PIĘĆDZIESIĄT SIEDEM

3.1K 271 365
                                    

Następnego dnia obudził się o dziwo w swoim łóżku z potwornym bólem głowy nie mając pojęcia jak w ogóle dotarł do domu. Od momentu trzeciego wypitego drinka nie pamiętał zupełnie nic. Dopiero po kilku minutach przypomniał sobie barmana i to, że się z nim całował. 

W przeciągu sekundy zerwał się z łóżka chodząc w tą i z powrotem po całym pokoju.

- Nie, nie, nie. - powtarzał pod nosem szarpiąc się za włosy co sprawiało, że głowa bolała go jeszcze bardziej, ale w tym momencie ważniejsze było co innego. 

Czy doszło między nimi do czegoś więcej? Cholera. Musiał się dowiedzieć, dlatego od razu po szybkim orzeźwiającym a może raczej otrzeźwiającym prysznicu zszedł na dół gdzie natknął się na swoją przygnębioną mamę.

- Harry? Harry, gdzie idziesz? - próbowała się dowiedzieć, ale on wsunął stopy w buty i zabierając z wieszaka kurtkę wybiegł z domu zatrzymując się dopiero przed barem. Nie miał nawet pojęcia czy jest w ogóle otwarty, ale gdy pchnął drzwi, te uchyliły się, więc od razu wparował do środka prawie taranując jakąś dziewczynę.

- Przepraszam. - wymamrotał rozglądając się po wnętrzu. Po chwili dojrzał chłopaka z którym wczoraj rozmawiał, całował się i.. nie wiedział czy robił coś więcej. Nie zastanawiając się nad tym co pomyślą ludzie, wszedł za bar łapiąc chłopaka za dekolt koszuli.

- Hej, spokojnie. - uniósł dłonie w górę.

Harry puścił go bo zdecydowanie nie powinien się tak zachowywać. Przecież to była jego wina. Wszystko było jego cholerną winą. 

- Przepraszam. - mruknął spuszczając wzrok. Łzy zalśniły w jego oczach.

- Chodź. - chłopak pociągnął go za rękę, prawdopodobnie na zaplecze. Nie sprzeciwiał się. - Pewnie chcesz wiedzieć co się wczoraj stało? - spytał spoglądając na niego. Harry kiwnął głową. - Nic nie pamiętasz? - upewnił się.

- Pamiętam, że.. - przerwał przełykając ślinę. - ..że się całowaliśmy. - dodał ściszonym głosem nie potrafiąc spojrzeć mu w oczy. Nie chciał, by chłopak zobaczył łzy które nie chciały dać za wygraną.

- Nie doszło do niczego więcej, Harry. - oznajmił po kilku naprawdę długich sekundach. 

Harry wreszcie uniósł załzawiony wzrok.

- Nie? - spytał z nadzieją.

- Nie. - pokręcił głową uśmiechając się lekko. - Po tym jak położyłem Cię na barze próbując rozpiąć Twoje spodnie po prostu mnie od siebie odepchnąłeś. - wytłumaczył. - Zacząłeś płakać mówiąc coś o jakimś Louisie.. domyśliłem się, że to ten chłopak, więc odpuściłem i odwiozłem Cię do domu.

- Dzięki. - szepnął z ulgą.

- Musisz go bardzo kochać. - stwierdził, gdy brunet odwrócił się chcąc wyjść z baru. 

Zerknął na niego przez ramie przytakując jedynie skinieniem głowy. Coś ściskało jego gardło, więc wolał się nie odzywać. Ruszył do wyjścia, a kiedy znalazł się na zewnątrz oparł o ścianę budynku zjeżdżając po niej na zimny chodnik. Podciągnął kolana opierając o nie łokcie. Palce wplątał w swoje splątane po nocy włosy i znów się rozpadł. Miał już tak bardzo dość. Dlaczego to akurat on musiał tak bardzo cierpieć? Dlaczego nie mógł wyleczyć się z tej całej miłości? Dlaczego nie potrafił po prostu zacząć żyć tak jak radzili mu wszyscy w koło? Dlaczego to cały czas tak cholernie bolało?

Nie przejął się nawet tym, że zaczął padać deszcz. Zauważył to dopiero w momencie gdy zrobiło mu się przeraźliwie zimno. Podniósł się z zimnego chodnika i trzęsąc się jak osika ruszył w stronę domu, chociaż wcale nie chciał tam wracać.

Never EnoughWhere stories live. Discover now