OSIEM

4.6K 331 601
                                    

Kolejny tydzień minął dość szybko. Harry próbował skupić się na szkole co wychodziło mu.. różnie. Coraz częściej przyłapywał się na wpatrywaniu w okno i myśleniu o niebieskich migdałach, a raczej niebieskich jak ocean tęczówkach Louisa, zamiast słuchać tego, co mówili nauczyciele. Ganił się za to, ale wiedział, że mógł sobie pozwolić na chwilę luzu. Z materiałem i tak był do przodu niemal z każdego przedmiotu, ale to pomału stawało się irytujące. Od połowy tygodnia wiedział, że weekend spędzi w domu i nie był z tego powodu za bardzo zadowolony, ale niestety Niall razem ze swoimi przyjaciółmi mieli jakiś wyjazd służbowy i wracali dopiero w poniedziałek. W ogóle w ostatnim czasie byli dość mocno zajęci, bo z Niallem widział się tylko raz. Miał więc mnóstwo czasu, żeby przysiąść do nauki i naprawdę starał się to robić, choć nie potrafił już całych dni spędzać przy książkach. Znudziło mu się, więc nawet w piątek po lekcjach umówił się z młodszą o rok koleżanką, którą poznał na początku tygodnia. Prawdopodobnie była tutaj nowa, bo Harry nie przypominał sobie, by widział ją wcześniej. Była miłą, drobną blondynką. Od razu złapali dobry kontakt, dlatego nawet się nie zastanawiał by zaprosić ją na kebaba, a później kumpelski wypad do kina. Spędził fajnie czas i przynajmniej się nie nudził. Było to zupełnie coś innego. Ale gdy po odprowadzeniu jej pod same drzwi domu, gdzie jeszcze przez chwilę rozmawiali śmiejąc się ze swoich beznadziejnych żartów, wracał do domu, miał dziwne wrażenie, że ktoś go obserwuje. Rozglądał się na wszystkie strony, ale przez to, że już dawno zdążyło się ściemnić, nikogo nie widział. Mimo to przypominając sobie słowa chłopaków, którzy mówili mu, że ma być ostrożny i mieć oczy dookoła głowy, przyspieszył kroku. Zganił się w myślach, bo wcześniej nawet tego nie przemyślał. Miał nie kręcić się sam po nocy i odetchnął z ulgą, gdy wreszcie dotarł do domu w jednym kawałku. Może to jego mózg po raz kolejny robił sobie z niego żarty, bo przecież było ciemno i mógł po prostu spanikować, ale zanotował sobie w głowie by wspomnieć o tym chłopakom. 

Kolejny tydzień również mijał spokojnie. Jego mama trochę odpuściła, więc po szkole często szedł z Lottie na niezdrowe jedzenie czy po prostu na spacer. Dogadywali się coraz lepiej. Była środa, kiedy siedzieli razem na ławce w parku śmiejąc się i rzucając co jakiś czas kawałek chleba kaczką, które zebrały się w okół nich.

- Masz rodzeństwo? - zapytał przypominając sobie, że nigdy wcześniej jej o to nie pytał.  

- Brata. - skinęła głową, ale jej uśmiech nieco pobladł. 

- Coś nie tak? - zmarszczył brwi.  

- Nie, po prostu.. - westchnęła. - .. nie mamy najlepszego kontaktu. - oznajmiła smutno. 

- Nie dogadujecie się? - dopytywał. - Jeśli nie chcesz mówić to.. 

- Nie, nie. - potrząsnęła głową. - Jakiś czas temu wyjechał i więcej już go nie widziałam. 

- O rany, ale.. dlaczego nie wrócił? - zaciekawił się, bo to było co najmniej dziwne. 

- Nie mam pojęcia, Harry. - uśmiechnęła się smutno. - Nie widziałam go od dwóch lat. Tak samo jak mama.. 

- I nie macie z nim żadnego kontaktu? - spytał z niedowierzaniem. 

- Co jakiś czas przysyła nam wiadomości, że wszystko z nim okej. Wiesz.. żebyśmy się nie martwiły. 

- Rozumiem. - pokiwał głową, choć tak naprawdę nie bardzo rozumiał. - A przed tym jak wyjechał.. był dobrym bratem? Bo jak nie to wiesz.. znajdę go i zleję. - uśmiechnął się, a blondynka zachichotała cicho. 

- Był kochany. - uśmiechnęła się. - Zawsze się ze mną bawił, opowiadał bajki, czytał książki. Był naprawdę dobrym bratem. Znaczy wciąż jest. Na każde święta czy urodziny przysyła mi drogie prezenty. Nie mam pojęcia skąd, ale zawsze trafia w mój gust. - pokręciła głową. - Ale zamiast tego.. wolałabym, żeby po prostu tu był. - przygryzła wargę. - Strasznie za nim tęsknie.  

Never EnoughWhere stories live. Discover now