SZEŚĆDZIESIĄT

4.2K 275 153
                                    

Po tym jak wreszcie pozbierali się z podłogi wszyscy zaczęli im gratulować. Nawet Anne była z tego powodu niesamowicie szczęśliwa. Nie udało jej się nawet powstrzymać łez wzruszenia, ale Harry wcale się nie dziwił. Nie każdy rodzic mógł być przy tym jednym ze wspanialszych momentów życia swojego dziecka.

- Wiem, że najpierw powinienem spytać o zgodę Ciebie, Anne. - stwierdził szatyn. - Ale jakoś nie było okazji. Mam nadzieje, że nie masz nic przeciwko bo nawet jeśli byś miała.. przepraszam, ale Harry i tak zostanie moim mężem. - oświadczył stanowczo. 

Kobieta tylko parsknęła śmiechem układając dłoń na jego ramieniu.

- Nie mam nic przeciwko, Louis. - pokręciła głową. - Miałam naprawdę dużo czasu, żeby zrozumieć uczucia mojego syna i wiem, że nikt go tak nie uszczęśliwi jak Ty. - wyznała.

- To naprawdę dużo dla mnie znaczy. Wiem, że po tym wszystkim pewnie nie myślisz o mnie najlepiej i wcale się nie dziwię, ale..

- Louis. - przerwała mu. - Tak jak powiedział Harry, to już przeszłość. Masz czystą kartę, ufam Ci, więc nie spieprz tego.

- Nie spieprzę. Obiecuję. - zapewnił ją w tym samym momencie czując oplatające go w pasie ramiona. Uśmiechnął się przekręcając głowę lekko w bok, by wcisnąć swój nos prosto w policzek bruneta opierającego brodę o jego ramię.

- Mam nadzieje, że obiecałeś mojej mamie być ze mną do końca życia, hmm?

- Coś w tym stylu. - pokiwał głową posyłając Anne jeszcze jeden uśmiech po czym odwrócił się do niego jednocześnie szczelnie obejmując.

Przez dłuższą chwilę po prostu patrzyli na siebie uśmiechając się delikatnie. Chyba obaj nie mogli uwierzyć, że znów są razem, że to najgorsze już za nimi. Przetrwali bez siebie siedem miesięcy i teraz każdy z nich chciał nadrobić ten stracony czas.

- Nie mogę uwierzyć, że tu jesteś. - wyznał mocniej zaciskając dłoń na jego bicepsie, który był wyraźnie mniejszy niż kilka miesięcy wstecz.

Louisa ogólnie było mniej. Schudł i nie do końca mu się to podobało, ale wiedział, że chłopak to nadrobi gdy tylko znów zacznie chodzić na siłownie. Może nawet razem z Harrym, który w przeciwieństwie do szatyna w ostatnim czasie przybrał na wadze zyskując dzięki temu trochę więcej mięśni.

- Nie mogę uwierzyć, że ten koszmar się skończył. - pokręcił głową przymykając powieki gdy tylko chłopak sięgnął dłonią do jego policzka. Rozkoszował się tym dotykiem po chwili znów na niego spoglądając. - Boże Lou.. - wykrztusił przenosząc jedną z dłoni na jego kark, a potem oparł czoło o to szatyna. Nie potrafił powstrzymać łez. Jak na razie jego plan pod wymyślnym tytułem 'Koniec łez' zupełnie mu nie wychodził.

- Teraz już wszystko będzie dobrze. - obiecał kołysząc go lekko w swoich ramionach. 

Harry pokiwał nieznacznie głową, bo przecież wiedział, że musi być dobrze. Nie było innej możliwości. W końcu miał go przy sobie, a to już było więcej niż dobrze. Więcej niż bardzo dobrze. Było po prostu idealnie i on wciąż nie mógł w to uwierzyć. Dlatego płakał. Tak ciężko było mu uwierzyć, że znów mógł usłyszeć jego głos, mógł poczuć jego dotyk i smak ust. I że jutro być może obudzi się w ramionach Louisa. Tak bardzo tego pragnął.

Godzinę później Liam i Zayn pożegnali się z nimi i przy okazji zabrali ze sobą też Lottie. Oczywiście Louis jako opiekuńczy starszy brat kazał im odwieźć dziewczynę do domu. Chłopaki nie protestowali i chętnie przystanęli na ten pomysł. Chwilę później Gemma również oznajmiła, że wychodzi, prawdopodobnie do Michaela, ale najbardziej zdziwiło go to, że Anne z Robinem również zaczęli się ubierać.

Never EnoughWhere stories live. Discover now