I otworzył.
- Co Ty tutaj robisz? - wpuścił go do środka. - Wiedziałeś, że mama wyjechała? - uniósł brwi, a chłopak skinął głową wpatrując się w niego.
- Niall coś wspomniał. Tydzień, tak? - upewnił się. Teraz to brunet kiwnął głową.
- Co tu robisz? - spytał ponownie zbierając porozrzucane po całym stole zeszyty.
- Chciałem zapytać jak się czujesz. - oznajmił.
- Mogłeś napisać.. - oznajmił cicho wkładając wszystko do plecaka.
- Mogłem. - przytaknął. - Ale wolałem przyjechać.
Harry pokiwał głową i chciał zanieść pusty talerz po obiedzie do kuchni, ale wtedy Louis złapał go za łokieć przyciągając do siebie, więc nie miał wyboru i odstawił talerz z powrotem na stół. Szatyn od razu musnął opuszkami palców jego policzek.
- Więc.. jak się czujesz? - spytał.
- W porządku. - odparł i wcale nie kłamał. Nie odczuwał żadnego bólu, a nawet nie brał już tabletek. - Jeszcze dwa dni i nie będzie śladu. - uśmiechnął się lekko. - Tęskniłem za Tobą. - wyznał ciszej odgarniając włosy z czoła szatyna.
- Wiem.
- Dlaczego się nie odzywałeś?
- Byłem zajęty. - oznajmił.
Harry tylko kiwnął głową. Wiedział, że i tak nie powie mu prawdy. Zerknął w dół, prosto na usta chłopaka, a Louis chyba to zobaczył bo nachylił się lekko, łącząc je ze sobą. I kurwa, tak bardzo mu tego brakowało. Tak cholernie, że po prostu zarzucił ramiona na jego szyję mocniej przywierając do jego ciała. Po delikatnych pocałunkach jakimi obdarowywali się przez kilka chwil nie było już śladu. Teraz ich języki toczyły ze sobą prawdziwą wojnę, a dłonie były wszędzie. Nawzajem badali nimi każdy skrawek swojego ciała. Harry jako pierwszy ściągnął z szatyna bluzę a zaraz potem koszulkę. Chłopak nie był mu dłużny, bo jego T-shirt również wylądował gdzieś na podłodze.
- Chodźmy na górę. - wymamrotał między pocałunkami i nie odrywając się od jego warg popchnął go lekko w kierunku schodów na których chłopak uniósł go do góry, więc Harry automatycznie objął jego biodra nogami. - Tutaj. - wyseplenił wskazując na drzwi od jego pokoju. Kiedy się w nim znaleźli szatyn delikatnie ułożył go na łóżku, zawisając tuż nad nim. Całował jego szyję i obojczyki, a Harry jedyne co był w stanie zrobić to wydawać z siebie ciche jęki. Był tak bardzo spragniony dotyku chłopaka. Na ślepo sięgnął do guzika jego spodni, które po chwili z niewielką pomocą szatyna udało mu się ściągnąć.
Harry był w niebie. Zupełnie przestał nad sobą panować. Nie obchodziło go nic oprócz miękkich ust Louisa i gorącego języka zostawiającego mokre ślady na całym jego torsie i brzuchu. O niczym innym nie potrafił myśleć. Jego mózg po prostu wyłączył się w momencie, kiedy chłopak zwinnie rozpiął jego spodnie, po chwili zdejmując je z jego nóg i rzucając gdzieś w kąt pokoju. Jęknął głośniej czując drobne pocałunki na wewnętrznej stronie swoich ud, a jego oddech jeszcze bardziej przyspieszył gdy szatyn w tych samych miejscach zasysał jego skórę. To było tak przyjemne, że Harry nie mógł wytrzymać. Złapał go za włosy i pociągając w górę zmusił, by wrócił do jego ust i gdy tak się stało, zjechał w dół jego pleców wsuwając dłonie pod materiał bokserek. Przycisnął go do swoich bioder jeszcze bardziej i w tym momencie obaj jęknęli prosto w swoje uchylone wargi. Harry palcami ściskał jego pośladki wprawiając tym samym biodra szatyna w ruch. Ich członki ocierały się o siebie przez cienki materiał bokserek, a z pomiędzy warg wydostawało się coraz więcej jęków przyjemności. Harry był pewny, że mógłby dojść tylko od tego, ale to nie było to, czego chciał. On chciał go poczuć w ten najbardziej intymny sposób.
YOU ARE READING
Never Enough
FanfictionHarry wiódł spokojne życie. Szkoła, książki i muzyka były jego jedynymi zainteresowaniami. A przynajmniej do czasu. Do czasu kiedy to jego najlepszy przyjaciel zapoznał go z tajemniczym szatynem i resztą swoich przyjaciół. Wtedy jeszcze nie zdawał...