3. Zamieszanie

8.7K 562 199
                                    

Lilian obudził się, gdy pierwsze promienie słońca wpadły do dormitorium. Malfoy, z którym dzielił pokój prefekta nadal spał. Czarnowłosy przeciągnął się, wstał z łóżka i udał się do łazienki, aby się przygotować na pierwszy dzień nauki. Po prysznicu, ubraniu się i umyciu zębów, stanął na chwilę przed lustrem, zastanawiając się co zrobić z włosami. W końcu z powodu braku pomysłu związał je po prostu w kucyk. Niezbyt zadowolony wrócił do dormitorium, pozbierał książki i ruszył w stronę Wielkiej Sali. Gdy zszedł do pokoju wspólnego, jedyną osobą, którą tam zastał, była poznana wczoraj panna Parkinson.

- Dzień dobry. - Powiedział.

Dziewczyna drgnęła na fotelu. Widocznie nie zauważyła wejścia gościa.

- Witaj. - Odpowiedziała lekko zmieszana.

Czarnooki wolał się nie zastanawiać, nad czym tak dumała dziewczyna, więc wyminął ją i ruszył do wyjścia. Gdy miał wychodzić z PW, nagłe odwrócił się gwałtownie.

- Umiesz robić francuza? - Zapytał.

---

Ślizgoni bardzo wcześnie zaczęli budzić się ze snu, aby bez pośpiechu przygotować się do lekcji i zdążyć na śniadanie. Właśnie wszyscy wychodzili ze swoich sypialni, gdy napotkali korek szepczących osób na schodach. Była to bardzo dziwna sytuacja, ponieważ w domu węża nigdy nie było wydarzenia, które tak by ich zaszokowało. Zator ruszył powoli i w końcu elita slytherinu, mogli sprawdzić, co takiego stało się w w Pokoju Wspólnym. Otóż na jednej z kanap w przy kominku siedział nowy uczeń, a Pansy Parkinson znana ze swojej wrednej natury, stała za nim i z dużą delikatnością plotła mu coś z włosów.

- Masz bardzo miękkie włosy. - Powiedział dziewczyna.

Snape zaśmiał się krótko.

- Mój tata ma bardziej miękkie. Nawet nie wiesz, jak fajnie jest robić mu warkocze.

Wszyscy, którzy to usłyszeli, wyciągnęli powietrzne w szoku. Lilian odwrócił się o tyle, na ile pozwalała mu na to tworząca się fryzura w stronę sapnięć.

- Co wam się stało? - Zapytał.

- Cóż, - z gapiów wyłonił się Malfoy - ciężko wyobrazić sobie naszego opiekuna domu w warkoczu.

- Bardzo mu w mim do twarzy. - Chłopak znowu się zaśmiał.

W czasie tych rozmów Parkinson skończyła i właśnie wiązała końcówkę wstążką.

- Gotowe. - Zawołała.

- Bardzo dziękuję. Będę miał u ciebie dług.

Lilian wstał i ruszył na śniadanie. Za nim poszedł Malfoy i Parkinson. Wszyscy jakby obudzeni z transu ruszyli za nimi.

W Wielkiej Sali wszyscy ze zdziwieniem przyglądali się pustemu stołowi slytherina. Ten dom zawsze był przed czasem, a teraz gdy śniadanie prawie dobiega końca, nikogo nie ma. Nagle drzwi otworzyły się i wszedł przez nie Snape z Malfoyem po prawej i Parkinson po lewej. Podeszli do stołu i zajęli miejsce. Po nich weszła reszta węży. Wszyscy szeptali gorączkowo o tym, co zaszło, a przy stole ślizgonów osoby spokojnie spożywały śniadanie, czekając na plan lekcji. Rozdał je profesor Snape. Lilian, oglądając swój plan lekcji, mimowolnie jęknął.

- Co się stało? - Spytał chłopak siedzący naprzeciwko.

- Nic, po prostu pierwsze mamy eliksiry.

- Wiemy, razem z Gryfonami.

- Nie o to chodzi, ja po prostu nie za bardzo lubię eliksiry.

Cały dom węża, jak jeden mąż zwrócił się w stronę czarnowłosego.

- Jak możesz nie przepadać za eliksirami, jeśli twój ojciec to Mistrz Eliksirów? - Zapytał w końcu Malfoy.

- Uwierz mi, można. - Powiedział Lilian i ruszył w stronę klasy na pierwszą lekcję za swoim ojcem.

Harry Potter i Wężowy NaszyjnikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz