- Cześć rodzinko. - uśmiechnął się szeroko wchodząc do kuchni w której już przy stole siedziała Anne z Robinem i Gemma. Wszyscy uśmiechnęli się do nich szeroko gestem dłoni zapraszając do stołu, przy którym oczywiście usiedli.
- Nie wiedziałam jaką herbatę lubisz, więc zrobiłam Ci tą samą, co Harry'emu. - oznajmiła Anne. - Tropikalne owoce. - dodała cały czas z uśmiechem przyklejonym do twarzy. Szczerym uśmiechem.
- Idealnie, dziękuję. - chłopak również posłał jej uśmiech, a zaraz potem sięgnął po talerz z jajecznicą.
Najpierw nałożył Harry'emu, a później sobie. Oczywiście porcja szatyna była o połowę mniejsza i brunet skrzywił się lekko na ten widok, ale przecież wiedział, że Louis jeszcze nie jest w stanie wcisnąć w siebie chociażby tyle, co on. Nawet gdyby chciał.
- Dlaczego tak mało? - jego mama najwyraźniej również to zauważyła. - Louis musisz jeść więcej. - powiedziała troskliwie i Harry uśmiechnął się na te słowa. Martwiła się o niego i nie było w tym żadnego udawania. - Jesteś strasznie chudy, sama skóra i kości. - ciągnęła kręcąc głową, aż w końcu sama wzięła talerz i dołożyła mu drugie tyle. Szatyn wytrzeszczył oczy, a Harry zaśmiał się głośno obserwując całą sytuację.
- Mamo, on tego nie zje. - odezwał się wreszcie próbując ratować swojego narzeczonego. - Wiesz dobrze, że przejadanie się nie jest zdrowe. - westchnął.
- Z tego powodu jeszcze nikt nie umarł. - machnęła ręką. - Jedz, Louis. - zwróciła się do szatyna, który posłusznie wykonał polecenie.
Przez następne kilkanaście minut rozmawiali na zupełnie błahe tematy. Śmiali się głośno i chyba wszystkim brakowało właśnie tej przyjemnie wesołej atmosfery. Każdy był aż przesadnie miły, ale to Harry'emu zupełnie nie przeszkadzało. Cieszył się, że wreszcie jest tak, jak kiedyś. A nawet lepiej, bo brunet nie przypominał sobie by kiedykolwiek spędzili czas w tak miły sposób. Harry szybko zjadł swoją porcję popijając ją nieco ostudzoną już herbatą. Zerknął na Louisa, który wyraźnie męczył się z jajecznicą, ale prawdopodobnie nie chciał sprawiać przykrości Anne i próbował wszystko w siebie wcisnąć. Biedaczek.
- Mamo? - zaczął niepewnie. Kobieta spojrzała na niego pytająco. - Bo.. - przygryzł wargę niepewnie spoglądając na szatyna, który wiedząc co zamierza, przerwał jedzenie, a po chwili Harry również poczuł jego dłoń na swoim udzie. Wyprostował się, a jedna z jego dłoni również powędrowała pod stół ściskając tą należącą do Louisa. - Louis kupił mieszkanie. - oznajmił.
- Ohh. - uśmiechnęła się spoglądając na starszego chłopaka. - To wspaniale. Sprzedaliście dom?
- Chłopaki sprzedali. - przytaknął. - Postanowili zrezygnować z pracy i zająć się czymś innym. - wyjaśnił. - Ja również.
- Wiesz już co chciałbyś robić? - zagaiła Gemma.
- Myślałem nad założeniem wytwórni muzycznej. - wyznał. - Zawsze interesowałem się muzyką. Lubię śpiewać, więc chciałbym pójść w tym kierunku.
- Podoba mi się ten pomysł. - Anne pokiwała głową z uznaniem. - I jeśli będziesz potrzebował jakiś pieniędzy.. to nie ma problemu. - uśmiechnęła się, a Harry z wrażenia rozchylił wargi. - To pewnie będzie sporo kosztowało, więc..
- Dziękuję bardzo, ale myślę, że na początek mi starczy. - uśmiechnął się odwracając do bruneta jednocześnie dając mu do zrozumienia, by kontynuował.
- Okej, więc.. - odchrząknął. - Louis zaproponował, żebym pomógł mu urządzić mieszkanie i.. - zawahał się biorąc głębszy oddech. - .. żebym z nim zamieszkał. - powiedział szybko chcąc mieć już to z głowy. Nie sądził, żeby jego mama była zadowolona z tego powodu i przestraszył się, gdy przez dłuższą chwilę zupełnie się nie odzywała.
YOU ARE READING
Never Enough
FanfictionHarry wiódł spokojne życie. Szkoła, książki i muzyka były jego jedynymi zainteresowaniami. A przynajmniej do czasu. Do czasu kiedy to jego najlepszy przyjaciel zapoznał go z tajemniczym szatynem i resztą swoich przyjaciół. Wtedy jeszcze nie zdawał...