DZIESIĘĆ

4.5K 329 657
                                    

Tego wieczoru nie zszedł już na dół. Miał nadzieję, że Niall szybko wróci, ale dochodziła już dwudziesta trzecia, a jego wciąż nie było. Ostatnie godziny przeleżał na łóżku patrząc w sufit. Mógł się pouczyć, w końcu miał ze sobą kilka książek, ale jakoś zupełnie nie miał na to ochoty. Szczególnie, że jego zachowanie było po prostu głupie. I nie do końca wiedział czym tak właściwie było spowodowane. Bo przecież Louis nigdy nie powiedział, ani nie zrobił niczego co mogłoby mu dać do myślenia, że przeszkadza mu zajmowanie się nim. Ale czy to nie było oczywiste? Był dorosłym mężczyzną i z pewnością miał inne zajęcia. Pilnowanie jakiegoś dzieciaka, którym Harry dla niego był na pewno nie było tym, co chciałby robić. Westchnął cicho przewracając się na drugi bok. Jego myśli po raz kolejny płatały mu figle, a wszystko przez ten głupi horror, który oglądali. I co z tego, że większą część filmu spędził zapoznając się z szyją Louisa. Wystarczyły mu już same dźwięki, które słyszał i przez które teraz nie mógł zasnąć. Jęknął bezsilnie siadając na łóżku. W życiu nie zaśnie. W jednej chwili zdecydował się pójść do Louisa i wiedział, że to najgłupsze co mógł zrobić, bo szatyn weźmie go za kretyna, ale jemu tak bardzo chciało się spać. O tej godzinie nie mógł wymagać od swojego mózgu myślenia, dlatego pchnął drzwi od pokoju szatyna i dopiero wtedy, gdy chłopak na niego spojrzał, zdał sobie sprawę, że ma na sobie jedynie luźne bokserki. 

- Mógłbym z Tobą spać? - spytał nieśmiało, po chwili zdając sobie sprawę jak to właściwie zabrzmiało. - T-to znaczy.. - zająknął się z pewnością wyglądając już jak burak cukrowy. - .. nie mogę zasnąć i.. - zaciął się, bo Louis przesunął się odrzucając lekko kołdrę. Powoli podszedł do łóżka nie spuszczając z niego wzroku i wsunął się na miejsce obok chłopaka. Nie zostawił mu go zbyt wiele, choć druga połowa łóżka była całkowicie pusta, więc Harry czuł się nieco niezręcznie. Ułożył się na boku jedną z dłoni umieszczając pod swoim policzkiem. Zerknął na telefon szatyna, który cały czas stukał palcami w ekran.

- Co robisz? - odezwał się po dłuższej chwili wpatrując w jego profil.

- Gram. - odparł spokojnie.

- W co? - zaciekawił się. Nie sądził, że ktoś taki jak Louis mógł grać sobie na telefonie. Ale w końcu też był człowiekiem. Chyba. 

- Need for Speed.

- Mogę popatrzeć?

Nie uzyskał słownej odpowiedzi, ale za to otrzymał skinienie głową, więc przysunął się bliżej układając głowę obok jego ramienia, wzrok wbijając w ekran telefonu. Zupełnie zapomniał, że jeszcze przed chwilą prawie spał na stojąco. 

- Który jesteś? - zagadnął.

- Pierwszy.

Oczywiście, że tak. On we wszystkim musiał być najlepszy. Mógł się domyślić. Wywrócił oczami, ale zaraz potem uśmiechnął się pod nosem, bo to wcale go tak nie złościło. A przynajmniej nie kiedy tak po prostu mógł leżeć obok niego z policzkiem opartym o jego ramie. Bo tak, przysunął się na tyle blisko, że jego głowa jakimś cudem nie wiadomo kiedy wylądowała na ramieniu szatyna. I nie miał zamiaru tego zmieniać. Było mu wygodnie. 

- Ile tak właściwie masz lat? - znów się odezwał, bo chłopak chyba nie miał takiego zamiaru.

- Dwadzieścia. - odpowiedział.

- Wyglądasz na starszego. - oświadczył szczerze obserwując jak wygrywa kolejny wyścig.

- To źle?

- Nie.. Chyba. - uśmiechnął się zerkając na niego. I jakoś tak się stało, że przejechał nosem po jego ramieniu. Zupełnym przypadkiem. Przecież nigdy by się na to nie odważył. - Ładnie pachniesz. - wymsknęło mu się.

Never EnoughWhere stories live. Discover now