- Pokaż. - poprosił mulat, gdy już znaleźli się w sypialni Nialla, ale w końcu sam złapał za jego podbródek unosząc go do góry. Przyjrzał się uważnie czerwonemu policzkowi, krzywiąc się nieznacznie. Harry słyszał jakieś krzyki dochodzące z dołu, ale nie potrafił odróżnić słów, które padały. Wciąż był jeszcze w szoku.
- Nie wygląda to najlepiej, ale nie jest źle. - stwierdził i brunet dopiero teraz na niego spojrzał.
- To nic. - pokręcił głową.
Mulat zmarszczył brwi, ale nic nie powiedział.
- Myślisz.. Myślisz, że zrobi mu coś poważnego? - spytał niepewnie.
- Dlaczego Cię to obchodzi? - uniósł brwi, ale widząc minę młodszego chłopaka, westchnął cicho. - Wcale nie będę tym zdziwiony. Już dawno nie widziałem go tak wściekłego. - oznajmił. - Właściwie nie jestem pewny czy kiedykolwiek go takiego widziałem. - zamyślił się. - Nie powinno Cię to dziwić, Harry. - uśmiechnął się słabo. - Jesteś dla Nialla bardzo ważny, ale chyba to wiesz, prawda?
Harry powoli skinął głową, chociaż chyba zdał sobie z tego sprawę dopiero teraz. Niall naprawdę traktował go jak przyjaciela i zrobiło mu się trochę cieplej na sercu, ale zaraz przypomniał sobie, że blondyn uderzył Louisa. A najgorsze było to, że nie miał pojęcia czy jego przyjaciel skończył tylko na tym, a on naprawdę tego nie chciał. W końcu.. przecież nic mu się nie stało i Harry prawdopodobnie sobie na to zasłużył. Mógł nie być taki wścibski. Mógł się zamknąć i go nie wypytywać. Przecież szatyn swoim zachowaniem wyraźnie dawał mu do zrozumienia, że nie chce o tym mówić, a Harry to zignorował.
- Harry.. - usłyszał głos blondyna. Od razu odwrócił się w jego stronę. Niall stał kilka metrów od niego posyłając mu przepraszające spojrzenie. Brunet zauważył, że jego dłonie jeszcze się trzęsły. Prawdopodobnie ze złości.
- Gdzie Louis? - spytał za nim zdążył ugryźć się w język, bo Niall znów zacisnął dłonie w pięści, ale wziął kilka głębszych wdechów i trochę uspokoił.
- Dlaczego po tym co ci zrobił jeszcze o niego pytasz? - uniósł brwi podchodząc do niego. - Przepraszam Harry, on już więcej Cię nie dotknie.
- A-ale.. - zająknął się. - Przecież nic takiego się nie stało.
- Stało się. - mruknął. - Uderzył Cię i obiecuję, że to już nigdy więcej się nie powtórzy. - oznajmił. - Naprawdę Cię przepraszam, wszyscy wiemy jaki jest, a mimo to pozwoliłem mu z Tobą zostawać. - skrzywił się. - Ale to już nigdy się nie stanie.
- Niall, ale t-to.. to moja wina. - wydukał.
- Co? - zmarszczył brwi. - Jak to Twoja?
- Byłem natrętny i.. i on po prostu się zdenerwował. - wyjaśnił. - Byłem ciekawy, więc spytałem o coś, a on.. on dał mi wyraźnie do zrozumienia, że nie chce o tym rozmawiać, a ja mimo to nie dawałem za wygraną. Nie bądź na niego zły. To moja wina. - powtórzył.
- Nie, Harry. - pokręcił głową. - Cokolwiek by to nie było on nie powinien Cię uderzyć. A teraz spakuj się, odwiozę Cię do domu.
- Ale..
- Spakuj się. - powtórzył i wyszedł z pokoju.
Harry westchnął cicho, ale co miał zrobić? Nie chciał bardziej denerwować Nialla, więc posłusznie wrzucił swoje ubrania do plecaka i po pięciu minutach już schodził na dół. Zatrzymał się koło kanapy zerkając w stronę wejścia do kuchni, a to co tam zobaczył sprawiło, że jego serce przyspieszyło.
Louis siedział na podłodze z zakrwawioną twarzą opierając się o jedną z szafek. Przyciskał rękę do swojego brzucha, więc był pewny, że i tam dostał od blondyna. A kiedy ich wzrok się skrzyżował, Harry dojrzał tam to samo, co wtedy w kuchni. Jakby nieme przeprosiny. I już miał udać się w tamtą stronę, ale Niall złapał go za łokieć i pociągnął w kierunku drzwi.
YOU ARE READING
Never Enough
FanfictionHarry wiódł spokojne życie. Szkoła, książki i muzyka były jego jedynymi zainteresowaniami. A przynajmniej do czasu. Do czasu kiedy to jego najlepszy przyjaciel zapoznał go z tajemniczym szatynem i resztą swoich przyjaciół. Wtedy jeszcze nie zdawał...