TRZYDZIEŚCI DZIEWIĘĆ

4.2K 322 894
                                    

Wszedł do prysznica zaraz za nim i choć starał się nie patrzeć w dolne części jego ciała to wzrok cały czas uciekał w tamtą stronę. W końcu stanął na przeciwko szatyna jedną ręką sięgając po szampon, który wylał na dłoń, drugą zdjął z haczyka słuchawkę prysznicową nakierowując ją na włosy chłopaka. Szybko je umył i spłukał, a potem zajął się resztą ciała. Delikatnie wmasował żel pod prysznic w jego tors i plecy i już standardowo na dłużej zatrzymał się przy pośladkach szatyna, a potem spojrzał na niego z lekko zaróżowionymi policzkami.

- Zrób to. - uśmiechnął się lekko, więc Harry znów wylał trochę żelu na dłoń i niepewnie palcami dotknął jego penisa, a kiedy to zrobił Louis przymknął powieki. Chciał zrobić to jak najszybciej, ale po prostu nie mógł oderwać rąk od jego ciała. Dopiero gdy chłopak syknął z bólu prawdopodobnie biorąc głębszy oddech odskoczył od niego jak oparzony. - To nic, Harry. - znów się uśmiechnął podchodząc bliżej i ujmując jego dłoń. 

- Nie. - pokręcił głową sięgając po ręcznik. - Dopiero gdy wyzdrowiejesz. - oznajmił wycierając go.

- Harry.. 

- Proszę Cię, Lou. - jęknął układając dłonie na obu policzkach szatyna. - Ja też bym chciał, ale nie możemy. Nie chcę sprawiać Ci bólu, proszę, zrozum to. 

- Rozumiem. - kiwnął głową po chwili, więc Harry uśmiechnął się i ucałował jego usta.

Pomógł Louisowi ubrać bokserki i sam ponownie narzucił na siebie te same ciuchy.

- Czuje się jak kaleka. - mruknął, gdy brunet pomagał mu usiąść, a potem położyć się na łóżku.

- Przestań. - prychnął. - Przecież to nic takiego. 

- Przynajmniej wiem, że będziesz dobrym mężem. - westchnął w czasie, kiedy Harry przykrywał go kołdrą. 

- Co? - spojrzał na niego zastygając w bezruchu.

- Ee.. to znaczy. - zająknął się. - Nieważne. - uciął odwracając od niego wzrok.

- Nie. - pokręcił głową wreszcie otrząsając się po tym co usłyszał. - Chciałbyś.. chciałbyś żebym kiedyś nim został? - spytał cicho łapiąc jego podbródek i odwracając w swoją stronę.

- Chciałbym. - szepnął.

- Chujowe te Twoje oświadczyny. - zaśmiał się, ale tak naprawdę miał ochotę płakać. Nie chciał jednak tego robić. W ostatnim czasie zbyt dużo płakał, dlatego teraz wolał obrócić całą sytuację w żart.

- Na oświadczyny przyjdzie czas. - odparł poważnie i plan Harry'ego chuj strzelił, bo nie minęło nawet kilka sekund jak po jego policzkach zaczęły spływać łzy. - Znowu przeze mnie płaczesz. - westchnął ścierając każdą pojedynczą kropelkę z jego policzków. - Nie płacz. Nie lubię, kiedy to robisz.

- To ze szczęścia. - wykrztusił przysuwając się bliżej. 

- Jesteś szczęśliwy?

- Tylko wtedy, gdy jesteś obok. - wymamrotał muskając jego usta. - Mam coś dla Ciebie.

- Co takiego? - zaciekawił się i niechętnie puścił bruneta, który sięgnął po swój plecak wyjmując z niego złoto-brązową paczuszkę. Louis szybko ją odpakował i uśmiechnął się gdy tylko zobaczył co jest w środku. - Naprawdę odkupiłeś mi ten kubek? - uniósł brwi. - Nie musiałeś. 

- Ale chciałem. Po za tym to był Twój ulubiony. 

- Jest identyczny, dziękuję. - znów się uśmiechnął i Harry już naprawdę nie wiedział, który to dziś raz. Mógłby patrzeć na jego uśmiech przez resztę życia. Chciał to robić. 

Never EnoughWhere stories live. Discover now