniałe pręgi.

Dziewczyna zaraz dołączyła do bruneta w goglach i razem z resztą ponownie zaatakowali bramkę Strażników. Sakuma i Jimon pobiegli do przodu, a Kidou zatrzymał się gwałtownie i głośno gwizdnął. Wokół niego z ziemi wychynęła piątka pingwinów, a on sam kopnął piłkę przed siebie, gdzie przechwyciła ją dwójka napastników Królewskich.

- "Królewski Pingwin Numer 2"!- krzyknęła trójka zawodników, a piłka popędziła do bramki Strażników.

Bramkarz uderzył mocno pięścią w ziemię, a na jego barku pojawiła się utkana z światła tarcza, zakrywająca niemal całą jego sylwetkę.

- "Rycerska Zasłona"!- krzyknął.

Futbolówka uderzyła w tarczę i po chwili upadła na ziemię pod nogami bramkarza, który z wrednym uśmiechem posłał ją do najbliżej stojącego z graczy Królewskich.

- Może spróbujecie jeszcze raz?

Zanim skołowany zawodnik zdołał cokolwiek zrobić, przy piłce pojawił się blond włosy kapitan Strażników.

- "Świetlny Wybuch"!

Pomocnika Królewskich odrzuciło kilka metrów w tył, a blondyn już był w trakcie drogi do bramki, posyłając na ziemię jeszcze dwójkę z przeciwników. Szykował się, by pobiec już dalej, gdzie tylko trójka obrońców stała na przeszkodzie do zdobycia kolejnej bramki, gdy na drodze stanął mu Kidou.

Blondyn zatrzymał się i spojrzał zaciekawiony na chłopaka, po czym na jego twarz znów powrócił ten irytujący uśmiech.

- Coraz mniej dziwi mnie wybór tej dziewczyny na kapitana, najwyraźniej w zespole Akademii nikt nie ma dość oleju w głowie, żeby w odpowiednim czasie zrezygnować z walki. Tylko, że ona jest świadoma na co was naraża, a wy najwyraźniej wciąż nie rozumiecie w jakiej znaleźliście się sytuacji.

Kidou nawet nie zamierzał mu odpowiadać, po prostu ruszył na chłopaka, zdecydowany odebrać mu piłkę i  tym samym ochronić bramkę i kontuzjowanego bramkarza. Blondyn nawet nie drgnął, ale gdy Kidou chciał podać piłkę w kierunku jednego z pomocników swojej drużyny, sam także wziął zamach i z całej siły kopnął piłkę.

Kilka sekund walczyli, ale zaraz na twarzy Kidou zaczęło pojawiać się zmęczenie i ból, podczas gdy na ustach blondyna wciąż widniał uśmiech, z każdą chwilą coraz szerszy. W końcu kapitan Strażników kopnął piłkę do jednego ze swoich napastników, a Kidou osunął się na ziemię, krzywiąc się z bólu.

Tym razem to nie kapitan Strażników miał strzelać do bramki, ale mimo to, wszyscy wiedzieli, że i tak będzie to pewnie jeden z najsilniejszych strzałów, jakie widzieli.

Chłopak wyskoczył w powietrze, a wokół piłki zawirował ciemny dym.

- "Czarna Strzała"!- krzyknął, a futbolówka popędziła do bramki, a czarna smuga ciągnąca się za nią przybrała kształt strzały.

Genda szykował się do obrony. O użyciu techniki nie było nawet mowy, nie dałby rady z kontuzjowaną ręką. Pozostawało spróbować jakoś zatrzymać piłkę, chociaż wiedział, że takiego silnego strzału mógł nie dać rady obronić nawet z użyciem hissatsu.

Otworzył szerzej oczy, widząc piłka nagle skręca.

~~~

Atsuko biegła w stronę bramki i skręciła nieco, żeby znaleźć się na torze lotu piłki i odbić ją. Jeszcze chwila i będzie mogła użyć własnego hissatsu i posłać piłkę dalej, do któregoś z Królewskich.

W tym samym momencie, piłka skręciła, zaledwie kilka sekund przed tym, jak Atsuko miała się z nią zrównać. Blodnynka nawet nie zdążyła zareagować, gdy futbolówka uderzyła ją w głowę, a ona upadła na ziemię dwa metry dalej.

~~~

Kyoko patrzyła przerażona na to co działo się na boisko i ze strachem oglądała, jak piłka znowu pędzi w kierunku bramki. Widząc, że Atsuko już biegnie, by zatrzymać strzał dodała jej nieco nadziei, ale chwilę potem ponownie poczuła jak żołądek zaciska jej się ze strachu.

Futbolówka gwałtownie skręciła i uderzyła nie spodziewającą się tego blondynek, posyłając ją na ziemię. Piłka nawet na moment nie zwolniła i ponownie skręciła, mijając osłupiałego Gendę, wpatrującego się w kapitan Królewskich leżącą na murawie.

Brunetka mocno zacisnęła pięści.

- Zrobił to specjalnie.- powiedziała cicho.

Siedzący niedaleko Endou odezwał się:

- Nie jestem pewny, ten strzał najwyraźniej ma tak skręcać...

- Nie, on to zrobił celowo. Naprawdę wierzysz, że którykolwiek z nich, przez przypadek trafiłby kogoś z Królewskich przez przypadek? Zresztą piłka za długo leciała prosto, gdyby miała skręcać, zaczęła by nieco wcześniej, a to było właściwie nienzaczne odchylenie.

Kazemaru spojrzał na wściekłą dziewczynę. Domyślał się, że jej gniew nie był jedynie spowodowany grą Strażników, ale i poczuciem, że nie może w żaden sposób pomoc przyjaciołom. Tak samo czuł się on i reszta Raimona.

Chwycił dziewczynę za rękę i ścisnął lekko, co ona odwzajemniła, nie odrywając wzroku od boiska, gdzie spora część Królewskich zdążyła się znaleźć przy swojej kapitan.

Przeszłość zawsze wraca ~ Inazuma Eleven ~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz