PIĘĆDZIESIĄT DWA

3.4K 268 305
                                    

Na jego nieszczęście obudził się następnego dnia jak zegarek wskazywał po dziesiątej. Nie miał właściwie pojęcia o której zasnął. Nie wiedział czy było to popołudnie, wieczór, a może noc. Nie zwrócił nawet na to uwagi. Prawdopodobnie dostał też coś przeciwbólowego, bo nie odczuwał większego bólu, choć jak się dowiedział był nieprzytomny trzy dni, więc to najgorsze mógł po prostu przespać, choć chcąc sięgnąć po swój telefon leżący na szafce obok znów skrzywił się niemiłosiernie. Ze łzami spływającymi po policzkach, które właściwie zaczęły lecieć w momencie gdy tylko otworzył zaspane oczy, wykręcił numer Louisa choć Niall prawdopodobnie nie był tak głupi i sam pozbawił go karty SIM. Ale przecież chłopak znał jego numer. Dlaczego się nie odezwał? Czy Horan również to na nim wymusił? Z każdą chwilą i kolejnym nieudanym połączeniem płakał coraz bardziej w końcu poddając się i odrzucając telefon w nogi. 

- Przyniosłem Ci jedzenie i herbatę. - usłyszał, ale nawet nie spojrzał w stronę mulata wchodzącego do pomieszczenia.

Wzrok miał utkwiony właściwie nawet nie wiedząc w czym. Patrzył, ale nie widział. Łzy przysłaniały mu wszystko. Z tak zaczerwienionymi oczami i rozczochranymi, tłustymi włosami musiał wyglądać paskudnie. Cieszył się, że nie musi na siebie patrzeć, bo pewnie i jemu samemu zrobiłoby się siebie żal. 

- Harry.. musisz coś zjeść. - oznajmił, ale brunet nawet o tym nie myślał. Nie był głodny.

- Nie chcę. - wychrypiał nie rozpoznając swojego głosu.

- A chcesz.. może chcesz porozmawiać? - spytał niepewnie.

Harry przez dłuższą chwilę nic nie mówił, ale w końcu odwrócił się w jego stronę. Twarz mulata przepełniała troska, która pogłębiła się jeszcze bardziej gdy na niego spojrzał.

- Opowiedz mi. - poprosił pociągając nosem.

Starał się uspokoić by choć przez tą chwilę nie płakać, ale to było ponad jego siły. Otarł policzki, ale po sekundzie pojawiły się na nich kolejne łzy. Ta walka z góry była skazana na porażkę. Widział, że Zayn bije się z myślami nie wiedząc pewnie czy powinien mu mówić, ale w końcu kiwnął głową siadając na krześle.

- Louis dostał wiadomość, pewnie od tych ludzi, którzy Cię porwali. - zaczął. - Widziałem jak pobladł.. był przerażony. Nie zdążyliśmy nawet zapytać co się dzieje, bo wybiegł z domu. Podejrzewałem, że może chodzić o Ciebie, dlatego razem z chłopakami pobiegliśmy za nim, ale on już zdążył odjechać. Wsiadłem więc do swojego samochodu, a chłopakom powiedziałem, żeby wrócili po broń. Nie mogłem go zgubić, bo wiedziałem, że on dokładnie wie, gdzie ma jechać. Tak też było. Swoją drogą parę razy go zgubiłem, jechał tak szybko.. kilka razy prawie spowodował wypadek. - urwał widząc jak ciało Harry'ego całe trzęsie się od płaczu. - Nie musimy dzisiaj o tym rozmawiać.

- Mów dalej. - powiedział stanowczo mimo szlochu. 

Zayn odetchnął głęboko, ale kontynuował.

- Nie chciałem, żeby mnie widział, więc byłem ostrożny, choć on był tak bardzo przestraszony, że i tak nic by nie zauważył. Musiałem poczekać przy samochodzie na chłopaków. Pójście tam bez żadnej broni było samobójstwem, ale Louis widocznie się tym nie przejmował. I nie dziwię się mu. - pokręcił głową. - Gdyby chodziło o Liama pewnie też nawet bym o tym nie pomyślał chcąc jak najszybciej go znaleźć. - uśmiechnął się słabo. - Widziałem do którego dokładnie budynku wchodzi, więc kiedy tylko chłopaki do mnie dołączyli, od razu tam poszliśmy. Niall usłyszał krzyki, najpierw Louisa potem Twój i wparował do środka, a widząc Cię w takim stanie.. zastrzelił ich wszystkich. - oznajmił. - Myślę, że on domyślał się czegoś od dłuższego czasu, a po tym co zobaczył.. Połączył te wszystkie fakty. Twoje pobicie i całą resztę. Domyślił się, że to wszystko przez Louisa.

Never EnoughWhere stories live. Discover now