- O czym ty mówisz?! - Krzyk Molly trząsł ścianami gabinetu. - Ty niewdzięczny, mały bachorze! Jak śmiesz rujnować wszystkie nasze plany! Jesteś samolubnym zdrajcą! I co powiedziałeś?! Mąż? Mąż! Nie tak cię wychowałam! Jak mogłeś dopuścić się takiej obrzydliwości! Kochać swoją płeć?! Już nigdy nie będziesz należeć do tej rodziny, ty zdr…
Krzyk został odcięty aż przez pięć różdżek, wysyłających jednocześnie silencio. Charlie, Severus, Bill, Fred i o dziwo Percy wskazywali na rudowłosą kobietę na środku pokoju. Cisza, która zapadła, dzwoniła w uszach wszytkach zebranych.
- Spokojnie moi drodzy, nie ma powodu do obaw. - Dyrektor próbował naprawić sytuację.
Za jego uspokajającym uśmiechem, skryty był wyraz głębokiej irytacji.
- Jakim cudem powstał taki bałagan? - Pytał sam siebie Albus. - Jeszcze do niedawna było tak prosto. - Wzdychał wewnętrznie.
- Nie dyrektorze. - Pierwszy raz głos zabrał Percy.
Wszyscy natychmiast odwrócił się w jego stronę ze zdumieniem. To nie było normalne. Chłopiec, który zawsze robił wszytko dla autorytetu i przestrzegał wszystkich zasad, sprzeciwiał się jedynej z największych sław ich świata. Nie było śladów zawahania się, stał dumnie wyprostowany, patrząc prosto w niebieskie migające oczy. Kiedy on się tak zmienił? Kiedy wszyscy to zrobili?
- Chcę by ta kobieta, która uchodzi za naszą matkę, powiedziała, dlaczego uważa, że jej syn zdradził, jej krew.
- Bo to sprzeczne z naturą / obrzydliwe. - Krzyknęli razem George i Ginny jakby to było najbardziej oczywiste.
Percy tylko uśmiechnął się litościwie.
- W takim razie jestem obrzydliwym wybrykiem natury. - Powiedział, po czym wyszedł spokojnie przez kominek.
Wszystkich objęła chwila zaskoczenie, po czym powietrze przeciął szloch brzmiący jak ryk zarzynanego zwierzęcia.
- Kolejny! Kolejny! Czym sobie zasłużyłam na takie upokorzenie! Własne dzieci z krwi, a taka hańba! Straciłam dwoje dzieci! - Molly łkała w ramię Artura, który próbował ją pocieszyć i jednocześnie zatkać uszy.
Najwyraźniej przez szok, zaklęcie silencio się złamało. Dreszcze obrzydzenia przeszły po obecnych w pokoju.
- Mylisz się mamo,... - Powiedział łagodnie Fred.
Kobieta podniosła się z ramienia męża i spojrzała na delikatny uśmiech syna. Jej oczy zmiękły. Och, przecież ma jeszcze kilka swoich pociech. Ci zdrajcy nic nie znaczą.
- ...bo straciłaś trójkę dzieci. - Zakończył, wystając z krzesła i wychodząc przez drzwi.
- Bracie?! - Krzyknął zszokowany bliźniak, ale Fred się nie wrócił.
Kobietę na chwilę zatkało, co mogło być najlepszą rzeczą, jaka przytrafiła się tego dnia.
- Czwórkę. - Powiedział Bill, podążając w ślady brata.
Napięcie wisiało w powietrzu. Ron rozglądał się po swojej rodzinie. Ginny patrzyła z obrzydzeniem na Charliego, który ze spokojem czekał na zakończenie spotkania. George wyglądał jakby ktoś trafił go klątwą wysysającą życie. Najgorsi byli jednak rodzice. Matka nadal głośno pokazywała swoje niezadowolenie, a ojciec... Wyglądał jakby chciał iść do swoich synów i... pogratulować im. W końcu zacisnął pięści Ron i wstał z krzesła. Spojrzał prosto w załzawione oczy swojej rodzicielki.
- Piątkę. - Wyszeptał i uciekł z pokoju, w którym zapadła grobowa cisza.
Dumbledore klasnął w dłonie, przyciągając uwagę wszystkich.
- No skoro, sprawy rodzinne mamy za sobą, chyba czas powrócić do sprawy.
- Przepraszam dyrektorze, ale nie możemy. - Zaprotestował Artur. - Jak widać, nie ma z nami najważniejszego punktu dyskusji. - Wskazał na puste krzesło wewnątrz półokręgu.
Lilian tymczasem siedział na barierce wieży astronomicznej. Uciekł przy pierwszym krzyku pani Weasley i jakoś trafił do tego miejca. Gdyby nie delikatny puls magii, który docierał do niego przez różę na przedramieniu, pewnie by skoczył. Chciał śmiać się, jednocześnie przeklinając wszystkich i płakać za każdy ból, który otrzymał. Pierdolić ich wszystkich. Nie zrobił tego tylko dlatego, że wiedział, że jeśli zacznie, złamie się. Więc siedział tylko spokojnie, patrząc w niebo. Dzięki temu nie przegapił płomieni, które zakwitły na niebie.
Feniks Dumbledore'a poleciał do niego i usiadł na jego ramieniu. Przyglądali się sobie w milczeniu, gdy nagle ptak dziobnął go w ramię. Próbując odpędzić się od ptaka, ale ten był zawzięty. Wkrótce się poddał.
I tak Lilian siedział sobie na krawędzi, pozwalając łzą płynąć po policzku, za pocieszenie mając różę, a do towarzystwa najjaśniejsze stworzenie światła.
Nawet ono go krzywdzi.
---
Tak, więc oto kolejny rozdział, a wraz z nim prośba...
Pomożcie mi wybrać imię dla kota.
To mały samiec i mamy z nim problem.
Ale najpierw imiona, które odpadają to;
- Cygan Garfild Klakier Puszek Rudzielec III (Tak nazywał się nasz pierwszy kot i uprzedzając pytania, tak całość to jego imię. W skrócie Cyguś.)
- Putin (Imię brata rudzilca.)
- Pasztet (Drugiego brata.)
Każde z tych imion to imiona nadawane przez moje rodzeństwo. Aktualne propozycje na imię to Pan kot lub Kiteł...
Proszę, pomóżcie by choć raz kot w tej rodzinie miał normalne imię. 🙏
Aktualizacja;
Koty w naszej rodzinie jednka nie mają szan na normalne imiona. Jutro zapadnie ostateczna decyzja, bo nie potrafią decydować;
Kartofel czy ziemniak?
Oto jest pytanie.(Nie ma już ratunku.)
CZYTASZ
Harry Potter i Wężowy Naszyjnik
FanfictionŚmierć Harry'ego Pottera niszczy całą nadzieję, ale czy warto wierzyć we wszystko co widzimy... [Info] Dostępna jest poprawiona wersja tego ff. Odsyłam do książki; W uścisku węża - Harry Potter