Nie miał pojęcia czy stał tam wpatrując się w drzwi wyjściowe w których ostatni raz widział Louisa kilka minut, czy godzinę. Z powrotem na ziemie przywrócił go dopiero Zayn wymachujący rękami przed jego twarzą.
- Hej, coś się stało? - spytał po tym jak Harry zamrugał kilka razy i wreszcie na niego spojrzał. - Jesteś strasznie blady, dobrze się czujesz? - spytał z troską w głosie.
- T-tak. - skinął powoli głową, chociaż wcale nie czuł się dobrze. W dalszym ciągu nie miał pojęcia co się stało. Czemu Louis tak się zdenerwował? Czy on mógł znać Lottie? Ba, na pewno ją znał, inaczej by tak nie zareagował. Tylko pytanie.. Skąd ją znał? Kim dla niego była?
- Harry. - usłyszał znowu. Zayn złapał go za ramiona usadzając na kanapie. - Wyglądasz jakbyś miał zaraz zemdleć, na pewno wszystko okej? - upewnił się rozglądając po salonie. Harry znów kiwnął głową. - Louis wyszedł? - zmarszczył brwi.
- Tak. - wydusił z siebie spuszczając wzrok na swoje kolana.
- Pokłóciliście się? Harry, mów do mnie. Co się stało? - mulat kucnął przed nim.
- Nie.. to znaczy.. tak jakby. - wychrypiał.
- Zrobił ci coś?
Dlaczego za każdym razem pytali czy Louis mu coś zrobił? Czy on naprawdę mógł zrobić mu krzywdę? Przecież gdyby tak było.. Niall nie pozwoliłby na to, żeby to szatyn z nim zostawał, prawda?
- Nie, po prostu wyszedł. - oznajmił wzdychając cicho.
Nie wiedział dlaczego, ale na razie nie chciał mówić nikomu o tym, co zaszło. Wolał to zostawić dla siebie. Przynajmniej na razie. Gdyby komuś powiedział mogłoby to rozwścieczyć Louisa jeszcze bardziej. A tego nie chciał.
Zayn w końcu dał mu spokój. Co prawda co najmniej pięć razy musiał mu powtarzać, że wszystko jest okej, aż wreszcie przekupił go obiadem i babeczkami, które zrobił. Po następnej godzinie na dół zszedł Liam, a po kolejnej Niall. Wszyscy wyglądali o niebo lepiej niż kilka godzin temu, co prawda wciąż wyglądali na lekko zmęczonych, ale to chyba nie było nic dziwnego. Mając taką pracę prawdopodobnie byli do tego przyzwyczajeni.
- A gdzie Louis? - spytał blondyn pochłaniając drugą już porcje spaghetti. Zayn posłał mu dziwne spojrzenie, ale Harry to zignorował udając, że wcale tego nie widział.
- Wyszedł gdzieś. - wzruszył ramionami wbijając wzrok w telewizor. Starał się udawać obojętnego, ale tak naprawdę ta sytuacja nie dawała mu spokoju. Cały czas zastanawiał się nad tym dlaczego chłopak tak zareagował i gdzie w ogóle pojechał. Nie mógł się skupić na filmie, który pozostali oglądali z zaciekawieniem co chwile wybuchając śmiechem. Harry nie był w stanie nawet powiedzieć co tak właściwie oglądali, bo jeszcze przed początkowymi napisami zdążył się wyłączyć. Nie mógł się skupić. Chciał nawet zadzwonić do szatyna, ale co miałby mu powiedzieć? Żeby wracał do domu? Nie mógł mu rozkazywać.
- Rozłączył się. - westchnął mulat.
Do Harry'ego dopiero teraz dotarło, że reszta prawdopodobnie od dłuższego czasu próbuje dodzwonić się do Louisa.
- Standard. - stwierdził blondyn.
Jak to standard? Czyli Louis wcześniej też tak po prostu znikał? Nie odbierał? Wnioskując po tym, że chłopcy nie byli za bardzo przejęci tym faktem.. chyba tak.
Koło 22ej Liam oznajmił, że idzie się położyć, a niecałe dziesięć minut później poszedł również mulat. Został więc sam z Niallem, który jeszcze dokańczał paczkę chipsów.
YOU ARE READING
Never Enough
FanfictionHarry wiódł spokojne życie. Szkoła, książki i muzyka były jego jedynymi zainteresowaniami. A przynajmniej do czasu. Do czasu kiedy to jego najlepszy przyjaciel zapoznał go z tajemniczym szatynem i resztą swoich przyjaciół. Wtedy jeszcze nie zdawał...