- To jest Harry. - odezwał się wreszcie blondyn.
- Liam. - przedstawił się szatyn ściskając mocno jego dłoń. Harry musiał przygryźć wnętrze policzka, by tylko się nie skrzywić. Chłopak raczej nie chciał zrobić mu krzywdy, ale Harry cóż.. był raczej delikatny.
- Zayn. - odezwał się mulat, ale on jedynie skinął głową, więc Harry odpowiedział mu tym samym. Czuł się dość niezręcznie w towarzystwie starszych i chyba niezbyt zadowolonych z jego wizyty chłopaków. To chyba nie był najlepszy pomysł. Harry nagle zapragnął jak najszybciej znaleźć się z powrotem w domu, ale przecież nie mógł tak po prostu poprosić Nialla, by go odwiózł.
- Jesteś popieprzony, Niall. - odezwał się chłopak siedzący na kanapie, a Harry prawie zakrztusił się własną śliną, bo to zdecydowanie nie był przyjemny ton. I tyle go widział, bo szatyn jeszcze raz obdarował go groźnym spojrzeniem i wyszedł.
- Nie przejmuj się nim. - blondyn poklepał go po plecach. - Jest dość.. specyficzny. - parsknął śmiechem. - Ma na imię Louis. - poinformował.
- Niall, możesz na słówko? - wtrącił Liam, ale nie dał mu wyboru bo po prostu złapał go za łokieć prowadząc prawdopodobnie do kuchni. Mulat również poszedł za nimi.
- Rozgość się Harry! - usłyszał jeszcze, więc niepewnie usiadł na kanapie rozglądając się dookoła. To miejsce było naprawdę piękne, a sufit znajdował się na takiej wysokości, że on naprawdę nie wiedział jak zbierają z niego pajęczynę.
- Nie powinieneś go tu przywozić. - do jego uszu dotarły ciche głosy. Nie chciał podsłuchiwać i właściwie nie podsłuchiwał. Po prostu słyszał wszystko, co mówili. To nie była jego wina. Mogli zachowywać się ciszej.
- Nie miałem wyjścia. Przecież nie mogłem zostawić go na ławce w parku. - westchnął.
- Mogłeś. - usłyszał i ponownie przeszły go ciarki. Czyli Louis również tam był. - Jesteś idiotą Horan. - ciągnął. - Chcesz mieć go na sumieniu?
- Oh, daj spokój. Jutro rano odwiozę go do domu, nic się nie stanie.
- Skąd możesz to wiedzieć? - prychnął. - Wiedziałem, że jesteś głupi, ale że aż tak?
- Przestańcie. - odezwał się Liam. Prawdopodobnie był to Liam.. Harry nie był co do tego pewny. Dopiero przecież ich poznał. - Po prostu więcej go tutaj nie przywoź.
- Liam, to mój przyjaciel. - jęknął. - On nic nie wie, ale nawet gdyby wiedział jestem pewny, że nic nikomu nie powie. - zagwarantował.
O czym Harry nie wie? Właściwie.. on faktycznie nic nie wie. O czym oni mówili?
- Nie po to przez tyle czasu trzymałeś go z dala od tego świata, Niall. To nie jest bezpieczne i dobrze o tym wiesz.
- Nic mu nie będzie. Proszę, chłopaki, on jest naprawdę w porządku. Przecież nie powiem mu o wszystkim, po prostu.. chciałbym spędzać z nim więcej czasu. - odparł.
- Nie możesz go spędzać tak, jak do tej pory? - mruknął Zayn.
- A czy wy chociaż raz nie możecie zrobić czegoś dla mnie? - zripostował. - Będę go pilnował, obiecuję.
- Czy Ciebie totalnie popierdoliło?! - krzyknął Louis, ale zaraz został uciszony przez swoich przyjaciół, co również nie umknęło uwadze Harry'ego, który w głowie miał coraz większy bałagan.
- I mówi to ten, który zakochał się w.. kurwa. - jęknął jakby przestraszony. - Nie chciałem. Nie o to mi chodziło.
- Nigdy.Kurwa.Więcej. - wysyczał. I mimo, że Harry był w drugim pomieszczeniu, miał ochotę uciec. Nie chciał być w skórze swojego przyjaciela.
YOU ARE READING
Never Enough
FanfictionHarry wiódł spokojne życie. Szkoła, książki i muzyka były jego jedynymi zainteresowaniami. A przynajmniej do czasu. Do czasu kiedy to jego najlepszy przyjaciel zapoznał go z tajemniczym szatynem i resztą swoich przyjaciół. Wtedy jeszcze nie zdawał...