Następnego dnia obudził się o dziwo w swoim łóżku z potwornym bólem głowy nie mając pojęcia jak w ogóle dotarł do domu. Od momentu trzeciego wypitego drinka nie pamiętał zupełnie nic. Dopiero po kilku minutach przypomniał sobie barmana i to, że się z nim całował.
W przeciągu sekundy zerwał się z łóżka chodząc w tą i z powrotem po całym pokoju.
- Nie, nie, nie. - powtarzał pod nosem szarpiąc się za włosy co sprawiało, że głowa bolała go jeszcze bardziej, ale w tym momencie ważniejsze było co innego.
Czy doszło między nimi do czegoś więcej? Cholera. Musiał się dowiedzieć, dlatego od razu po szybkim orzeźwiającym a może raczej otrzeźwiającym prysznicu zszedł na dół gdzie natknął się na swoją przygnębioną mamę.
- Harry? Harry, gdzie idziesz? - próbowała się dowiedzieć, ale on wsunął stopy w buty i zabierając z wieszaka kurtkę wybiegł z domu zatrzymując się dopiero przed barem. Nie miał nawet pojęcia czy jest w ogóle otwarty, ale gdy pchnął drzwi, te uchyliły się, więc od razu wparował do środka prawie taranując jakąś dziewczynę.
- Przepraszam. - wymamrotał rozglądając się po wnętrzu. Po chwili dojrzał chłopaka z którym wczoraj rozmawiał, całował się i.. nie wiedział czy robił coś więcej. Nie zastanawiając się nad tym co pomyślą ludzie, wszedł za bar łapiąc chłopaka za dekolt koszuli.
- Hej, spokojnie. - uniósł dłonie w górę.
Harry puścił go bo zdecydowanie nie powinien się tak zachowywać. Przecież to była jego wina. Wszystko było jego cholerną winą.
- Przepraszam. - mruknął spuszczając wzrok. Łzy zalśniły w jego oczach.
- Chodź. - chłopak pociągnął go za rękę, prawdopodobnie na zaplecze. Nie sprzeciwiał się. - Pewnie chcesz wiedzieć co się wczoraj stało? - spytał spoglądając na niego. Harry kiwnął głową. - Nic nie pamiętasz? - upewnił się.
- Pamiętam, że.. - przerwał przełykając ślinę. - ..że się całowaliśmy. - dodał ściszonym głosem nie potrafiąc spojrzeć mu w oczy. Nie chciał, by chłopak zobaczył łzy które nie chciały dać za wygraną.
- Nie doszło do niczego więcej, Harry. - oznajmił po kilku naprawdę długich sekundach.
Harry wreszcie uniósł załzawiony wzrok.
- Nie? - spytał z nadzieją.
- Nie. - pokręcił głową uśmiechając się lekko. - Po tym jak położyłem Cię na barze próbując rozpiąć Twoje spodnie po prostu mnie od siebie odepchnąłeś. - wytłumaczył. - Zacząłeś płakać mówiąc coś o jakimś Louisie.. domyśliłem się, że to ten chłopak, więc odpuściłem i odwiozłem Cię do domu.
- Dzięki. - szepnął z ulgą.
- Musisz go bardzo kochać. - stwierdził, gdy brunet odwrócił się chcąc wyjść z baru.
Zerknął na niego przez ramie przytakując jedynie skinieniem głowy. Coś ściskało jego gardło, więc wolał się nie odzywać. Ruszył do wyjścia, a kiedy znalazł się na zewnątrz oparł o ścianę budynku zjeżdżając po niej na zimny chodnik. Podciągnął kolana opierając o nie łokcie. Palce wplątał w swoje splątane po nocy włosy i znów się rozpadł. Miał już tak bardzo dość. Dlaczego to akurat on musiał tak bardzo cierpieć? Dlaczego nie mógł wyleczyć się z tej całej miłości? Dlaczego nie potrafił po prostu zacząć żyć tak jak radzili mu wszyscy w koło? Dlaczego to cały czas tak cholernie bolało?
Nie przejął się nawet tym, że zaczął padać deszcz. Zauważył to dopiero w momencie gdy zrobiło mu się przeraźliwie zimno. Podniósł się z zimnego chodnika i trzęsąc się jak osika ruszył w stronę domu, chociaż wcale nie chciał tam wracać.
YOU ARE READING
Never Enough
FanficHarry wiódł spokojne życie. Szkoła, książki i muzyka były jego jedynymi zainteresowaniami. A przynajmniej do czasu. Do czasu kiedy to jego najlepszy przyjaciel zapoznał go z tajemniczym szatynem i resztą swoich przyjaciół. Wtedy jeszcze nie zdawał...