DZIEWIĘĆ

4.5K 349 1K
                                    

Od spotkania z Louisem minęły dwa dni. Był piątek a on siedział na lekcji angielskiego nie mogąc pozbyć się sprzed swoich oczu niebieskich tęczówek. Próbował, naprawdę starał się o nim nie myśleć, ale.. to było niewykonalne. W dodatku po dwóch tygodniach dziś po szkole znów Niall miał go zabrać do siebie. Co równało się z zobaczeniem Louisa i.. nie był tym zachwycony. Szatyn zbyt mocno na niego działał. Harry w jego towarzystwie przestawał myśleć i bał się samego siebie. Bał się, co mógłby zrobić, bo zazwyczaj za nim pomyślał to robił i to było złe. Ostatnia lekcja dłużyła mu się w nieskończoność, ale kiedy wreszcie zadzwonił dzwonek, wrzucił do plecaka wszystkie swoje rzeczy. Tym razem przygotował się na ten weekend i rano spakował trochę swoich ubrań i kosmetyków, które używał, więc jego plecak ledwo się zapinał. Wybiegł z klasy wiedząc, że Niall już na niego czeka i to z ogromnym hot-dogiem, o czym poinformował go w wiadomości, którą dostał kilka minut temu. 

- Cześć! - przywitał się wskakując na miejsce pasażera. Był strasznie głodny, dlatego od razu przejął od blondyna nadgryzionego hod-doga. - Nie mogłeś się powstrzymać? - parsknął. 

- Głodny byłem. - wzruszył ramionami szczerząc się.

- Jak zawsze. - wywrócił oczami. - Dobłe. - pokiwał głową z uznaniem.

- Oczywiście, że dobre. Ja kupuje tylko dobre rzeczy. - prychnął.

- Mhm. - przytaknął. Chciał coś dodać, ale miał pełną buzię, a wolał nie opluć samochodu przyjaciela.

Po tym jak zjadł wszystko co do ostatniego okruszka i zapił colą poczuł, że żyje na nowo. Nie lubił być głodny. Chyba nikt tego nie lubił. A szczególnie siedzący obok niego Irlandczyk. Bo tak, Niall był Irlandczykiem i był z tego dumny. I prawidłowo.

Po tym jak dotarli do jego domu, nawet nie czekając na blondyna, wszedł do środka uśmiechając się szeroko na widok Liama i Zayna. Na widok Louisa, trochę mniej.

- Cześć. - przywitał się z nimi standardowym 'misiakiem'.

- Miło Cię widzieć, młody. - Liam poklepał go po plecach.

- I wzajemnie. - uśmiechnął się. - Stary. - dodał pokazując mu język.

- Wypraszam sobie. Najstarszy to tu jest Louis. - prychnął.

- Zapomniałeś dodać, że najmądrzejszy również. - odezwał się szatyn i Harry dopiero teraz na niego spojrzał. I chciał coś powiedzieć, ale.. zrezygnował.

- Polemizowałbym. - zaśmiał się Niall, który właśnie do nich dołączył. Rzucił się na kanapę zaraz obok Harry'ego, układając głowę na jego kolanach.

- Miłości Ci brakuje? - parsknął brunet wtapiając palce w jego blond włosy.

- A żebyś wiedział, że brakuje. - mruknął.

- Nikt nie chce biednego Nialla? Jak to możliwe? - westchnął teatralnie.

- Harold zrobiłeś się strasznie pyskaty. - zmarszczył brwi.

- Uczę się od najlepszych. - wyszczerzył się.

- Oglądamy jakiś film? - wtrącił szatyn siadając po drugiej stronie Harry'ego. O nie. - Horror?

O większe NIE. Harry nie cierpiał horrorów. Bał się. I Niall dobrze o tym wiedział, a mimo to przytaknął z wesołym uśmieszkiem błąkającym się po twarzy, więc Harry od razu w ramach kary zepchnął go ze swoich kolan. Ale ten nic sobie z tego nie zrobił i po prostu usiadł w fotelu. Świetnie. Więc teraz został sam z Louisem na kanapie. Westchnął cicho wyciągając rękę po koc, którym nakrył się aż po uszy i chyba niechcący przykrył również szatyna. Nie protestował więc uznał, że może jemu też było chłodno. 

Never EnoughWhere stories live. Discover now