DWADZIEŚCIA OSIEM

5K 331 573
                                    

Harry wyłączył się gdzieś w 1/3 filmu. Patrzył w ekran, ale zupełnie nie docierało do niego to, co się tam działo. Louis wciąż gładził jego udo i Harry po prostu rozkoszował się tym przyjemnym dotykiem tak bardzo jak tylko mógł. A jednocześnie dostawał szału bo aktualnie nie mógł liczyć na nic więcej. I skoro Louis mógł droczyć się z nim w ten sposób to Harry nie miał zamiaru być mu dłużny. Uśmiechając się pod nosem również ułożył dłoń na udzie szatyna, ale wcale na tym nie poprzestał. Powoli wędrował nią w górę i czując jak chłopak wzdryga się na ten dotyk, przygryzł wargę chowając twarz w kocu. Kątem oka widział jak Louis zaciska usta, gdy jego dłoń wylądowała na kroczu lekko je ściskając. W tym momencie nawet przestał pocierać kciukiem jego udo. Wiedział, że to było głupie i totalnie niebezpieczne. Wystarczyłoby tylko gdyby któryś z chłopaków odwrócił się w ich stronę i z pewnością zorientowałby się w sytuacji. Nawet Niall, chociaż on był zbyt zajęty pałaszowaniem pizzy, którą niedawno dostarczyli. 

Znów przeniósł wzrok na chłopaka i nic nie mógł poradzić, że na jego usta wkroczył jeszcze szerszy uśmiech. Z uchylonymi ustami i lekko rumianymi policzkami wyglądał tak pięknie. Ale potem spojrzał na niego i tak po prostu wstał szybkim krokiem udając się na górę. Harry zmarszczył brwi wpatrując się w miejsce w którym zniknął mu z oczu. 

Co to było do cholery? 

Nie zdążył się nad tym zastanowić bo poczuł wibracje swojego telefonu i od razu po zerknięciu na ekran uśmiechnął się szeroko. 

Od: Louis

Przyjdź za 15 minut.

Do: Louis

To nie będzie dziwne?

Od: Louis

Wymyśl coś.

Siedział jak na szpilkach co chwile zerkając na zegarek. Te piętnaście minut dłużyło mu się tak jak jeszcze chyba nigdy. No może oprócz sytuacji, kiedy w nocy czekał na chłopaka po tym jak ten 'coś usłyszał'. 

- Boli mnie głowa. - oznajmił. - Chyba pójdę się położyć. 

- Weź tabletkę. - wyseplenił Niall z wypchanymi policzkami. - Są w szufladzie w kuchni. 

- Jasne, dzięki. - uśmiechnął się i faktycznie poszedł do kuchni. Zabrał ze sobą cały listek proszków i butelkę wody. Musiał być wiarygodny. - Dobranoc. - pożegnał się jeszcze i powoli ruszył na górę, choć tak naprawdę miał ochotę tam biec. Wszedł do pokoju szatyna aktualnie siedzącego na skraju łóżka w dodatku bez koszulki i odstawił na komodę to, co ze sobą przyniósł. 

- Zamknij drzwi. - polecił. Zmarszczył brwi, bo przecież zamknął za sobą drzwi, ale wtedy dotarło do niego, że.. ma zamknąć drzwi na klucz. Kiwnął głową i gdy wykonał polecenie odwrócił się w jego stronę. - Chodź. - wyciągnął do niego rękę, więc Harry ją ujął stając na przeciwko. To mu chyba nie wystarczyło, bo pociągnął go jeszcze bardziej i nie miał wyboru. Okrakiem usiadł na jego kolanach uśmiechając się nieśmiało.  - To było kurewsko długie piętnaście minut. - oznajmił za nim wpił się w jego wargi. 

Harry aż jęknął z wrażenia i zaskoczenia nieco uchylając usta. Szatyn od razu to wykorzystał wślizgując się językiem do środka. Miał wrażenie, że jego dłonie są wszędzie. Dosłownie wszędzie, ale nie chciał się tak bawić. Popchnął chłopaka w tył tak, że ten wylądował na plecach, ale po sekundzie podparł się na łokciach. Harry w tym czasie zdążył zsunąć się z jego ud prosto na podłogę. O dziwo szybko udało mu się rozpiąć spodnie Louisa, a potem zsunąć je wraz z bokserkami z jego nóg. Zerknął na szatyna, który patrzył na niego z wyraźnym zaskoczeniem. Chciał od razu przejść do rzeczy, ale potem przypomniał sobie jak wielką przyjemność sprawiały mu pocałunki na udach, którymi Louis go obdarowywał. Wsunął dłonie pod uda chłopaka przyciągając go w swoją stronę. Delikatnie rozchylił jego nogi i obdarował delikatnymi pocałunkami wewnętrzną stronę ud szatyna. Uśmiechnął się na widok gęsiej skórki w tamtych miejscach. W końcu przejechał po nich językiem, a następnie zassał skórę zostawiając na niej fioletowy ślad. Czując jak Louis drży przez to co robił uśmiechnął się pod nosem i taką samą, a może trochę większą malinkę zostawił na drugim udzie. W efekcie końcowym przy akompaniamencie cichych jęków chłopaka jego wewnętrzna strona ud była niemal cała obsypana fioletowymi śladami. 

Never EnoughWhere stories live. Discover now