Wszedł do prysznica zaraz za nim i choć starał się nie patrzeć w dolne części jego ciała to wzrok cały czas uciekał w tamtą stronę. W końcu stanął na przeciwko szatyna jedną ręką sięgając po szampon, który wylał na dłoń, drugą zdjął z haczyka słuchawkę prysznicową nakierowując ją na włosy chłopaka. Szybko je umył i spłukał, a potem zajął się resztą ciała. Delikatnie wmasował żel pod prysznic w jego tors i plecy i już standardowo na dłużej zatrzymał się przy pośladkach szatyna, a potem spojrzał na niego z lekko zaróżowionymi policzkami.
- Zrób to. - uśmiechnął się lekko, więc Harry znów wylał trochę żelu na dłoń i niepewnie palcami dotknął jego penisa, a kiedy to zrobił Louis przymknął powieki. Chciał zrobić to jak najszybciej, ale po prostu nie mógł oderwać rąk od jego ciała. Dopiero gdy chłopak syknął z bólu prawdopodobnie biorąc głębszy oddech odskoczył od niego jak oparzony. - To nic, Harry. - znów się uśmiechnął podchodząc bliżej i ujmując jego dłoń.
- Nie. - pokręcił głową sięgając po ręcznik. - Dopiero gdy wyzdrowiejesz. - oznajmił wycierając go.
- Harry..
- Proszę Cię, Lou. - jęknął układając dłonie na obu policzkach szatyna. - Ja też bym chciał, ale nie możemy. Nie chcę sprawiać Ci bólu, proszę, zrozum to.
- Rozumiem. - kiwnął głową po chwili, więc Harry uśmiechnął się i ucałował jego usta.
Pomógł Louisowi ubrać bokserki i sam ponownie narzucił na siebie te same ciuchy.
- Czuje się jak kaleka. - mruknął, gdy brunet pomagał mu usiąść, a potem położyć się na łóżku.
- Przestań. - prychnął. - Przecież to nic takiego.
- Przynajmniej wiem, że będziesz dobrym mężem. - westchnął w czasie, kiedy Harry przykrywał go kołdrą.
- Co? - spojrzał na niego zastygając w bezruchu.
- Ee.. to znaczy. - zająknął się. - Nieważne. - uciął odwracając od niego wzrok.
- Nie. - pokręcił głową wreszcie otrząsając się po tym co usłyszał. - Chciałbyś.. chciałbyś żebym kiedyś nim został? - spytał cicho łapiąc jego podbródek i odwracając w swoją stronę.
- Chciałbym. - szepnął.
- Chujowe te Twoje oświadczyny. - zaśmiał się, ale tak naprawdę miał ochotę płakać. Nie chciał jednak tego robić. W ostatnim czasie zbyt dużo płakał, dlatego teraz wolał obrócić całą sytuację w żart.
- Na oświadczyny przyjdzie czas. - odparł poważnie i plan Harry'ego chuj strzelił, bo nie minęło nawet kilka sekund jak po jego policzkach zaczęły spływać łzy. - Znowu przeze mnie płaczesz. - westchnął ścierając każdą pojedynczą kropelkę z jego policzków. - Nie płacz. Nie lubię, kiedy to robisz.
- To ze szczęścia. - wykrztusił przysuwając się bliżej.
- Jesteś szczęśliwy?
- Tylko wtedy, gdy jesteś obok. - wymamrotał muskając jego usta. - Mam coś dla Ciebie.
- Co takiego? - zaciekawił się i niechętnie puścił bruneta, który sięgnął po swój plecak wyjmując z niego złoto-brązową paczuszkę. Louis szybko ją odpakował i uśmiechnął się gdy tylko zobaczył co jest w środku. - Naprawdę odkupiłeś mi ten kubek? - uniósł brwi. - Nie musiałeś.
- Ale chciałem. Po za tym to był Twój ulubiony.
- Jest identyczny, dziękuję. - znów się uśmiechnął i Harry już naprawdę nie wiedział, który to dziś raz. Mógłby patrzeć na jego uśmiech przez resztę życia. Chciał to robić.
YOU ARE READING
Never Enough
FanfictionHarry wiódł spokojne życie. Szkoła, książki i muzyka były jego jedynymi zainteresowaniami. A przynajmniej do czasu. Do czasu kiedy to jego najlepszy przyjaciel zapoznał go z tajemniczym szatynem i resztą swoich przyjaciół. Wtedy jeszcze nie zdawał...