TRZYDZIEŚCI TRZY

4.3K 283 352
                                    

Obudził go budzik, który nastawiony miał na 6:30. Musiał przecież iść do szkoły chociaż tak bardzo nie chciał, kiedy czuł na sobie ten przyjemny ciężar w postaci spokojnie chyba w dalszym ciągu śpiącego szatyna. Nie miał serca go budzić, ale musiał. Jego mama prawdopodobnie skróciłaby go o głowę, gdyby opuścił kolejny dzień. W ostatnim czasie i tak pozwolił sobie na zbyt wiele. 

- Lou. - szepnął głaszcząc go po włosach. 

Zero reakcji. 

- Lou. - spróbował jeszcze raz lekko potrząsając jego ramieniem. Chłopak poruszył się nieznacznie pocierając jego pierś policzkiem. Wyglądał tak niewinnie, gdy objął go ramieniem jeszcze szczelniej. - Muszę iść do szkoły. - oznajmił.  

- Jeszcze chwile. - wymamrotał obdarowując drobnymi pocałunkami jego pierś i obojczyk. 

- Wiesz, że najchętniej spędziłbym tutaj z Tobą cały dzień, ale mama mnie zabije. - skrzywił się drapiąc jego ramię. 

Louis w końcu uniósł się lekko, ale tylko po to by przenieść się z pocałunkami na jego twarz, a w końcu na usta. Harry tylko czekał, aż to zrobi. Uwielbiał takie poranki i naprawdę nie chciał tego przerywać. I pewnie by nie przerwał gdyby nie głos jego mamy. 

- Harry, wstałeś już? - usłyszał i niechętnie oderwał się od chłopaka. Jakie szczęście, że wczoraj zamknął drzwi na klucz. - Harry? Dlaczego zamknąłeś drzwi? 

- Uczyłem się i nie chciałem, żeby ktoś mi przeszkadzał. - skłamał wpatrując się w szatyna. 

- W porządku, ale pospiesz się. Dochodzi siódma. - oznajmiła. Słyszał jak schodzi po schodach i Louis prawdopodobnie również to słyszał bo od razu go pocałował. 

- Spóźnię się. - wymamrotał, ale on zupełnie się tym nie przejmował. - Naprawdę muszę już wstać. - zachichotał, bo Louis nie miał zamiaru go puszczać. - Lou. - powiedział stanowczo, choć musiał w to włożyć wszystkie swoje siły. 

W końcu zepchnął go z siebie i wyplątał się z prześcieradła, którym byli owinięci. Palcami przeczesał przydługie włosy i podszedł do komody wyciągając z niej bieliznę i czyste ubrania, które od razu na siebie naciągnął. Odwrócił się w stronę łóżka i westchnął. Louis wciąż na nim leżał przypatrując mu się uważnie. Wyglądał tak kusząco z białym prześcieradłem owiniętym jedynie wokół bioder. 

- Musisz iść. - skrzywił się z powrotem podchodząc do łóżka, ale gdy złapał jego dłoń, by go podnieść, on tak po prostu pociągnął go w swoją stronę, więc znów wylądował w jego ramionach, a chłopak od razu odnalazł jego usta. - Lou. - jęknął. - Proszę. 

Podziałało. Louis go puścił i sam zszedł z łóżka zaczynając się ubierać. Przez ten czas Harry zdążył spakować się do szkoły, a kiedy zobaczył, że chłopak jest już ubrany podszedł do niego cmokając szybko. I to go chyba nie zadowoliło, bo przyciągnął go do dłuższego pocałunku. Zachowywał się dziwnie. Zdecydowanie dziwnie. Zupełnie jak nie on.

- Kocham Cię. - szepnął zaciskając palce na biodrach bruneta. 

- Ja Ciebie też. - uśmiechnął się szeroko. Był cholernie szczęśliwy. - Przyjedziesz wieczorem? - przygryzł wargę bawiąc się końcówkami jego włosów. 

I w tym momencie jego oczy przestały błyszczeć, a przynajmniej Harry'emu tak się wydawało. Nie odpowiedział, ale przycisnął go do siebie mocno, więc brunet zupełnie się poddał i wtulił w jego ciało. To nie było jego normalne zachowanie. Zmarszczył brwi gdy stali tak bez słowa. Ruchy chłopaka były zbyt nerwowe. I zbyt.. rozpaczliwe? W ostatnim czasie Harry był przewrażliwiony, więc może po prostu mu się wydawało. 

Never EnoughWhere stories live. Discover now