Był piątek. Dochodziła siedemnasta, a on siedział rozłożony na kanapie wpatrując się w ekran telewizora. Louis nie odzywał się do niego od dnia poprzedniego zresztą podobnie jak i Niall. Właściwie nie obiecywał Harry'emu, że po niego przyjedzie, by zabrać go na weekend, więc nie zdziwił się, gdy wcale nie było go pod szkołą, ale teraz po prostu mu się nudziło. Nie miał zbyt dużo nauki, dlatego na razie mógł pozwolić sobie na lenistwo. Jego mamy nie było w domu. Z tego co mu pisała musiała zostać dłużej w pracy. Gemma prawdopodobnie była u siebie w pokoju, choć nie dałby sobie za to ręki uciąć. Równie dobrze mogło jej nie być. Oderwał wzrok od jakiegoś beznadziejnego programu telewizyjnego w momencie, gdy usłyszał dźwięk swojego telefonu. Sięgnął po niego ze zdziwieniem stwierdzając, że to Zayn do niego dzwoni.
- Halo?
- Cześć Harry. - przywitał się z nim. Harry zmarszczył brwi bo jego głos brzmiał jakoś dziwnie. Był wyraźnie poddenerwowany. - Louis jest u Ciebie?
- Nie ma go. - odparł. - Dlaczego pytasz? - zaniepokoił się, gdy usłyszał po drugiej stronie ciche przekleństwo. - Zayn? Co się dzieje?
- Jesteś w domu? - zapytał po dłuższej chwili zupełnie go ignorując.
- Tak. - odruchowo kiwnął głową. - Ale co się dzieje? Zayn? - zdenerwował się.
- Zaraz u Ciebie będę. - oznajmił.
Harry już chciał coś powiedzieć, ale chłopak się rozłączył.
- Kurwa. - zaklął od razu podchodząc do okna.
Dlaczego miał wrażenie, że dzieje się coś złego? Przecież Zayn nigdy do niego nie dzwonił. A już na pewno nigdy do niego nie przyjeżdżał.
Nie minęło nawet dziesięć minut gdy zobaczył zatrzymujący się pod jego domem czarny samochód. Wiedząc, że to mulat od razu podszedł do drzwi otwierając je szeroko. Zayn wszedł do środka bez słowa mijając go i idąc do salonu. Harry zauważył, że jego ruchy są nerwowe, a twarz nieco blada.
- Jesteś sam? - spytał rozglądając się po wnętrzu.
- Siostra chyba jest na górze. - odpowiedział stając naprzeciwko. - Powiedz mi Zayn. - jęknął błagalnie. - Co się dzieje? - powtórzył już nawet nie wiedząc który raz to robi.
- Kiedy ostatnio go widziałeś? - zapytał znów go ignorując. Brunet przez chwilę miał ochotę przywalić mu doniczką w głowę.
- W środę.. To znaczy przyjechał do mnie wieczorem, ale wyszedł dopiero wczoraj rano. - odpowiedział zgodnie z prawdą.
- Od tamtej pory nie odzywał się do Ciebie? - mulat nie patrzył w jego stronę. Stał przy oknie spoglądając na pustą ulicę.
- No.. nie. - pokręcił głową czując jak jego żołądek ściska się z nerwów. - Zayn..
- Jak się zachowywał? Zauważyłeś coś podejrzanego? Może coś Ci mówił? - dopytywał.
- N-nie.. - zająknął się. - To znaczy.. Rano wydawało mi się, że jest trochę przybity i nerwowy. - poinformował. - Zayn, powiedz mi co się stało. Gdzie on jest? - spytał rozpaczliwie. Dopiero wtedy chłopak przeniósł na niego wzrok. I on nie wróżył nic dobrego.
- On zniknął, Harry. - oznajmił.
Brunet momentalnie pobladł. Wiedział, że Louis czasem tak po prostu znikał, ale tym razem Zayn był wyraźnie zdenerwowany i był pewny, że to nie jest jego kolejne 'normalne' zniknięcie.
- J-jak to zniknął? - zapytał słabo opadając na kanapę. Nie był w stanie dłużej ustać na własnych nogach.
- Nie widzieliśmy go od środy. - poinformował. - Po południu pojechał gdzieś i nie wrócił. - wyjaśnił. - Teraz wiem, że do rana był u Ciebie, ale potem.. nie pojawił się w domu.
YOU ARE READING
Never Enough
FanfictionHarry wiódł spokojne życie. Szkoła, książki i muzyka były jego jedynymi zainteresowaniami. A przynajmniej do czasu. Do czasu kiedy to jego najlepszy przyjaciel zapoznał go z tajemniczym szatynem i resztą swoich przyjaciół. Wtedy jeszcze nie zdawał...