Obudził się w środku nocy jak wywnioskował po tym, że na dworze było zupełnie ciemno. Nie miał pojęcia, która mogła być godzina, bo telefon zostawił w spodniach do których teraz nie chciało mu się sięgać. Przez chwilę leżał tak wpatrując się w sufit. Nie wiedział dlaczego tak właściwie się obudził. Zerknął w bok, ale Louis nie spał obok. Uniósł się na łokciach rozglądając po całym pokoju. Nie było go. W końcu dotarły do niego ściszone głosy i teraz już wiedział dlaczego się obudził. Chciało mu się pić, więc zszedł z łóżka sięgając wreszcie po swoje spodnie z których wygrzebał telefon. Było po drugiej w nocy. Zostawił telefon na szafce nocnej i powoli wyszedł z pokoju zbliżając się do schodów.
- Złapaliście ich? - usłyszał i od razu stanął jak wryty. Znów nie chciał podsłuchiwać, ale.. cóż, zawsze był ciekawski. Miał tylko nadzieje, że nikt go nie przyłapie.
- Taa.. Były małe problemy, ale udało się. - westchnął Liam.
- Liam, kurwa! - to chyba Zayn. - Bądź delikatniejszy. - mruknął.
- Przepraszam, nie chciałem.
- Ktoś tu był. - usłyszał głos Louisa i znowu przeszły go te cholerne ciarki. - Na ogrodzie.
- Co? Kto?
- Nie mam pojęcia. Pewnie jeden z nich. - ciągnął. - Dzieciak go zobaczył.
- Kurwa. - syknął Zayn. - Co mu powiedziałeś?
- Że nikogo tam nie było. - wyjaśnił.
- Uwierzył?
- Nie. Chyba nie jest tak głupi. - prychnął. - Od razu poszedłem sprawdzić, ale nikogo już nie było. - kontynuował. - I jeszcze jedno. Gówniarz widział moją broń.
- Ja pierdole. - warknął Zayn. - Niall, zabije Cię kiedyś.
- Gdzie Harry? - blondyn zupełnie zignorował groźbę Zayna.
- Na górze. Śpi.
- U mnie? - dopytywał.
- U mnie. - odparł spokojnie.
Zrobiło się cicho, więc Harry postanowił wreszcie zejść na dół. Oczywiście miał zamiar udawać, że nic nie słyszał. I tak też zrobił. Kiedy wszyscy odwrócili się w jego stronę zrobił się trochę nerwowy zupełnie nie wiedząc co zrobić z rękami, więc przeczesał swoje na pewno roztrzepane we wszystkie strony świata loki.
- Chciałem się czegoś napić.. - wyjaśnił nieśmiało.
Niall od razu pokiwał głową uśmiechając się do niego, ale wtedy wzrok Harry'ego wylądował na mulacie. Zmarszczył brwi.
- Co Ci się stało? - zapytał podchodząc bliżej. Chłopak miał rozciętą wargę, a na jego policzku już tworzył się spory siniak.
- Nic takiego. - uśmiechnął się, ale brunet widział, że było to wymuszone.
- A-ale.. - zająknął się. Nie dokończył bo do pokoju wrócił Niall podając mu półlitrową butelkę wody.
- Idź spać, Harry. - znów się uśmiechnął.
I czy miał w ogóle jakiś wybór? Z niezbyt zadowoloną miną cofnął się do schodów, a ostatnią rzeczą, jaką zarejestrował za nim odwrócił się w drugą stronę, był wzrok Louisa. Wzrok wbity prosto w niego. Jak najszybciej wszedł po schodach kierując się do pokoju szatyna i po tym jak wypił pół butelki wody, zasnął.
Tym razem obudził się dopiero rano i z początku nie miał pojęcia gdzie jest. Nawet w nocy nie miał problemu z przypomnieniem sobie gdzie tak właściwie się znajduje, ale po chwili wszystko do niego dotarło. Zerknął na swój telefon, który wskazywał dziewiątą rano. Była sobota, więc na szczęście nie musiał iść do szkoły. Przeniósł wzrok na drugą stronę łóżka i cholera. Louis spał na boku, odwrócony do niego plecami, ale.. był bez koszulki. Bez pieprzonej koszulki! Przez pościel, która sięgała mu jedynie do bioder mógł zobaczyć całe umięśnione plecy chłopaka, przez co jego serce znacznie przyspieszyło swoją prace. Miał wręcz wrażenie, że zaraz z niego wyskoczy i ucieknie pod łóżko. Nagle zapragnął go dotknąć i kurwa, już prawie to zrobił, ale wtedy dotarło do niego to, co właśnie chciał zrobić i odskoczył z powrotem na drugi koniec łóżka prawie z niego spadając.
YOU ARE READING
Never Enough
FanfictionHarry wiódł spokojne życie. Szkoła, książki i muzyka były jego jedynymi zainteresowaniami. A przynajmniej do czasu. Do czasu kiedy to jego najlepszy przyjaciel zapoznał go z tajemniczym szatynem i resztą swoich przyjaciół. Wtedy jeszcze nie zdawał...